Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ultra-Marzyciel

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ultra-Marzyciel

  1. Coooo aż tak źle Nieeeee. Ja serio żyję normalnie :) Tylko chciałbym dorosnąć i być bardziej obecny w realnym świecie. Będę praktykował mój sposób spacerów, a jeśli to nie pomoże dosadnie, kopsnę się do psychologa. Interesuje mnie odpowiedź na pytanie: Czym jest zwany przeze mnie tryb-marzyciela? I czy znacie jakieś sposoby na nie-odlatywanie? Przypominam, że te myśli są w 90% pozytywne (marzenia, scenariusze rozmów, śmieszne sytuację itp)
  2. no znaleźć rozwiązanie sporo osób ma tutaj duża wiedzę z zakresu psychologii. Możliwe, że ktoś może pomóc mi zdiagnozować moje schorzenie. Nie wierze, że jest to zwykły brak koncentracji/rozkojarzenie. Wydaję mi się, że mam bardziej nasrane. Być może ktoś zna sposób, aby okiełznać ciągłe uciekanie myśli w świat marzeń. Po powrocie do Polski (jestem za granicą) chcę wybrać się do psychologa. Jednak koszt 100zł za wizytę, trochę mnie odrzuca (dlatego też napisałem na forum)... A wiadomo na jednej wizycie się nie skończy. A ekwiwalent jednej wizyty to mnóóóstwo słodyczy, parę dobrych obiadów, ew. seksowne szpilki w których paraduję po domu, kusząc ojca
  3. Witam, To mój pierwszy post na forum, więc witam wszystkich z uśmiechem Dzięki waszemu forum, sporo się o sobie dowiedziałem. Szkoda, że trafiłem tutaj dopiero teraz (bądź zwlekałem z wizytą u psychologa - ale "jestem facetem, ja sobie nie dam rady?" ;] ). Zdiagnozowałem u siebie niską samoocenę i niskie poczucie własnej wartości. Miałem delikatne objawy depresji, ale jest już całkiem spoko. Wyżej wymienionych schorzeń nabawiłem się prawdopodobnie z wielu przyczyn, wymienię główne*(Wiem, że niektórzy nie czytają dłuższych opowiadań, więc jeśli to kogoś interesuje to napiszę na dole posta :] ): Mój główny problem i zarazem powód dla którego zarejestrowałem się na tym forum: Praktycznie większość dnia jestem w "trybie-marzyciela", nie mogę uspokoić swoich myśli (tzn mogę, ale dosłownie na parę sekund) nie są to negatywne myśli, a jakieś wymyślone sytuację, marzenia. Czytając jakiś tekst, gdy tylko jakieś zdanie bardziej mnie interesuje - dopowiadam sobie kontynuację historii w myślach i odlatuje, gubiąc wątek. Gdy tylko skupie wzrok na czymś dłużej niż 3 sekundy odlatuje w marzenia. Jadąc na rowerze tylko autopilot mną steruje - myślami jestem zupełnie gdzie indziej. Unikam jazdy samochodem - stwarzam niebezpieczeństwo poprzez totalne rozkojarzenie (przykładowa sytuacja: prowadzę auto, wszystko super, nagle widzę rozjechanego lisa - OJEJKU lisek, ale szkoda Cię zwierzaczku, jeb ocknięcie - jestem w połowie na przeciwległym pasie ). Może ciut przesadzam, ale serio zdarzają się niebezpieczne sytuacje za kółkiem. Nawet teraz pisząc tego posta odleciałem z 10razy :) Zwalałem to na brak koncentracji- na pewno i tego mi brakuje, aczkolwiek medytacja, magnezy, witaminki, możenie wielkich liczb przez siebie w pamięci nie pomogły i wydaję mi się nie nie tu leży problem. Zauważyłem, że pomagają mi tzw. spacery-koncentracyjne. Polegają one na tym, że idąc, bądź jadąc bardzo powoli na rowerze skupiam swój wzrok bezustannie na czymś innym, np sekundę patrzę na okno, sekundę na znak drogowy, sekundę na latarnie i tak bezustannie. Wtedy po 30-50minutach takiego spaceru (i to nie zawsze) jestem w stanie wyciszyć swój mózg i być taką osobą jaką chce - jestem spokojny, dostrzegam dużo więcej realnych spraw, rozwiązuje swoje problemy, nie dopowiadam sobie nierealnych scenariuszy, żyję tu i teraz!. Co dziwniejsze podczas tych spacerów muszę oddychać przez nos, oddychanie przez usta powoduje rozkojarzenie. (Kur**, ale czub ze mnie :D). Od dziecka miałem bardzo silną wyobraźnie, bardzo lubiłem marihuanę (16lat +), gdyż potęgowała ona siłę mojej wyobraźni i na fotelu w domu, mogłem być każdym,wszystkim i wszędzie. Nie przeszkadzało mi to przez długi czas, można powiedzieć, że dzięki temu byłem szczęśliwy, ale mam już 24 lata i chcę wreszcie dorosnąć. Wiem, że jeśli będę w stanie uspokoić swój mózg, zrobię wielki krok naprzód... Czy ktokolwiek potrafi zdiagnozować moje schorzenie? *Wyżej wymienionych schorzeń nabawiłem się prawdopodobnie z wielu przyczyn, wymienię główne -miałem/mam bardzo dobre predyspozycje sportowe, obecnie mam już 24 lata i jest po obiedzie (jeśli chodzi o profesjonalne uprawianie sportu) i czuję się winny zmarnowania wielu talentów. -niedocenianie przez rodziców - dla nich to był standard, że jestem najlepszy w piłkę, najlepszy z klasy z matematyki, wszystko inne było porażką (2 miejsce itp), a gdy już osiągnąłem sukces, nie słyszałem pochwały -w wieku 15-20lat brak akceptacji samego siebie, kompleksy z powodu trądziku, czerwonych plam na twarzy, jak najszybciej chciałem wrócić do domu, pomimo, że byłem lubiany i akceptowany - palenie marihuany w hurtowych ilościach, które pogłębiało stan "jestem nieatrakcyjny" - "miłość mojego życia" dziewczyna za którą latało 3/4 gimnazjum, która mi się niesamowicie podobała, CZEKAŁA na jeden mój ruch, dobrze wiedziałem jakie - podczas spotkania stchórzyłem (następnym razem zagadam itp), prawdopodobnie do dzisiaj szukam dziewczyny do niej podobnej, stąd problemy miłosnej pomimo 24 lat na karku nigdy więcej się nie zakochałem - Ojciec-czub - prawdopodobnie cierpię na zespół stresu pourazowego, pomimo, że nie stosował przemocy wobec mnie, bił moją matkę (tzn czasami ją uderzył i miał ją za nic), zawszę się bałem, że ją pobiję/zabiję i każdą kłótnię przeżywałem dużo bardziej niż sama matka. Do dziś pomimo trenowania boksu i wiedzy, że bez problemu dałbym mu radę, boję się go, potrafi mnie zastraszyć swoją nienawiścią. Gdy tylko podnosi swój głos (a drze się często, wiem, że się leczył u psychiatry), bardzo się stresuje. Często traci panowanie nad sobą, a gdybym go pobił (mieszkam razem z nim) wpadłby w furię i boję się, że skrzywdziłby moją matkę.
×