Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasiek11

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kasiek11

  1. Może wspomnę jeszcze o fakcie, który jest chyba dosyć istotny: Jakieś 4 miesiące temu sięgnął po jointa i mimo że kilka razy w życiu miał już z tym styczność, reakcja która u niego zaszła była porażająca. Przez jakieś 20 GODZIN(!) leżał na podłodze, jęczał i wymawiał w kółko "Jezus Chrystus jest moim Bogiem a ja się go wstydzę). Wylądował oczywiście na OIOM-ie, po czym wszystko wróciło do normy... Mimo, że miałam duże obawy co do jego stabilności psychicznej, bo to co miało miejsce, nie dzieje się normalnie po 1 zaciągnięciu(!) (dodatkowo nie były to dopalacze, substancje halucynogenne itd) to ta sytuacja poszła w niepamięć. Aż do teraz. Z pewnością tamto zdarzenie wywołało u niego silną reakcję psychiczną, ale czy możliwe jest to że było to czynnikiem inicjującym dzisiejszą sytuację?
  2. Jego matka wezwała policję po rozmowie telefonicznej z nim, a policja wezwała pogotowie. Czy jest możliwe, że już po kilku godzinach od "ataku psychozy (?)" (nie wiem jak to nazwać bo nie operuję terminologią psychologiczną) pojawily się te "objawy negatywne" czyli to wycofanie i małomówność? I czy można wiązać to ze schizofrenią? Chłopak ma 25lat, a więc znajduje się w "grupie ryzyka"
  3. Dziękuję za odpowiedzi. W tym momencie mam z nim tylko kontakt telefoniczny, jego rodzice są w drodze do jego mieszkania i zabierają go dziś do domu. Rozmawiając przez telefon sprawia wrażenie otępiałego, splątanego, kontakt z nim praktycznie ogranicza się do jego "przytakiwania". Było u niego pogotowie, ale nie stwierdzili podobno nic niepokojącego. Ostatnio opowiadał, że zaczytywał się w Biblii, a jak się dzisiaj okazało - przez ostatnie 2 dni jadł tylko chleb i pił wodę, przy czym niewiele spał.
  4. On w życiu nie uda się teraz do psychiatry, bo stwierdzi że chcę mu zaszkodzić. Myślałam, żeby zadzwonić do jego brata lub przyjaciela, żeby ktoś inny teraz z nim pogadał, bo ja byłam w stanie wykrztusić ostrożnie tylko kilka zdań... On kompletnie postradał zmysły.
  5. Nie wiem czy ten temat nadaje się na to forum i ten konkretny dział, ale poważny problem dotknął mojego faceta. Jestem z nim od ponad pół roku, spędzamy ze sobą dużo czasu - prawie mieszkamy razem. Zawsze jasno precyzował swoje poglądy religijne. Jest katolikiem, ale nie przejawiał nigdy fanatyzmu. Wczoraj mieliśmy dość ostrą wymianę zdań dotyczącą jego flegmatyczności i ospałego działania. Dziś, nie wiem jak to możliwe, ale spotykając się z nim – spotkałam się z diametralnie innym człowiekiem. Powtórzył minimum kilkadziesiąt razy, że „Jezus Chrystus jest Bogiem”, gadał od rzeczy, m.in. o tym że jeśli Chrystus chce żeby on ze mną rozmawiał to on będzie rozmawiał, o tym że patrząc w moje oczy widzi oczy Chrystusa, przez 2 godziny prowadził swój monolog miarowym, jednostajnym głosem (innym niż dotychczas). Kiedy przełykają ślinę, lekko zadrgały mi usta – z paniką we wzroku zapytał „czemu się uśmiechasz”? Nie był splątany, ale nie był też w stanie odpowiedzieć na moje pytanie, bo zapominał o co pytałam. Był MONOTEMATYCZNY, podkreślał cały czas, że zmienił się i jest teraz synem Boga. Czasem uśmiechał się bez powodu. W momencie gdy przejeżdżała koło nas taksówka, on zapytał czy pojedziemy gdzieś razem. Na moje pytanie: „Gdzie?” on odpowiedział „do nieba”… Przestudiowałam chyba wszystkie zaburzenia psychiki, i wg mnie albo to jakaś ostra psychoza albo urojenia oddziaływania (bo dla niego nie liczy się absolutnie nic oprócz tego, że Jezus jest Bogiem i jest wszędzie obecny). Dodam, że nie przyjmuję on żadnych substancji psychoaktywnych (leków, narkotyków, alkoholu) ani nie leczy się psychiatrycznie. Ponadto wykazuje cechy osobowości paranoicznej (wrażliwość na niepowodzenia, tendencja długotrwałego przeżywania przykrości, podejrzliwość, ujmowanie obojętnych działań otoczenia jako wrogich lub pogardliwych, podejrzenia dotyczące wierności, pochłonięcie wyjaśnieniami wydarzeń) Co robić? Jak mu pomóc?
×