Otóż Witam, jestem po depresji i przewlekle walcze z nerwicą natręctw i z nerwica lękową. Dzisiaj chyba doznałem jakieś depersonalizacji. Krótko opowiem jak wyglądała sytuacja. Obudziłęm się, poleżałem z 20 min w łóżku i poszedłem szukać pewnego przedmiotu, szukam i szukam go, i w pewien sposob wracając się do sypalni rodzicow, głowa podsuneła mi pomysł żebym zlokalizował go, i myśl była na tyle natretna że tak jakby mówiła "żebym wstukał w ręke" - nie wiem jakieś dane czy coś... Coś jak byście mniej więcej w filmach sci-fi oglądali. CHORE ! Tak się tego wystraszyłem, że nawet to zrobiłem. Wtedy jak już to zrobiłem, to już kompletnie mi poryło głowe, myślenie, chyba doznałem depersonalizacji, wszystko wokół było dziwne, jak przegladalem sie w lustrze to też, tak... nie będe tłumaczył mniej więcej rozumiecie. Nigdy takiej sytuacji nie miałem, a chwile po mniej, myśli mi mówiły połóż się na podłodze, i ja byłem gotowy to zrobić, i tego też się wystraszyłem... Coś okropnego, takich dziwnych natręctw jeszcze nie miałem... Na dodatek, jak by tego było mało mój tok myślowy został jeszcze bardziej "zbity" gdyż, stało mi się tak, a za chwilę ma przyjść przyjaciółka, przez co mam też obawy, czy mi nie strzeli coś takiego do głowy i mnie weźmie za wariata. Tak już po za tym, to mam wrażenie że staje się głupszy, wkręcam sobie że może jakiegoś mikro-udaru dostałem, czy coś, bo faktycznie mam wrażenie czasem że z moją głową tak jakby się pogorszyło. Jakieś rady, stwierdzenia? Dla was to może być śmieszne, ale dla mnie to jest przerażające i obawiam się tego... Pozdrawiam !
