Skocz do zawartości
Nerwica.com

louie

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez louie

  1. little girl ...Nie obraź się ale to śmieszne dawki. 80mg-100mg ? W ogóle coś czujesz po takich dawkach.Nie zawracaj sobie nawet głowy jakimiś odwykami.Spokojnie to garniesz.
  2. louie

    ot

    Nie zaczynaj od dużych dawek.Możesz tak zrobić np. za pierwszym razem 70mg nastepny 120 i trzeci już normalna dawka ... Niema sensu zaczynać od dużych dawek skoro na początku 150mg dobrze grzeje.Szanujmy tolerancję.
  3. Dziękuje powodzenia również życzę -- 02 sie 2014, 17:48 -- Służę pomocą tak by sąsiedzi nie słyszeli to dodatkowa opcja
  4. Będzie albo nie będzie.Zależy od chorego.Leki wcale nie działają na korzyść funkcjonowania.Będzie bardziej leniwy,bez motywacji by gdzieś wyjść no i masa snu , często nawet w ciągu dnia.Mam taką samą sytuacje , najlepszy znajomy zachorował ładnych parę lat temu a rok dwa lata temu u brata pierwsze objawy.Ataki przeważnie 2 razy w roku.Nie pozwól by odstawił leki i nie zapraszaj go na piwo , zapomnij o tym.Musi odstawić alkohol.To poważna sprawa , silne leki.U mnie też popijał sobie , odstawiał i dobrze się to nie kończyło. Napewno się zmieni.
  5. siostrawiatru, nie rzucisz tego od tak, potrzebna jest ciężka praca, no i porządna terapia. pacz, z całym szacunkem, ale pieerdolisz głupoty, jeżeli będziesz tak mówić to napewno do tego wrócisz, dla mnie to co piszesz jest jedynie usprawiedliwieniem znam osoby które nie ćpają np. 20 lat i szczerze wątpię, żeby do tego wróciły Pokaż gdzie napisałem jakąś głupotę ? Nie napisałem , że zupełnie "nie" na 100%. Za opiatem zawsze będziesz tęsknił i pamiętał te uczucie do końca życia.Wróciłem po 3 latach i biorę regularnie pół roku , ciągi po 2-3 dni.Nie mam zamiaru odstawiać. Porównywanie czy wyjść trudniej z benzo czy kodeiny itp. moim zdaniem jest bez sensu.Ktoś może mieć większą słabość właśnie do kodeiny i jest wjebany a drugiemu trudniej odmówić benzo. Kwestia ćpuńskich upodobań.
  6. Są Taaa ciekawe gdzie. Ja nie znam takiej osoby. Ało tutaj. To jaa. Dalej bez celu , nic się nie zmienia.Zero planów na przyszłość.Tylko praca ratuje.W weekendy leczę się opio. Do specjalisty nie pójdę. Tu gdzie jestem nie byłoby mnie stać na sesje tak podejrzewam no i ograniczenia językowe...nigdy tego nie przeskoczę. Piątek...czas się zgrzać...
  7. Witam Nie nigdy nie korzystałem z żadnego wsparcia.Nie myślałem że będzie to problemem.Nie zastanawiałem się dlaczego tak jest aż do czasu gdy nie daje sobie już z tym rady.Nikomu nic nie mówię.Potrafię zamknąć się i po prostu leżeć bez chęci kontaktu.Teraz tym bardziej nigdzie nie wychodzę , nie mam tu żadnych znajomych zamknąłem się sam pod nakryciem mojego "marazmu". Zupełnie przestałem sobie dawać rady z tym problemem ...Szkoda że niewiedza po pewnym czasie potrafi być tak bolesna...
  8. Witam Jestem nowy , więc miło mi poznać wszystkich obecnych. Przeczytałem część tematu i postanowiłem poradzić się odnośnie mojej sytuacji.Mam 25 lat. kryteria niskiej samooceny/odtrącenia pasują do mnie jak nic innego.Trudności z nawiązywaniem kontaktów/związków , brak celów , nadmierna wrażliwość...strach pomyśleć co jeszcze...Dwa razy porzucone studia.W dzieciństwie ojciec alkoholik,ale bez większej patologii , że nie miałem co jeść czy coś takiego jednak wszystko pamiętam.W szkole podstawowej też średnio dawałem sobie radę w kontaktach z rówieśnikami. Wcześniej nie miałem odpowiedniej wiedzy i myślałem że po prostu taki jestem , że to nie problem.Teraz każdy dzień jest coraz trudniejszy patrząc jak nie potrafię ułożyć sobie życia a proste czynności typu - złożenie cv gdzieś o prace czy wykonanie telefonu sprawiają trudności bo z góry zakładam że się nie nadaje.Czuje się słaby.Nikomu nic nie mówię , nie lubię rozmawiać o swoich problemach nie zwierzam się o tym nikomu.Widzę jak wszystko idzie w złą stronę.Do tego słabość do używek od 8-9 lat (nie alkoholu).Powróciłem do opioidów po 3 latach przerwy (kodeina) Biorę regularnie od miesiąca.Przestałem widzieć cel , sens.Tak jak wcześniej miałem jeszcze jakieś koncepcje na życie tak teraz zupełnie nie wiem co robić.Kiedy miałem jakiś pomysł by coś zrobić zawsze sprowadzano mnie na ziemie i go negowano "nie uda się wybij z głowy sobie te bzdury"(głównie w domu).Oczywiście brałem sobie to do serca i automatycznie rezygnowałem.Tak zostałem ciągle w tym samym miejscu.Chciałbym znaleść nowe otoczenie coś zmienić,zupełnie nie wiem od czego zacząć.Dodam że jestem w Anglii , mieszkam z jednym członkiem rodziny.Mam prace ale nie jestem zadowolony z pobytu tutaj a boje się , że znów wrócę do Polski i zwyczajnie nie dam sobie rady.Nie jestem w żadnym związku od 3 lat. Proszę o jakąś wypowiedź.Nie wiem czy to wyolbrzymiam , i tak powinno "być tak jak jest".Czy potrzebuje jakiejś terapii , wizyty ? Oczywiście widziałem zamieszczone artykuły i książki w tym wątku które zamierzam przeczytać. Z góry przepraszam jeśli w poście jest "chaos". Pozdrawiam.
×