dotąd dopóki się to w miarę po ludzku nie poukłada nie zamieszkamy razem, on ma pracę w mieście w którym mieszka i to też go trochę trzyma, ja mam pracę u siebie, ale u mnie byłby mniejszy problem by ją zmienić, mamy zamiar być ze sobą, jesteśmy pewni swoich uczuć, ale nie wydaje nam się że w tej sytuacji dla moich dzieci byłoby to dobre, nie chcemy nic robić na siłę. Byliśmy razem w tamtym roku na urlopie z dziećmi, wydawało się że wszystko było w miarę normalnie, wyglądaliśmy na całkiem normalną rodzinę, miałam nadzieję że po wakacjach będzie lepiej ale nie jest. Problem jest też z moją mamą, bo do tej pory wakacje spędzaliśmy z babcią wyjeżdżając gdzieś tam, a teraz to się skończyło, ona od tej pory jest nadąsana, a trwa to od sierpnia, dzieci kochają ją więc za to winią właśnie mojego partnera, bo przecież gdyby nie on byłoby wszystko po staremu. Próbowałam to jakoś mamie wytłumaczyć ale ona czuje się chyba jeszcze bardziej odrzucona niż moje dzieci i nie jest w stanie zrozumieć, że życie układam sobie przede wszystkim z dziećmi a nie z nią.
Wiem że z babcią nie mam co walczyć ale niestety robi mi krecią robotę i psuje wszystko co próbuję zbudować. Martwią mnie zachowania mojej córki, jej agresja do mojego partnera, nie wiem jak mam na nią reagować. W życiu moich dzieci na razie nic się aż tak dramatycznie nie zmieniło by tak reagowały, na razie to jest zazdrość o to że on się w ogóle pojawił, miałam nadzieję że z czasem to będzie ustępować ale to już rok minął a one wcale nie zmądrzały.