Skocz do zawartości
Nerwica.com

maras433

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maras433

  1. On nie musi walczyć, bo zawsze miał pełno kuzynek, kolegów, itp. Ma swoją rodzinę, poukładane życie, ludzi którzy go wspierają więc w sumie nie musi szukać dodatkowych osób do szczęścia, tak sobie to tłumaczę. Jasne, że nie zmieni tego, że jest moim bratem. Ale w końcu to obcy człowiek więc co można oczekiwać od niego. Chciałam go po prostu poznać, kim jest i co porabia, może okazałby się fajnym gościem. Ale widać, dzieli nas dużo. Wątpię czy się zmieni, fakt młody jeszcze ale jego rodzina po prostu nie lubi mojej rodziny - może to jest powód...
  2. Nie sądzę, wcześniej też pisałam, że może się do mnie w każdej chwili odezwać ale on tego nie zrobił przez cały rok. Nie odpowiadał na życzenia świąteczne, tylko czytał. Na FB pisał posty do swoich kuzynek od strony jego wuja, nazywał je siostrami, a swych kolegów nazywał braćmi. Nie jestem o nich zazdrosna, nie zrozumcie mnie źle, ja po prostu sądzę, że on już ma rodzeństwo, więc nie jestem mu potrzebna. Ja się nigdy na siłę nie prosiłam by mnie nazywał siostrą, chciałam go tylko poznać, zobaczyć jak wygląda, co słychać u niego, pogadać itp. jakby nic z tego nie wyszło to trudno. Gorzej dla mnie jakbym nic nie zrobiła w tym kierunku. Bym cały czas gdybała "a co by było gdyby". Zauważyłam, że brat co chwilę wchodzi na FB, może czeka aż mu coś odpowiem, zresztą to nie istotne. Nie o to chodzi, że nie chcę już znać swojego brata, byłoby fajnie gdyby mnie polubił. Tyle, że ja nie wierzę w to, że nagle rzuci mi się w ramiona i popłacze ze szczęścia bo to przecież totalnie obcy człowiek dla mnie. Poza obawiam się, że gdybyśmy się spotkali, to nie wiedziałabym co mam mu powiedzieć, czy czasem nie będzie mnie obrzucać łajnem, bo chce się (podświadomie) wyżyć na mnie za naszego ojca ;/ I tak koniec końców bałabym się do niego przyjść. Pewna znajoma powiedziała mi, że on i tak nic nie wniesie do mego życia, jest obcym człowiekiem, zbyt wiele nas dzieli, nasze rodziny się nie lubią (tylko co ja jestem temu winna?), mamy swoje życie i łączą nas tylko wspólne geny.
  3. On ma jakieś 18 lat. Może on uważa, że ja niepotrzebnie wniosłam zamęt w jego życie, a on już się pogodził z tym, że nie ma ojca i nigdy go dla niego nie było, a teraz nagle dowiaduje się, że ma jakąś siostrę. Moja obecność zaczęła mu przypominać to o czym chciał zapomnieć. Oczywiście na początku cieszył się, że do niego napisałam. Jednak teraz po półtora roku zaczął (być może nieświadomie) wyrzucać na mnie całą złość jaką trzymał w sobie w stosunku do ojca. Może musi to sobie wszystko poukładać i przemyśleć choć sądzę, że po takim czasie już dawno to powinien zrobić. Może faktycznie nie chce ze mną już więcej gadać. Znajoma doradziła mi, że to dla mnie całkowicie obcy człowiek, mamy różne rodziny, inne życiowe sprawy, swoich znajomych itp. - to mi nic nie da, żadnych korzyści, więc lepiej abym dała sobie z nim spokój. Ewentualnie mogę mu wysłać raz na rok życzenia świąteczne, aby o mnie pamiętał i czekać, może sam się odezwie. Już sama nie wiem co mam myśleć.
  4. Witam, chciałabym opisać mój problem odnośnie mojego przyrodniego brata, którego poznałam jakieś półtora roku temu. Zacznę od tego, że mój ojciec rozwiódł się z moją mamą gdy miałam rok, a potem miał już kolejne związki. Rzadko go widywałam, chyba z kilka razy w życiu zanim umarł gdy miałam 18 lat. W jednym z tych związków miał ponoć syna, jego matka jednak uciekła od ojca, bo znęcał się nad nią i wyszła za mąż za Niemca. Od kliku lat wiedziałam, że mam przyrodzonego brata, ale nigdy nie miałam sposobności kontaktu z nim. W końcu zdecydowałam, że przepytam dokładniej moją rodzinę i przeszukam także internet, portale itp aby dowiedzieć się czegoś więcej. Okazało się, iż faktycznie mój przyrodni brat wyjechał kiedy był mały do Niemiec. Znalazłam jego profil na facebooku, profil jego mamy też. Moja mama potwierdziła, że faktycznie ta kobieta była kiedyś z moim ojcem. Napisałam do nich. Na początku jego mama wypytywała mnie jak ich znalazłam. Potem dowiedziałam się, że przyjeżdżają do tego samego miasta, w którym ja mieszkam, bo odwiedzają dziadków. Jeśli chodzi o mojego brata, kiedy napisałam do niego to na początku był szczęśliwy i płakał, bo ma rodzeństwo. Wysłałam mu parę zdjęć taty, bo prosił. Jednak w rozmowie (pisaliśmy na fb) dało wyczuć, że ma żal do taty i jest zazdrosny, bo widział na jednym ze zdjęć mnie i tatę razem. Tłumaczyłam, że tata też się mną nie interesował i że napisałam do mojego brata po to aby go poznać, a nie rozpamiętywać to co było kiedyś, bo i tak tata nie żyje. Na początku chciał iść na grób ojca, tydzień później stwierdził, że nie chce, bo ojca nigdy dla niego nie było. Dodał, że nie wierzy w Boga, życie po śmierci, że jest brzydki, jego życie jest do dupy, przeszedł ciężką chorobę skórną i dziewczyna go rzuciła (potem szybko znalazł następną). Kika dni i mu to chyba przeszło, bo zaczęliśmy pisać o muzyce jaką lubimy itp. W grudniu przyjechał na święta do Polski, jednak tylko mnie poinformował o tym przez neta i tyle. Dałam mu wtedy telefon, aby zadzwonił i umówił się ale ani on ani jego mama tego nie zrobili. Chciałam się spotkać ale nie znałam dokładnie adresu, poza tym musiałam jechać do babci na święta więc nawet nie miałam kiedy jechać do nich. Później też niby miałam ich poznać, ale okazało się, że za późno wróciłam do domu (studiuję z dala od domu), bo oni już polecieli z powrotem do Niemiec. Miała się ze mną spotkać tylko jego mama, bo sam brat ponoć już nie chciał... Potem brat zdawkowo odpowiadał na moje wiadomości: "nie ma czasu - szkoła" itd aż po 4 m-cach niezbyt częstego pisania, totalnie zamilkł. Owszem czytał moje wiadomości typu "hej co tam u Cb" i życzenia wielkanocne - ale nic nie odpisywał. Dałam sobie na pewien czas z tym spokój. Po jakichś 10 m-cach w końcu do niego napisałam z pytaniem czemu wcale do mnie nie pisze i czy nie chce po prostu się ze mną znać? Czy może się na mnie obraził, bo coś mu złego napisałam. I jeśli nie chce ze mną już gadać, to niech o tym napisze, że to był zły pomysł, że ja chciałam go poznać. Spytałam również czy naprawdę jesteśmy spokrewnieni i dałam mu do zrozumienia aby nie odbierał moich pytań źle, bo tylko chciałam się dowiedzieć co on o tym wszystkim sądzi. Odpowiedział mi, że musi się uczyć do matury i na pewno jest jego synem. Dodał, że "na powagę nie potrzebuję Ciebie" i tak samo nigdy nie potrzebował ojca, bo ma swoją rodzinę i ona ciągle była dla niego. Napisał też, że ojciec który syna zapomina i nie ma z nim kontaktu to jest w jego oczach ostatnim... - i tu nie dokończył zdania. Dało mi to do myślenia zwłaszcza, że ostatnio moja znajoma stwierdziła, że on i tak nic nie wniesie do mojego życia, tylko same nerwy, że w ogóle się nie znamy, jest za dużo różnic, każdy ma swoje życie i nie musimy wcale utrzymywać ze sobą kontaktów. Może to dobrze, że nie doszło do spotkania, bo ja bym pewnie nie wiedziała co mam mu powiedzieć, być może zacząłby wylewać na mnie swój żal na ojca, itp. Kolejny problem jest taki, że między naszymi rodzinami jest zbyt dużo nieporozumień, ponoć jego rodzina poznała się jakoś z moim tatą, mamą, wujkiem, a potem znielubili nawzajem. Poza tym to zbyt skomplikowane aby to tu pisać... Stąd moje pytanie, czy warto jeszcze utrzymywać kontakt? Czy może lepiej dać sobie spokój? Ja tylko chciałam się z nim poznać i miałam dobre intencje. Tak to bym sobie cały czas wytykała, że nie spróbowałam...
×