Dobry wieczór!
Zacznę od wytłumaczenia o co chodzi. Zaznaczam, że przeszukałem forum, widziałem podobne tematy, jednak to nie przyniosło mi odpowiedzi.
Otóż, jestem ze swoją dziewczyną już prawie pół roku - jesteśmy młodzi. Wszystko byłoby wspaniale gdyby nie przeszłość mojej dziewczyny.
Poznając ją byłem prawiczkiem(stracone z nią) lecz ona nie była dziewicą. Jak się o tym dowiedziałem, to mnie zabolało, tak jakby mnie powoli zaczęło wyżerać od środka. Na dzień dzisiejszy nasz związek jest, że tak powiem wspaniały. Robimy bardzo dużo rzeczy, rowery, oglądanie filmów, wspólne kibicowanie na meczach, centra handlowe itd.
I tutaj pojawia się pierwszy z dwóch moich problemów:
Gdy jestem sam, a czasami nawet z Nią, dopada mnie straszne przygnębienie, rozdrażnienie, ogólne zepsucie humoru. Jest super, śmiejemy się, aż tu nagle, jedno słowo, które skojarzy mi się z jej przeszłością i koniec - mój humor jest... a w zasadzie wcale już go nie ma. Jestem wtedy wobec niej oziębły, wredny. Włącza mi się wtedy coś takiego jak "film", który oglądam i widzę jak kocha się z innym. To strasznie boli. Nie chcę o tym myśleć ale po prostu jest to tak silne, że nie potrafię przestać.
Drugim moim problemem jest to, że nie potrafię jej do końca zaufać. Mówi mi, że z nikim nie była tak szczęśliwa,że jestem najprzystojniejszy, że mnie kocha, i że gdyby mnie zabrakło to jej też by nie było. Usłyszałem od niej także słowa, że myśli o przyszłości ze mną, że nie chce innego - "Jesteś tym jedynym, już na zawsze, naprawdę. Chciałem tutaj dodać, że poprzedni jej "partner" - damski bokser, nie dawał jej spokoju gdy ją poznałem. Dzięki mnie, uwolniła się od niego, nie pisze, nie dzwoni, nie przyjeżdża w nasze okolice. Wracając do tematu... Czasami mamy takie wspaniałe chwile, że ona po prostu płacze ze szczęścia (zdarzyło się to 2 razy). Powiedziała wtedy, że pierwszy raz jej się takie coś przytrafiło. Jednak ja... ja nie potrafię jej w to uwierzyć. Nie wiem czy to co mówi, że mnie kocha, że jestem tym jedynym, że obdarowuję ją ogromnym ciepłem itd, jest prawdą. Po prostu nie umiem zaufać, boje się, że zacznie z kimś pisać, że znajdzie kogoś lepszego...
Wiem, że zaufanie w związku jest ważne, a nuta zazdrości nie zaszkodzi. Ale taka zazdrość, którą mam w sobie gdy myślę o jej przeszłości, wszystko niszczy.
Przepraszam, że napisałem to w sposób chaotyczny ale jest godzina 01:11. Starałem się wyjaśnić najdokładniej o co chodzi, co ze mną jest nie tak.
Czekam na jakieś porady, jak z sobie z tym radzić, jak zapomnieć... Chętnie przyjmę słowa krytyki mojej postawy. Wiem, że problem leży we mnie, a nie w mojej dziewczynie.
Pozdrawiam, miłej nocy.
PS. Wiem, że dziewczyny swój pierwszy raz pamiętają do końca życia. Boję się, że moja partnerka o tym myśli, porównuje nasz seks do tamtego z innym... Obecnie jestem w takie sytuacji, że odmawiam seksu, po prostu odpychają mnie różne myśli związane z jej przeszłością.
Często po zbliżeniach słyszałem, że jestem wspaniały, że jest cudownie, jest jej jak w niebie. Jednak boli mnie to, że z innym mogło być jej lepiej, a mi mówi tak, a nie inaczej żeby nie zrobić mi przykrości. Takie jest moje zdanie.