W szpitalu byłem. Kardiologia, neurologia, choroby zakaźne. Choroby pokleszczowej nie mam. Tarczyca ok. Krew, mocz i kał są ok. Tomografia rezonans też były. Sorki nie tylko głowy ale też kręgów szyjnych. Badania USG nerek, tomografia z kontastem itp. Nie miałem nigdy jakiś przykrych wspomnień. Ot zaczeło się pod koniec gimnazjum. Zaznaczam, nie brałem nigdy narkotyków ani żadnych substancji psychoaktywnych. Nigdy nie ciągneło mnie do leków, ponieważ po co jak jest się normalnym i nie myślało się o chorobie, ba nawet myślałem jak to można być chorym ?
Opiszę może od początku jak to się zaczeło. Mam nadzieję że ktoś zainteresuje się tematem z tego względu że nasi "specjaliści psychiatrzy" przypiszą cital i jak stwierdzisz że nie podziała to bierz dalej będzie lepiej. Mam takiego farta że poszedłem prywatnie do psychiatry, która pracuje w szpitalu. Nie boi się dawać wyoskich dawek. Zawsze lekarze trudne przypadki wysyłają do niej. Ok
Zaczeło się to 8 lat temu. Jest koniec 3 gimnazjum. Pojawiają się pierwsze symptomy wieczornych bólów głowy, wysokie ciśnienie. Nie wiedziałem o co biega. Ból jak ból sam przejdzie. Teraz pobyty w szpitalu oczywiście zakończone porażką. Leki na roszerzenie naczyń mózgowych, punkcja kręgosłupa itp itd. Nie wiedziałem że to od nerwów. Pytali się nawet czemu się denerwuję(bardziej był to strach). Wszystko nabrało szarego koloru. Zawsze odpowiadałem że się nie denerwuję bo jakoś tak lipa było się przyznać. Wyrok: skierowanie do poradni bólu ze względu na te bóle głowy. Oczywiście standart, leki NLPZ nie działają to damy tramal. Wykupiłem, połknełem iii odlot. Jak dobrze jest czuć się tak wspaniale. Jestem wyleczony ! Chu*a prawda. Kapnełem się że coś jest nie tak. Z najmniejszej dawki po 3 miesiącach ciągłego brania doszedłem do 1200mg. Przepisywali mi to jak cukierki. Potem zaproponowali morfinę ze względu że tramal już nie pomaga. Odmówiłem. Na zjazd po tramalu dostałem plastry z fentanylem ?. Niestety dawka była za duża i rzygałem jak kot. Mniejsza z tym. Dostałem skierowanie do neurologa. On kapną się szybko że jestem cały sztywny, przygnębiony i wystraszony. Kierunek psychiatra. Zaczeło się. 10 mg tego ssri, tamtego 10 mg i tak w kółko aż do teraz gdzie leczyła mnie na ostro, konkretnymi dawkami leków. Wenlafaksyna nic nie pomogła w takich dawkach, fluoksetyna też nie to bez sensu brać inne ssri jak nie ma poprawy(lekarka mówiła żeby zawsze wykorzystać potencjał leku przekraczając zalecane dawki ze względu na różny metabolizł ludzi, szybkość rozkładania substancji i czasu bycia w organiźmie). I zaczeły się mixy. Wenla z mirtą w dużych dawkach itp itd. Oczywiście od 8 lat mam bezsenność więc biorę mirtazapine. Był też baclofen i gebapentyna. Różnego rodzaju agoniści dopaminy. Lekarka mówi że jak mnie wyleczy to napisze książkę bo jeszcze tak ciężkiego przypadku nie miała. Nie wiem co mam już robić. Ból psychiczny jest nie do pomyślenia. Cigłe napięcie, nie masz na co siły, bóle napięciowe głowy. Taki wielki strach, lęk, poddenerwowanie. Nie piję alkocholu, ponieważ jak sie jest nrąbanym to jest ok ale kac jest przeogromny i myśli samobójcze. Mysleliśmy że to receptor GABA jest coś nie tak. Niestety nie to. Nie wiem już co robić, jakie leki. Jedyną ulgę dawał mi baclofen w dużych dawkach ok 150mg. Z początku akineton 4 tabsy tak żeby sie znieczulić, tylko jedyną jego wadą było nieostre widzenie z bliska. Oczywiście z bezodiazepin njlepszy dla mnie był cloranxen 40 mg na dobę. Nie biorę przewlekle żeby się nie uzależnić tak jak było z trampkiem. Nie wiem czy brać jakieś moklo ? Nie wiem już co robić. Może ktoś podsunie jakiś pomysł. Nic mie innego nie zostało, będę królikiem doświadczalnym. Pozdrawiam wszystkich chetnych do pomocy.
Ps. Zioło po zapaleniu wysołuje lęki.