Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coeur

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Coeur

  1. Ehh..Ja też bardzo bym chciała,żeby ta ciąża już na zawsze wyleczyła mnie z nerwicy. Póki co czuję się świetnie i głęboko wierzę,że tak zostanie. Myślę,że to nie ciąża leczy,tylko podejście i zmiana myślenia, nowe wyzwania i priorytety. Mam nadzieję,że nie jest to tylko sprawka hormonów i chwilowy okres wyciszenia choroby...jeśli tak się zdarzy,że to cholerstwo do mnie wróci to już teraz sobie przysięgłam że zrobię wszystko,żeby nie doprowadzić się do takiego stanu jak bywało kiedyś. Teraz będę mieć chyba najsilniejszą motywację- moje maleństwo. Albo będę miała baaardzo dużo dzieci i w ten sposób przejdę przez życie szczęśliwa heh
  2. Justyna2305, głowa do góry! Ja na samym początku ciąży byłam ciągle zmęczona, niepewna i wystraszona jak to będzie- nie chciałam nic tylko leżeć, nie wychodzić z domu i żeby wszyscy dali mi spokój, ale na sczęście poczułam szybko że ten mały cud staje się sensem mojego życia i że przecież to ja jestem w pełni odpowiedzialna za los tego dziecka- i wtedy udało mi się ogarnąć. Pocieszę Cię,że już w bardziej zaawansowanej ciąży z dużym brzuchem będziesz myślała tylko o swoim maluszku, zajmiesz myśli szykowaniem wszystkiego lub nieustającymi kopniakami w brzuch i to będzie Cię pocieszać każdego dnia. Życzę Ci wszystkiego dobrego i obyś znalazła drogę do pozytywnego myślenia :) -- 28 maja 2014, 14:52 -- Margor, jeszcze na samiutkim początku ciąży miałam kilka epizodów ale nie już takich "spektakularnych"-np. pamiętam jak poszliśmy do teściów na obiad (czego zawsze unikałam jak ognia bo oczywiście nie byłam w stanie zjeść normalnie zupy- tak mi się ręce trzęsły). Ale ogólnie mogę powiedzieć że praktycznie od początku ciąży poczułam się tak jakby ktoś dosłownie wylał na mnie kubeł wody i pozbyłam się już wszystkich wcześniejszych objawów. Nagle okazało się,że robienie zakupów może być przyjemne, a jaka czułam się szczęśliwa gdy na poczcie wytrzymałam w kolejce i potrafiłam sama coś załatwić bez uczucia paniki i trzęsących rąk. Naprawdę nie potrafię tego opisać,ale tak jakby wszystko to co się ze mną wcześniej działo zostało gdzieś daleko...
  3. Margor witaj, u mnie niestety też te fizyczne objawy były najgorsze- uczucie słabości, myśl że zaraz zemdleję, najokropniejsze było drżenie nóg i rąk, które szybko przechodziło nawet w drżenie karku i głowy, uczucie duszności i dławienie w gardle i panika w głowie. Zdaję sobie sprawę,że nieraz ludzie musieli się na mnie gapić, potrafiłam wysiąść z autobusu w połowie drogi do pracy i nie mogłam się zmusić by wsiąść z powrotem do innego bo dosłownie całe ciało mi drżało i wiedziałam że ludzie zaraz zauważą że coś jest nie tak. Zrobienie zakupów to była katorga-gdy wiedziałam,że już muszę koniecznie wyjść do tego sklepu to potrafiłam siedzieć w domu przez kilka godzin i układać sobie cały scenariusz i uspokajać się bo panikowałam już na samą myśl, a często już po wejściu do sklepu dostawałam takiej telepawki rąk,że nie potrafiłam wyciągnąć przy kasie karty, nie mówiąc już o tym że myślałam że zaraz umrę przy tej kasie-no i wracałam często bez zakupów z poczuciem,że się ośmieszyłam i że kolejny sklep będę musiała omijać szerokim łukiem,ale to już miało związek z szeregiem moich społecznych fobii. U mnie objawy zaczęły się w dzieciństwie (ok 10 lat) od napadów paniki i duszności- po podstawowych badaniach lekarz stwierdził że jestem zdrowa a to są moje wymysły, moja matka niestety to olała, nie chciała dopuścić do siebie,że mam psychiczny problem i za to mam dziś do niej ogromny żal, bo gdyby pomogła mi już na początku choroby to pewnie wszystko byłoby inaczej
  4. Estera- nie brałam praktycznie nigdy żadnych leków na nerwicę, owszem szukałam pomocy u psychologa i psychiatry już dobre parę lat temu, ale raz źle trafiłam i wtedy zrezygnowałam z szukania pomocy. Nie mając też wsparcia ze strony bliskich po prostu poddałam się chorobie Wiem teraz,że to był mój ogromny błąd bo z lekami i odpowiednią terapią pewnie by było mi o wiele łatwiej. Sama na własną rękę brałam tylko czasem takie leki jak relanium itp. kiedy zdarzało się że nie spałam kilka nocy z rzędu to się nawcinałam i spałam jak zabita. W ciąży absolutnie żadnych leków nie brałam- nawet zwykłego panadolu się bałam -- 27 maja 2014, 21:59 -- Joasik01 dziękuję, trzeba być dobrej myśli i wierzyć! Ja sobie zdaję sprawę,że nerwica jest tak podstępna że prędzej czy później najczęściej wraca, ale teraz jestem silniejsza za sprawą małego skarbu który pomógł mi wyjść z tego bagna...mam nadzieję,że kiedyś opowiem mojej córeczce jaki cud sprawiła- bo gdyby nie ona to teraz pewnie bym była na jakimś samym dnie rozpaczy...
  5. Witajcie, dziewczyny głowa do góry,wiem że każdy przechodzi tą chorobę inaczej,ale chcę Wam dać trochę nadziei moją historią- cierpię na nerwicę już od kilkunastu lat, ostatnie 2 lata były dla mnie koszmarem-każdy dzień był zmaganiem się z rzeczywistością i własnymi napadami lęków i paniki, masa fobii społecznych-nie potrafiłam nawet zrobić najprostszych zakupów w pobliskim sklepie,sama dziwię się jak dawałam radę pracować. Fizyczne objawy nerwicy doprowadziły do tego,że nie potrafiłam już kontrolować własnego ciała.Miałam ciągle wrażenie,że mózg pracuje mi na najwyższych obrotach i zaraz eksploduje. Byłam w takim stanie,że nawet we własnym mieszkaniu nie potrafiłam choć na chwilę poczuć się bezpiecznie...A wszystko jeszcze bardziej pogarszało się gdy staraliśmy się z partnerem o dziecko-postanowiłam że mimo wszystko bardzo pragnęłam mieć dziecko i to stało się wręcz moim celem-jedyną myślą,która dawała mi małe światełko w tunelu..ale po 2 latach starań nic z tego nie wychodziło,wtedy byłam już na dnie rozpaczy-czułam się winna ze to przez moją nerwicę i pomału wpadałam w depresję,byłam w tym wszystkim bardzo samotna,gdyż moj partner nie potrafił nigdy do końca zrozumieć moich psychicznych problemów, z rodziną zawsze miałam trudny kontakt, a przez społeczne fobie nie miałam żadnych przyjaciół. I wtedy nagle okazało się,że musimy się przeprowadzić w zupełnie inną część kraju (ze wzgl.na pracę partnera). Ja się nawet ucieszyłam,poczułam jakąś ulgę i małą poprawę- nic mnie nie trzymało w tym mieście poza starannie wyznaczonymi "bezpiecznymi ścieżkami", którymi przez lata choroby się poruszałam...I wtedy stało się coś cudownego- po kilku tygodniach od przeprowadzki udało się i zaszłam w ciążę,bardzo się bałam nerwicy podczas ciąży i początkowo bardzo panikowałam ale okazało się że nie miałam ani jednego ataku, nagle wszystko stało się zupełnie inne, cały świat dookoła zaczął być fascynujący- czułam się tak jakbym dostała nowe życie, jakby ktoś wyrwał mnie z piekła- i tak jest do dziś-jestem teraz w 9 miesiącu i już nie boję się tego co będzie-dziecko,które porusza się we mnie dało mi tak ogromną nadzieję i radość, że już wiem jedno-nie ma na świecie lepszego leku niż po prostu miłość...Trzymam kciuki za Was, życzę Wam oby Wasze historie też się dobrze ułożyły :)
×