Skocz do zawartości
Nerwica.com

pampam1402

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pampam1402

  1. Witam wszystkich, proszę o pomoc. Przepraszam z góry za ten chaos, ale piszę akurat to co mi przyjdzie do głowy, mam nadzieję, że ktoś wytrwa i dotrwa do końca. Mam 23 lata i nie potrafię sobie poradzić w życiu. Zaczne od początku. W liceum zaczęły się moje problemy, wagary, bunt przeciwko rodzicom. Zawaliłam szkołę. Nie zdałam matury, bo miałam poprawki w 3 klasie, a w następnym roku W OGÓLE do niej nie podeszłam, bo stchórzyłam... Tak jestem strasznym tchórzem. Teraz żałuję i to strasznie, bo wiem że nie jestem głupią osobą i zdałabym ją bez problemu. Co roku po liceum zapisywałam się na nią, ale bałam się iść. W między czasie poszłam do studium farmaceutycznego gdzie było super, poznałam dużo ludzi, aż chciało mi się uczyć, zaliczyłam egzaminy na technika farmaceutycznego bez problemu ( i także matury pisemne, a na ustne nie poszłam), następnie poszłam na staż do apteki gdzie byłam traktowana jak śmieć, pracowałam tam 8 miesięcy i pracodawca za wszelką cenę chciał abym została, bo uważał mnie za bardzo dobrego pracownika. Zwolniłam się miesiąc przed maturą, chciałam ja dokończyć i iść na studia dzienne, byłam pewna że dam rade ogarnąć wszystko i nie dałam. Poszłam na polski ustny i chociaż umiałam wszystko nie dałam rady nic z siebie powiedzieć, popłakałam się. Panie były bardzo miłe, czekały aż się pozbieram, zaczynałam swoją prezentacje 4 razy i nie byłam w stanie nic z siebie wydobyć-miałam straszną pustkę w głowie. Odpuściłam sobie. Nie mogę sobie wybaczyć, tego że kolejny rok mam zmarnowany. Czuje się jak śmieć, uważam się za totalne zero. *Mam chłopaka od 7 lat. Ja wiem, że mam ciężki charakter, ale mój chłopak ma wcale nie lepszy (tak stwierdziły moje przyjaciółki które już dawno mówiły abym się z nim rozstała). On nie ma w ogóle do mnie szacunku. W kłótniach wyzywa mnie od idiotek, głupich, poje*anych, wypomina mi ze nie mam znajomych ( to fakt - po tym jak nie zdałam odsunęłam się od wszystkich), ostatnio nazwał mnie śmieciem, mówi żebym wypier*alała itd. Mój chłopak pomaga mi tym żebym czuła się jak totalne zero. On jest pewien tego, że od niego nie odejdę, wiele razy się rozstawaliśmy i to zawsze ja 1 się odzywałam. Ja wiem, że powinnam się z nim rozstać, jednak nie potrafię. Boję się, że zostanę sama, że nikt mnie nie zechce. *Pochodzę z dobrej rodziny, w domu nigdy mi niczego nie brakowało. Mam obojga rodziców, którzy również (w szczególności mama) upewniali mnie w tym jaka jestem beznadziejna, od małego. Moje oceny zawsze były niewystarczające, chociaż były dobre. Zaczęło się od czerwonego paska, potem jakieś nagrody i tak z roku na rok coraz gorzej, zawsze porównywanie do innych. Nawet przy czerwonym pasku mama czepiała się o jedną czwórkę. Dużo mi zabraniali, praktycznie nic nie mogłam, dlatego później się tak buntowałam. Teraz ciągle mi wmawiają, że mój chłopak ze mną nie wytrzyma i że zostanę starą panną, że nikt mnie nie zechce, że jestem gruba i muszę się odchudzać. Nie jestem brzydką osobą, (kiedyś miałam bardzo dużo adoratorów) ale od liceum przytyłam jakieś 30kg. (Raz udało mi sie zrzucić 12kg gdy miałam półroczną przerwę z moim chłopakiem, potem wróciłam do niego i waga też wróciła z nadwyżką) Chciałabym być taka jak kiedyś, pewniejsza siebie, chudsza. Chciałabym aby rodzice mnie kochali - moja mama kiedyś powiedziała, że nie jestem jej córką, że tylko mój brat jest jej, (zawsze go faworyzowała, on miał więcej pozawalane w gimnazjum niż ja po skończeniu 18 roku życia), przykro mi się zrobiło, do tej pory nie potrafię jej tego wybaczyć, mam wiele żalu do niej. Nie potrafię z nią normalnie rozmawiać. Nie umiem jej zaufać, zawsze boje się jej powiedzieć cokolwiek, bo wiem że mój pomysł się jej nie spodoba, że zostanę skrytykowana, kurcze boję się nawet jej wzroku, bo patrzy na mnie z pogardą (moja mama uważa, że jest najmądrzejsza) Moi rodzice na 18nastkę dali mi walizkę abym się wyprowadziła, oni ciągle o tym mówią, że nie chcą ze mną mieszkać. Mam się wyprowadzić? Obecnie jestem bez pracy od półtorej miesiąca, bez matury i nie wiem co dalej, jestem załamana tym, że jestem taka beznadziejna. Na szczęście mam jeszcze oszczędności, ale nie wiem co dalej? To że pójdę do pracy to jest pewne, tylko coś znajdę, próbować za rok zdać to maturę i iść na wymarzone studia chemiczne? Czy to nie będzie za późno na studia dzienne? Użalam się nad sobą? Jeżeli tak to jak mam z tym sobie poradzić? Powinnam zasięgnąć porady specjalisty? Czy sama mam sobie jakoś z tym poradzić?
×