Skocz do zawartości
Nerwica.com

newsky

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia newsky

  1. Pasji poza internetem to ja wielkich chyba nie mam..a szkoda. Nie wiążę jednak to z tymi wydarzeniami w końcu jadąc np po model samolotu do sklejania też mogę się denerwować i tak reagować na przypadkowe sytuacje. Pozdrawiam
  2. Witam To pierwsze moje pytanie w życiu na tego typu forum więc jeśli źle dobrałem dział to proszę nie bić :) Długo się zastanawiałem czy napisać..wcześniej próbowałem korzystać z terapii, kursów powodujących rozluźnienie itp. Rozmawiałem z psychologiem,ale to nic nie dało. Może za mało wizyt, a może specjalista nie znający tematu a może ja ciężki przypadek. O co chodzi.... Mam 36 lat jestem od 18 lat kierowcą i lubię jeździć. Jeżdzę do pracy, z dzieckiem do przedszkola, służbowo i rekreacyjnie. Wszystko jest bardzo fajnie do momentu kiedy coś na drodze nie wydarzy się. Są to proste sprawy...ktoś zajedzie mi drogę, uniknę zderzenia, ktoś niebezpiecznie jedzie itp. Zdarzenia częściowo nie dotykają mnie (nie są skierowanie do mnie), ale w większości zagrażają mnie bezpośrednio. Wtedy zamiast jak to uczyłem się odpuścić to zmieniam się diametralnie. Potrafię taką osobę gonić celem konwersacji a może rękoczynów. Jadę wtedy szybko widząc ten cel...ba..potrafię zapamiętać auto i szukać go kilka dni później rozglądając się...a nawet miesiąc. Należy zauważyć, że jestem dosyć mało atletycznej postury i tylko cud sprawia, że ktoś jeszcze nie zrobił mi krzywdy (do rękoczynów nie doszło). Zależy od sytuacji, zwykle trąbię - wtedy albo ktoś przeprasza, albo ..no właśnie zaczyna się... Myślałem, że to zależy od modelu auta..nie ma znaczenia, lepszy gorszy podejście i zachowanie takie same. Zacząłem się zastanawiać, że może podświadomie mam niskie poczucie wartości, ale ciężko mi zlokalizować czym byłoby to spowodowane. Mam udane życie i nie mogę na nic narzekać. Takie rzeczy jednak dosłownie mnie zżerają. Zamiast odpuścić...pojechać dalej i powiedzieć pod nosem "dureń" albo uśmiechnąć się do "przeciwnika" wciela się we mnie demon dążący definitywnie do problemu. Gonienie kogoś krzyczenie wychodzenie z auta (raz kopnąłem w oponę) stawia mnie w nieciekawym świetle i nikt nie podejrzewałby mnie o to. Myślałem, że zmądrzeje po narodzinach dziecka. Stało się jeszcze gorzej...doszedłem do wniosku, że w/w osobniki zagrażają życiu mojego dziecka. Dzisiaj uniknąłem stłuczki z winy autobusu o czym poinformowałem drugą stronę trąbieniem, efekt jednak był oczywiście odwrotny też zostałem strąbiony też goniłem patrzyłem w lusterko i szukałem prowokacji. Jest to niepoważne tymbadziej z dzieckiem na pokładzie. Więc jeszcze gorzej. Później ręce się trzęsą mam koszmarny humor nie odzywam się, cały czas myślę o tym. Za godzinę analizuję całą sytuację po sekundzie , przeżywam aż ręce się ruszają. Przechodzi mi to dopiero po kilku dniach. Potrafię zamartwiać się tym (wiem, ze źle robię reagując nerwowo) a równocześnie odtwarzam kolejne możliwe scenariusze zakończenia (agresywne). Dodam jeszcze, że przeżywam każdą wzmiankę o wypadku w którym ktoś zginął a szczególnie dziecko. Później postrzegam wszelkie łamanie przepisów jako sytuację z portalu czy tv powodującą śmierć. Próbowałem jeszcze nalepić zdjęcie dziecka, żony i w razie takich zdarzeń popatrzeć i zapomnieć o danych wydarzeniach. Nic nie daje..poza tym często jeździmy razem. Ja po prostu wtedy jestem diametralnie inny. Co zrobić? Nie chce brać jakiś leków, chce znaleźć sposób , słowa , rozumowanie aby nie dopuszczać do takich sytuacji. Żeby móc potrafić odpuścić...zachować się z klasą (często myślę, jak np zachowałby się Papież w takiej sytuacji, albo prezydent). Będę wdzięczny za pomoc. Pozdrawiam NewSky
  3. newsky

    witam

    Witam Wszystkich serdecznie. To moja pierwsza przygoda z forum o tej tematyce. Mam nadzieję, że będzie miło nam powymieniać się doświadczeniem i pomocą. Pozdrawiam NewSky
×