Skocz do zawartości
Nerwica.com

qwertiusz

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez qwertiusz

  1. Zapalenie mięśnia sercowego, trzustki, opon mózgowych, wyrostka robaczkowego, cewki moczowej, węzłów chłonnych, zatrucie pokarmowe, dystymia, depresja endogenna, borderline, schizofrenia... Wszystkie te choroby już "miałem", bałem się ich, ale jednocześnie miałem głębokie przekonanie/nadzieję, że to ta dolegliwość jest przyczyną moich wszelkich słabości...
  2. U mnie hipochondria to chyba szukanie powodów tego, dlaczego z roku na rok jestem coraz słabszy i nic mi w życiu nie wychodzi, ciężko zaakceptować fakt, że ma się słabe geny, jest się życiowym nieudacznikiem, jest się zbyt wrażliwym, zbyt bojaźliwym i mimo wielu prób skazanym na porażkę; czuje się jakbym dostał jakieś 20% życia na starcie, a zostało mi jakieś ze 2%... Miałem już chyba wszystkie choroby świata, łącznie z psychicznymi, może właśnie dlatego, że posiadanie jakiejś określonej choroby zrzuca z człowieka ten balast bycia słabszym od reszty, a może daje jakieś nadzieje, że w przyszłości będzie lepiej, no bo choroby się przecież leczy, a z genami/wrodzonymi cechami nic się nie da zrobić.
  3. Przeszły mi te myśli na parę godzin tylko czekać aż wrócą...
  4. Witam. 3 miesiące temu trafiłem do psychiatry z silną nerwicą, bo próbując dociec co mi jest natrafiłem na opis schizofrenii i się w nim odnalazłem. Lekarz przepisał środki uspakajające no i się uspokoiłem, to prawda, ale przekonanie o schizofrenii jest większe niż było, bo i mnóstwo objawów się wciąż rozwija, czuję, że regularnie cofam się w rozwoju, ten post już piszę z 5 minut, mam ogromne problemy z pamięcią, często się po prostu "zawieszam", nie potrafię podjąć najprostszych decyzji, wszystko odkładam na wieczne potem, świat wydaje mi się coraz mniej rzeczywisty, wydaje mi się, że wszyscy mnie obserwują, coraz bardziej izoluję się od ludzi, każdy dzwięk doprowadza mnie do szału, ciężko mi zasnąć, bo słyszę tysiąc myśli, często nie moich; możecie pisać, że jestem hipochondrykiem i będziecie mieć racje, bo jestem nim odkąd pamiętam, tyle, że ja się tych wyimaginowanych chorób nie bałem, tylko się z nimi utożsamiałem, przejmowałem te choroby od innych można powiedzieć, a i na tym forum można znaleźć tego dowody, moje wpisy można wyszukać pod niemal każdym schorzeniem/zaburzeniem. Od paru miesięcy również mam natrętne myśli samobójcze, i mimo, że to "tylko" myśli to chyba jest to jakieś rozwiązanie, bo ludzie zapamiętaliby mnie mimo wszystko jako wesołego, wygłupiającego się chłopaka, choć coraz trudniej mi to przychodzi, no ale ro "rozwiązanie" też odkładam na "wieczne potem". Ja po prostu czuję i wiem, że to wszystko się pogłębia, z roku na rok, już od dzieciństwa mi się wydawało, że coś jest ze mną nie halo, ale jakoś funkcjonowałem, teraz jest to właściwie niemożliwe, porzuciłem studia, pracę. Byłem 2 tyg temu u psychiatry, tym razem utożsamiłem się z borderline, Pani doktor chyba szybko wyczuła, że mogą być kłopoty, przepisała mi psychotropy, których nie biorę, nie wiem w sumie czemu, może chciałem jeszcze przez jakiś czas poczuć namiastkę życia, alkohol itp., kontrolną wizytę mam w środę, ale co tu powiedzieć, nie wiem czy cokolwiek będę w stanie, przeraża mnie wizja szpitala, faszerowania się lekami, w które jakoś nie wierzę, bo tak jak wspomniałem to jest wieloletni proces, który w ostatnich miesiącach jakby się zaostrzył, a może to jest tylko wrażenie, nie wiem, ciężko mi sobie przypomnieć.. Tak bardzo chciałbym żyć jak inni, ale wiem, że to niemożliwe...Fajnie jak ktoś to przeczytał. Później pewnie zobacze ten post i sobie pomyślę "co ja tam ponawypisywałem, przecież nic mi nie jest, jestem wyjątkowy"...
  5. Czy osobowość schizotypowa prędzej czy później choruje na schizofrenię?
  6. Vitalia, ciężko o jednoznaczną diagnozę, kiedy do lekarza zawsze chodzę z "gotową" chorobą, ale generalnie odkąd pamiętam byłem przestraszony rzyczywistością, można powiedzieć, że jestem mieszanką hipochondryka, osobowości zaleznej, lękliwej, spowolniony psychoruchowo i intelektualnie, kompulsywnie obżerający się, z wieloma natręctwami, z mocno osłabioną pamięcią krótkotrwałą, bardzo niską samooceną, słaby, zagubiony... No i użalający się jak widać, choć przed kolegami trzymający pozornie dobry nastrój, w obawie przed odrzuceniem. Obecnie sypiam po kilkanaście godzin z chorymi snami, jak już się jakoś zwlokę to modlę się o wieczór, wieczorem zawsze jest lekka ulga, może dlatego, że ten koszmarny dzień, często z myślami samobójczymi się skończył. I trwam w tym impasie od wielu już tygodni, najdrobniejsze rzeczy odkładając na później, przesiadując na tym forum, oczekując chyba jakiegoś cudu
  7. Ja od dzieciństwa odczuwam napięcie, boję się chorób, śmierci, unikam ludzi, boję się telefonów, boję się odrzucenia, odczuwam chroniczne zmęczenie, nie potrafię podjąć samodzielnie najprostszych decyzji, nie mam własnego zdania, nie wiem kim jestem, dobijta mnie
  8. Byłem, ale nawet słabo pamiętam o czym rozmawialiśmy, nie potrafię sobie przypomnięć gdzie minutę temu położyłem telefon a co dopiero... Mam sporo cech osobowości z pogranicza i jestem zależny od wszystkich wokoło, nie umiem podjąć samodzielnie najprostszej decyzji, momentami czuję się jak niedorozwinięty... No i czuję wieczny niepokój, musze być czujny, tak jakby zaraz miało się coś stać. Życia sobie pewnie nie odbiorę bo to są tylko myśli, boję się tego, a jednocześnie mam przekonanie, że powinienem to zrobić... jeszcze na nadwrażliwość słuchowa na każdy szelest, co za mordęga...
  9. Mnie myśli samobójcze prześladują od jakiś paru miesięcy właściwie dzień w dzień i przez cały ten czas przechodzą mi przez głowę bardziej/mniej znaczące wspomnienia z przeszłości, a przyszłości po prostu nie widzę, żyję sobie w swoim świecie, całe życie próbowałem się dostosować jakoś do reszty, ale przy wszelkich niepowodzeniach nie mam już sił, nic do mnie nie dociera, nie umiem się skupić na tym co ktoś do mnie mówi, zazwyczaj gubię się gdzieś przy trzecim zdaniu, udaję przed wszystkimi, że nic takiego się ze mną nie dzieje, tak jakby mi ktoś kiedyś zabronił wyrażania własnych emocji i uczuć, chociaż sam nie wiem co tak naprawdę czuję, pieprzone zaburzenie....
  10. Byłem dzisiaj u pani psychiatry, powiedziałem jej, że podejrzewam bordera, wymieniłem jej objawy, które są dla tego schorzenia charakterystyczne i które w sobie odnajduje, przepisała mi Rispolept, i umówiła na za 2 tygodnie, wróciłem do mieszkania, przeczytałem ulotkę i doszedłem do wniosku, że ten lek zupełnie nie jest dla mnie, i że po raz kolejny utożsamiłem się z chorobą, na którą cierpią inni, a ja dalej nie wiem co się we mnie dzieje, beczałem z tego powodu ze 2 godziny, teraz się trochę uspokoiłem i mam myśli, że powinienem jednak ten lek zacząć zażywać, może dlatego żeby nie zawieść rodziny, pani psychiatry... Ja już tak dłużej nie mogę
  11. Nie wiem co napisać, ta pustka jest nie do zniesienia, coraz częściej czuję się jakby wszystko wokoło było jakąś grą komputerową, nie mogę odstawić fajek, które dodatkowo ryją mi beret, ale przynajmniej coś po nich czuję, jutro idę z bratem do psychiatry (bo mi kazał) a ja nie chcę tam iść, bo to i tak nic nie da, nie chcę się faszerować lekami, boję się szpitala psychiatrycznego, ale i tak tam pójdę i nie wiem co będzie, nie umiem o tym mówić, nie chcę, żeby brat wiedział o tym wszystkim, i pewnie piszę to tylko po to, żeby mnie ktoś zaakceptował, nie wiem, przepraszam
  12. Ja od jakiegoś miesiąca mam myśli samobójcze, i chociaż podświadomie chyba szukam pomocy (samo to, że tu o tym piszę) to nie wydaje mi się, żeby cokolwiek lub ktokolwiek mógł zmienić ten tok myślenia. Straciłem nadzieję...
  13. Ja nie wiem co to znaczy "być sobą", więc co tu odzyskiwać...
  14. A nie lepiej by było połączyć obie terapie? Nie znam się na tym zbyt dobrze, ale tak na zdrowy rozum (tak się chyba mówi) to chyba najlepsze rozwiązanie. Przy zaburzeniach ciężko o kompromis, ale może jednak...
  15. A jak wyrabiasz w pracy? Jesteś w stanie się na niej skoncentrować, dajesz jakoś radę? Bo jak dla mnie to rozdawanie ulotek jest chyba szczytem ambicji... Pracuje w weekendy w profesji, która wymaga ruchu, bezpośredniego kontaktu z ludzmi, podejmowania szybkich decyzji, koncentracji i już tam pewnie długo nie pociągnę, wystawiam się tam raczej na pośmiewisko (chyba, że to tylko wytwór mojej wyobraźni), ale generalne nie radzę sobie. Też mam pop.ierd.olo.ne sny, które mnie dobijają. Psychoanaliza jest chyba bez sensu w naszym przypadku, zwłaszcza jeżeli ma się pewność, że ma się to od zawsze. Ja np. widzę u swojego ojca wiele cech z zaburzeń osobowości więc zapewne jest to genetyczne, zwłaszcza, że nie pamiętam dnia żeby było ze mną "normalnie". Behawioralna może faktycznie jakoś pomóc, chociaż sam nie wiem...
  16. Całe życie utożsamiam się z innymi ludzmi, ale również z ich chorobami. Dlatego brat mi powtarza, że jestem hipochondrykiem i stąd biorą się u mnie nerwice, fobie, depresje. Tyle, że skąd biorą się wahania nastrojów (niestety z przewagą depresyjnych), poczucie pustki, apatia, ciągłe zmieniane zdania, np. wczoraj przez kilka godzin myślałem sobie "no cóż, na tym polega dobór naturalny, jestem słabszą jednostką, która prędzej czy później popełni samobójstwo bo dalej tak żyć się nie da", a parę godzin później "e tam, ja jestem wyjątkowy, to reszta jest dziwna", dlaczego od dzieciństwa opycham się słodyczami i innym fast foodami bez żadnego umiaru (zdarzało mi się podkradać nawet w podstawówce ze sklepiku), dlaczego jadąc na rowerze nie mogę sobie jechać ot tak spokojnie jak wszyscy, tylko przynajmniej raz w roku mam jakiś wypadek (raz mnie ledwo odratowali) i nic sobie z tego nie robie, dlaczego w dzieciństwie wpadałem w panikę jak mama zostawiła mnie samego choćby na parę minut, dlaczego spotykając się pół roku z dziewczyną cały czas miałem wrażenie, że jej zawadzam, po czym sam z nią zerwałem, dlaczego nie umiem obchodzić się z pieniędzmi, często wydaję kase na rzeczy, np. na książki, których nigdy nie otwarłem, o bukmacherce nie wspomnę, dlaczego ciągle wydaje mi się, że wszyscy się na mnie gapią i śmieją się ze mnie, dlaczego unikam ludzi, a jak już się pojawiają to udaje, że wszystko jest w porządku i okłamuje ich np. ze dalej studiuje, dlaczego, bedąc przekonanym, że jestem hetero, śnią mi się czasami takie rzeczy, że wstyd pisać, dlaczego masturbuję się 3 razy dzienne, w tym również w publicznych toaletach, dlaczego nie pamiętam, gdzie coś położyłem jeszcze minutę temu, dlaczego gdy bywałem na dyskotekach szkolnych i gdy tańczyłem wsród ludzi nagle czułem, że jestem w jakimś trójwymiarze i mimo, że na początku się tego bałem to późnej odczuwałem potrzebę przeżycia tego raz jeszcze, dlaczego nie raz idę i idę i po chwili się orentuję, że w sumie to nie wiem gdzie, dlaczego tak szybko nudzę się każdą rzeczą, dlaczego nie portafię wykorzystać swoich wspaniałych talentów jak śpiewanie, umiejętność gry na wielu instrumentach (je też zmieniam jak rękawiczki), talent aktorski (no ten to akurat wykorzystuje tylko w nie odpowiedni sposób), dlaczego mimo tak młodego wieku nie mam na nic sił, ochoty, czemu non stop boli mnie głowa i piszczy mi w uszach, dlaczego nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie "kim ja w ogóle jestem?" Dlaczego nie umiem tego wszystkiego powiedzieć rodzinie, psychiatrze, dlaczego chcę to co teraz napisałem skasować bo wydaje mi się to bez sensu? To naprawdę tylko nerwica i depresja? To też, ale to tylko dodatki do tej zrytej osobowości. Nie chcę przesądzać, że to borderline (w sumie to i tak nic nie da) ale tak żyć to to się... i ta wrażliwość na każdy dzwięk, każdy szelest, nie do wytrzymania... A jak u Was z pieniędzmi, jesteście w stanie gdzieś pracować? Skąd macie kasę na swoją egzystencję?
×