Witam.
Jestem tu nowym użytkownikiem.
Może tu znajdę jakąś pomoc, lub gdzie mam się udać.
Mam 24 lata.
Mieszkam z rodzicami.
Z ojcem chodziłem do psychologa, który przepisuje mi zawsze lek Seronil niby na depresje.
Rodzice mają ze mną same problemy od małego, mimo tego, że nie chciałbym żeby tak było.
Niestety nie potrafię nic zrobić.
To że wzrok mi się strasznie popsuł i się pogarsza, na lewe ucho jestem prawie kompletnie głuchy, to inna historia, ale może to też ma jakiś związek z moimi problemami psychicznymi.
Nic mi nie wychodzi, tata czasem próbował mnie czegoś nauczyć, ale jak to określił, mam lewe ręce.
Szybko się poddaje od dłuższego czasu. Jak nic mi nie wychodzi, to nie widzę sensu żeby coś próbować.
Nic mnie nie interesuje tak naprawdę.
Czuje się jak piąte koło u wozu.
Najlepiej by było, gdybym popełnił samobójstwo, albo żeby ktoś mnie zabił.
Nie potrafię być zabawny, więc jestem strasznym nudziarzem.
Nie ma w sumie żadnego tematu o którym mógłbym pogadać z dziewczynami.
Ojciec groził że mnie odda do psychiatryka, lub opieki społecznej, a ja powiedziałem, "to mnie tam oddaj i będzie spokuj". W sumie on by miał lepiej i ja. Najchętniej zamknąłbym się w pokoju na cztery spusty, i nie wychodził, nie jadł nie pił, bo po co mi to tak naprawdę.
Tylko kasę się na mnie marnuje, a nic z tego nie ma.
Taka chodząca wyalienowana krowa. Co tylko chodzi, je, i załatwia swoje fizjologiczne potrzeby.
Uczyć też mi się nie chce, bo i tak mi to nie wychodzi. Najlepiej albo zejść z tego świata, albo żebym trafił gdzieś do psychiatryka i był odcięty od świata.
Nie raz coś popsułem, chociaż nie chciałem. Jakoś samo się popsuło mimo, że przeze mnie.
Tak jakby mózg mi się wyłączył, i dzieje się co chce.
Nie wiem czy coś jeszcze. Jak coś mi wpadnie jeszcze coś do głowy to dopiszę.
Jestem kompletnie załamany.
Proszę o pomoc.