Skocz do zawartości
Nerwica.com

Layla

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Layla

  1. hej, jestem tu nowa i postanowiłam podzielić się moją historią. Nie jestem pewna czy mam nerwicę natręctw, gdyż nikt jej u mnie nie zdiagnozował, nie byłam u psychiatry ani u psychologa, jednak czytając o nerwicy natręctw widzę wiele objawów, które pojawiają się u mnie. Z pozoru wszystko wygląda normalnie, udaję, że nic mi nie jest, tylko czasami jest tak ciężko...Najgorzej jest wieczorem gdy idę spać, to wszystko się nasila. Strasznie się boję, nie wiem czego, czasami ogarnia mnie lęk, ale nie znam jego źródła, boję się, że coś mi się stanie i wtedy zaczynają się różne czynności, które muszę wykonać. Już od dawna muszę dotykać różnych rzeczy po kilka, kilkanaście razy określonej rzeczy, albo konkretnego koloru. Jest to strasznie męczące, moja rodzinę to śmieszy,ale dla mnie nie jest śmieszne, że muszę czegoś dotykać i w zasadzie nie wiem dlaczego to robię, po prostu coś mi mówi,że muszę i już, a jak się próbuję powstrzymywać, to odczuwam dziwny niepokój, że coś mi sie stanie, albo pójdzie mi coś nie po mojej myśli. Gdy leżę w łóżku i próbuje zasnąc muszę najpierw dotknąć pare razy w określonej kolejności łóżka, sciany, szafki, poduszki... Kolejną sprawą jest sprawdzanie różnych rzeczy, czy np drzwi są zamkniete, staram się panować nad tym, ale jest jedno natręctwo, które nie daje mi spokoju- noszę soczewki i codziennie wieczorem muszę się upewnić czy na pewno ściągnęłam je na noc. Niby wiem, że je ściągałam, wiem, że gorzej widzę, a więc nie mogę mieć założonych soczewek, ale i tak muszę się upewnić, sprawdzam po kila razy, czy na pewno są w pojemniczku, patrzę w lusterko czy nie mam ich na oczach, patrzę na różne rzeczy czy gorzej widzę i to wszystko nie daje mi spokojnie zasnąć, wstaję z łóżka i idę sprawdzić czy je ściągnęłam, chociaż nawet jak bym w nich spała nic takiego strasznego by sie nie stało, ale MUSZĘ to sprawdzić. Mam również jakies myśli, że mogłabym sobie lub komuś innemu zrobić coś złego. Budzę sie w nocy i się zastanawiam co by było gdybym skoczyła teraz z balkonu, albo idę ulicą i myśle o tym by wskoczyć pod przejeżdżający samochód, nie żebym chciała się zabić lub kogos innego, bardzo chcę żyć, tylko nachodzą mnie takie myśli i nie potrafię ich od siebie odsunąć. To wszystko się we mnie gromadzi, leżę w łóżku i się boję, że coś się stanie, że ktoś przyjdzie i mnie skrzywdzi, każdy szelest, jakiś odgłos i patrzę w okno czy tam przypadkiem kogoś nie ma. Ten stan trwa od kilku lat może dłużej trudno mi powiedzieć, czasami jest lepiej, w ogóle o tym nie myślę, cieszę się życiem, ale czasami jest naprawdę ciężko. Wiem, że powinnam iść do jakiegoś specjalisty, ale zawsze miałam problem przed zwierzaniem się komuś z moich problemów czy osobistych spraw, ze wszystkim zawsze próbowałam radzić sobie sama, ludzie nawet bliscy tak mało o mnie wiedzą, nie potrafię się przed nikim otworzyć. Poza tym nie jestem pewna czy chciałabym się"tego" pozbyć, zyję z tym i czuję jakby ta choroba była częścią mnie, lecząc się czułabym jakbym pozbywała się swojej osobowości, części mego charakteru. Nie chcę przyjmować żadnych leków, chcę sama walczyć z tym , ewentualnie, żeby mi ktoś podpowiedział jak mam to robić. Wsparcia ze strony rodziny nie mam praktycznie żadnego, bo choc mówiłam im o tym, to oni tarktuja to jako jakieś moje dziwactwo, nic takiego, że cos sobie wymyślam, ale oni nie wiedzą jak ja się boję. A żeby było śmieszniej to sama studiuję psychologię i może kiedyś zrozumiem przyczynę swojego zachowania.
×