Nie rozumiem tego, jak najdrobniejsze zaangażowanie nazywane jest desperacja. jak naturalna potrzeba moze byc uznawana za jakąś dewiacje. Czy to spoleczenstwo jest aseksualne? Ponoc jestem przystojny i inteligentny, a nigdy nie mialem żadnej kobiety. Ciągle tylko zostańmy przyjaciółmi, podczas gdy za każdym razem, jak uslyszalem, jak facet uderzył kobiete, ona twierdziła, że coś do niego czuje. Może o to chodzi, skoro za bycie dobrym nie ma nagród, to można sobie pozwolić na zło? Coraz mniej we mnie emocji. Nie widzę powodu, żebym w ludziach widział jak niegdyś istoty z uczuciami. Wiele kolezanek przyznaje, ze bardziej na kogoś lecą, jak je olewa. Taky takaa jest ludzka natura? Może to tęsknota kobiet za czasami, kiedy się nimi orało pole i miały prawo tylko wypinać tyłek przed facetem i gotować? Już bardziej chciałbym mieć psa, przynajmniej na oznakę sympatii reaguje tym samym, a nie doszukuje się jakiś desperacji, czy innych bzdur.
To nie moja przegrana. Kiedy społeczeństwo traci kogoś, kto nigdy nie zrobił nikomu krzywdy, a teraz nie widzi w ludziach nikogo poza chodzącym workiem z odchodami, to jest wina społeczeństwa. Coraz mniej dzieci, coraz więcej singli. Tak się społeczeństwo zna na związkach.
A teraz pytanie za sto punktów: Co to jest desperacja w szukaniu kobiety/faceta?