
LuckyLuk
Użytkownik-
Postów
15 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez LuckyLuk
-
Hej ogólnie staram się unikać tematu schizofrenii (każdy nerwicowiec dobrze wie dlaczego) ale czytając Twój post i Twoje objawy zastanawiam się czy to nie nerwica. Po pierwsze piszesz, że brałaś leki na schizo, a jednocześnie boisz się groźniejszej choroby (rozumiem przez to, że właśnie schizy się boisz)... Czy miałaś w ogóle stwierdzoną schizofrenię? Po drugie - niezależnie od wszystkiego leki musisz brać, tym bardziej, że jak twierdzisz - było lepiej, co znaczy, że Ci pomagały. Ewentualnie możesz zmienić lekarza/leki/dawki. Ducha tzn? Jakąś konkretną postać, którą dobrze widziałaś, czy tylko coś "kątem oka"? Te śmiechy, głosy i szepty słyszysz jak próbujesz zasnąć? Ja czasem przy zasypianiu wpadam właśnie w taki stan pól jawy- pół snu gdzie pojawiają się obrazy, głosy i choć nie pamiętam w tej chwili fachowej nazwy tego "zjawiska" to na 100% nie jest to objaw schizofrenii. W każdym razie wielu chorych na nerwicę tego doświadcza. Ważne jest też to co piszesz, że masz "odczucie" i że "boisz się, że ten ktoś się odezwie" - gdyby to było coś naprawdę poważnego, to ten ktoś już by dawno do Ciebie mówił, a Ty nie pytałabyś się na forum, tylko z przekonaniem pisała, że masz kontakt z duchami To tylko takie ogólne spostrzeżenia, absolutnie nie chcę Ci niczego sugerować ale może to wcale nie schiza? Najważniejsze, to żebyś poszła do lekarza, po co masz się tak męczyć? Szkoda życia i zdrowia. Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
-
A jak z dzialaniem?? Pewnie u każdego inne Jeśli chodzi o mnie, to nie narzekam. Poprawił mi się nastrój, nie mam już okresów silnego osłabienia, które wczesniej miałem regularnie plus przestałem się przejmować różnymi głupimi lękami, które miałem wcześniej, np. spokojnie mogę jeździć komunikacją, bo wcześniej to była masakra - zaraz po wejściu do autobusu robiło mi się niedobrze. Znaczy się same takie natrętne myśli lękowe czasem się pojawiają ale się nie nakręcają - jakby lek je blokował po prostu. Z minusów - nadmierna potliwość i dosyć często gonitwa myśli i ogólne pobudzenie (ale ze skupieniem się nie mam problemów).
-
No niestety u mnie takich luksusów nie ma Urzęduje tam tylko lekarz, siostry czy innych pracowników brak więc na czas urlopu pewnie gabinet zamknięty jest na 4 spusty. Niestety moje miasto to pod wieloma względami zadupie Nie - chciałem go poprosić tylko żeby mi wypisał receptę do czasu wizyty na NFZ. Dawkę mam 50. Chyba zrobię tak jak pisał elfrid, bo też już o tym myślałem. Jutro wezmę połówkę, bo przed chwilą odkryłem, że mi jeszcze została z początku brania, jak jeszcze dzieliłem tabletki. A w poniedziałek pójdę do rodzinnego, mam nadzieję, że już moja lekarka będzie - nie powinna robić problemów i raczej mi przepisze. A jak się nie uda, to poczekam aż psychol wróci z urlopu
-
Hello No to mam problem... U psychiatry byłem prywatnie i wtedy też dostałem receptę na asertin. Gdzieś tak pod koniec czerwca postanowiłem zarejestrować się u tego lekarza w przychodni, bo nie stać mnie na prywatne, regularne wizyty. Jak to w naszej kochanej służbie zdrowia, termin dostałem na pod koniec września Właśnie skończył mi się zapas leku. Psychiatra ma urlop, wczoraj byłem u lekarza rodzinnego, a właściwie u jakiegoś zastępczego, bo mojej lekarki nie było. Cholerny służbista nie chciał mi dać recepty, bo stwierdził coś mniej więcej, że to groźny lek i muszę mieć potwierdzenie od psychiatry, że się u niego leczę. Zostaje mi chyba tylko jedno wyjście - będę musiał poczekać aż psychiatra wróci z urlopu. Tym bardziej, że ostatnio asertin jakby gorzej działał i nie wiem czy to znaczy, że trzeba zwiększyć dawkę czy to coś innego ma wpływ, więc dobrze by było to z nim skonsultować. Jest tylko jedno ale - od dziś przez jakieś 1,5 tygodnia nie będę brał leku i trochę się boję, że się pojawią jakieś efekty uboczne, ewentualnie jak znów zacznę łykać tabletki, to od nowa będę musiał przez uboki przechodzić:/ No ale w sumie wyboru nie mam:/
-
Ok, leci właśnie 4 tydzień mojej przygody z asertinem, w tym 3 na przepisanej dawce 50. Nic mega spektakularnego się nie stało ani na plus ani na minus ale coś tam się niby dzieje: minusy: - pobudzenie, bardziej psychiczne niż fizyczne. Takie krótkotrwałe stany gdy myśli mi strasznie buzują pod czaszką i cięzko się na czymś skupić. Ogólnie takie nasilenie/agresywne myśli natrętne. Plus bardzo rzadko pobudzenie ruchowe (czy jak to tam nazwać ) i na szczęście bardzo-bardzo rzadko stany permanentnego wkurwienia. - mdłości, szczególnie po przebudzeniu. Niestety jedna z moich fobii dotyczy lęku przed wymiotowaniem. W domu to nie przeszkadza ale jak jestem w jakimś miejscu z którego nie mogę się natychmiastowo ewakuować, na przykład autobus, to na bank mogę mieć pewność, że zrobi mi się niedobrze i to bardziej i szybciej niż przed braniem leków. plusy: - jeżeli to rzeczywiście działanie leków, to wydaje mi się, że jestem bardziej zobojętniały na te wszystkie fobie i lęki. Dobry przykład z tymi mdłościami - dzisiaj jechałem autobusem i oczywiście zaraz po wejściu zaczęło mi się robić niedobrze - dawniej zaraz pojawiłaby się panika, że puszczę pawia, a teraz po prostu miałem to gdzieś. Czyli sam mechanizm lęku się pojawia ale słabiej na niego reaguję. No i nie mam już napadów lęku wolnopłynącego. Ogólnie jestem trochę spokojniejszy i jakby mniej się skupiam na sobie. Mam też wreszcie choć trochę energii, bo wcześniej strasznie męczyło mnie nawet głupie odkurzenie mieszkania. Nie wiem czy to wpływ sertraliny, czy nastawienia ale jest troszkę lepiej niż było.
-
bei miałem identycznie jak Ty. Też byłem pewien, że już od pierwszej tabletki lek zaczął działać I teraz już sam nie wiem, czy to, że czuję się ogólnie spokojniejszy i łatwiej mi zlewać moje lęki, to zwykłe placebo czy może asertin zaczyna powoli działać. -- 04 cze 2014, 23:09 -- bei miałem identycznie jak Ty. Też byłem pewien, że już od pierwszej tabletki lek zaczął działać I teraz już sam nie wiem, czy to, że czuję się ogólnie spokojniejszy i łatwiej mi zlewać moje lęki, to zwykłe placebo czy może asertin zaczyna powoli działać.
-
Wcale nie brzmi głupio, wręcz przeciwnie - mądrość mistrza Jedi posiadasz Umysł to wredny gnojek i jeśli ktoś się boi, że będzie się źle czuł, to na bank tak będzie Od wczoraj się przerzuciłem na 50, co jakiś czas mam uczucie pobudzenia, śmigania w głowie natrętnych myśli, lekkiego lęku itp. Dziś będąc poza domem nagle dostałem ataku derealizacji plus te wcześniej wymienione objawy - jeszcze niedawno zacząłbym panikować, ale zamiast tego olałem to zupełnie i tak jak się pojawiło tak szybko przeszło.
-
Po tym ponad tygodniu ostrożnego brania asertinu (czyli 25 zamiast przepisanego 2x25) cieszę się, że tak właśnie zdecydowałem się robić. Wszystkie te efekty uboczne jakie na początku miałem, w większości niemal całkowicie poznikały, organizm chyba się już przyzwyczaił i dzięki temu jak dzisiaj rano wziąłem całą tabletkę, to poza lekkim pobudzeniem w środku dnia nie było żadnych negatywnych reakcji. Nawet śpię już w miarę normalnie - niby się nad ranem parę razy budzę ale np. w sobotę wyspałem się za wszystkie czasy - równe 10 godzin W pełni Cię rozumiem - mam to samo. Z tym "wzięciem się w garść" to chyba uniwersalna reakcja otoczenia. Choć w jakimś sensie to normalne, łatwiej współczuć i rozumieć chorego np. na raka niż nerwicę/depresję.
-
Na szczęście dzisiaj i zgaga i wątroba odpuściły i mam nadzieję, że już te problemy nie wrócą. No właśnie ciekawe jest to, że jak budzę się wcześnie rano, to nie chce mi się spać, a wcześniej nawet choćbym spał kilkanaście godzin, to i tak budziłem się niewyspany. Hehe, gdybyś mnie znała, to nie dziwiłabyś się Czasami wyłazi ze mnie straszny dziwak, który zamiast działać prosto i logicznie, zaczyna za dużo kombinować. Z drugiej strony, to że postanowiłem na początek brać tylko połowę dawki - to przecież sobie tym nie zaszkodzę, co innego gdybym brał np. dwa razy więcej niż zalecił lekarz. Nie no ja aż tak źle nie miałem ale ja nawet nie tyle co nie czułem głodu, co po prostu wystarczyło zjeść trochę zupy żebym czuł się pełny - na szczęście teraz jest już dużo lepiej. Ja też :)
-
Davin no na szczęście hepatil jest bez recepty i ładnie zawsze u mnie na wątrobę działał. Zresztą trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to rzeczywiście jest od leku. Ostatnio paliłem jak smok, poza tym przez pierwsze dni brania asertinu miałem zaciśnięty żołądek i dopiero od wtorku mam lepszy apetyt - to wszystko mogło na to wpłynąć. Aha, miał ktoś może po sertrze problemy ze zbyt krótkim snem? Bo ja obojętnie czy pójdę spać o 22 czy 2, to twardo śpię tylko parę godzin a resztę muszę "dosypiać" tzn, budzę się wcześnie rano, zasypiam na chwilę, mam taki jakiś półsen jak np przy gorączce, budzę się i tak w kółko. Wkurza mnie to już.
-
Ja też broń Boże nie zamierzam podważać kompetencji psychiatry Tak, to moje pierwsze leki, jak już napisałem w pierwszym poście i być może dlatego mam tak podzieloną dawkę. Na wizycie byłem prywatnie więc następna będzie jak zadzwonię i się umówię. Oczywiście pytałem o skutki uboczne i w razie czego mogę się kontaktować telefonicznie ale na razie się wstrzymam i poobserwuję. Miałem już kiedyś robione takie badanie, enzymy były podwyższone i na USG wyszło stłuszczenie wątroby. Kurde, żebym to ja jeszcze uskuteczniał jakieś libacje albo obżerał się golonkami... ale nie, piję rzadko, na widok tłustych rzeczy zawsze mnie odrzucało... a mimo to wątroba niezdrowa W każdym razie wtedy rodzinny kazał brać hepatil bodajże i pamiętam, że pomagał, więc jutro skoczę do apteki i kupię. bei czytałem, czytałem i ten spis skutków ubocznych mnie powalił W ulotce jest napisane, że u osób z lekkimi i średnimi problemami z wątrobą należy stosować mniejszą dawkę lub mniej regularnie przyjmować, czy coś w tym stylu.
-
bei przecież nie bawię się w jakieś eksperymenty, czy coś. Po prostu trochę mnie martwi, że zaledwie po tygodniu brania tak małej dawki odzywa mi się wątroba. Nigdy nie zażywałem leków długotrwale i nie wiem czy to tylko jakiś skutek uboczny i to olać, czy kupić coś wspomagającego wątrobę. Co do dawki - szczerze mówiąc bałem się skutków ubocznych więc zacząłem od połowy przepisanej dawki ale jak najbardziej mam zamiar zacząć brać tak jak kazał lekarz. CIekawi mnie tylko czy to jest jakaś różnica między 50-tką w całości, a rozłożoną na rano i wieczór :)
-
Witam :) Z lekką nerwicą zmagałem się praktycznie przez całe życie, niestety masakryczne nasilenie w ostatnim czasie zmusiło mnie w końcu do wizyty u psychiatry. Przepisał mi asertin i doraźnie hydroxyzynę (która niespecjalnie na mnie działa ale to akurat mało ważne). Lekarz kazał brać asertin po 25mg rano i wieczorem. Na razie dokładnie od tygodnia biorę tylko rano - postanowiłem zacząć od minimum. Parę niezbyt nasilonych efektów ubocznych wystąpiło, choć trudno powiedzieć czy to lek, czy sama nerwica - no może poza huśtawkami stanu psychofizycznego: od całkowitego zamulenia, po mega energetyczne stany (przez 2,3 godziny nie potrafiłem usiedzieć na miejscu i miałem uczucie, że energia mnie rozerwie od środka plus milion myśli na sekundę). Ogólnie wydaje się, że nastrój się ustabilizował ale oczywiście musiała odezwać się moja stłuszczona wątroba. Od wczoraj mam cholerną zgagę, jakiegoś gula w gardle, przelewanie w żołądku i ucisk ze strony mojej kochanej przyjaciółki wątroby. Nie wiem czy ktoś tutaj też miał przejścia z wątrobą i czy spokojnie można zwiększyć dawkę? Najwyżej kopnę się do apteki po jakiś hepatil plus coś na zgagę Druga sprawa - czy mogę powoli przejść na 50mg i czy bawić się w dzielenie tabletki na rano i wieczór czy lepiej całość rano łyknąć? Wiem, że teraz biorę śmieszną dawkę ale mój organizm pierwszy raz ma do czynienia z takimi lekami i pewnie przy 50-tce też zaprotestuje?