Witam,
moja mama leczy się na depresję już od kilku lat, twierdzi, że powodem jej choroby jest mój tata a jej mąż(mieszkają razem). Tata przez całe ich życie zdradzał, oszukiwał i nie dbał o rodzinę, a teraz jest starszym schorowanym człowiekiem. Ja jako córka staram się im pomagać. Jeżdżę z nimi po lekarzach, pomagam w innych sprawach, ale każda wizyta u nich w domu kończy się przeważnie przepychankami słownymi. Mama czepia się o wszystko, żyje przeszłością, stale opowiada o wszystkich nieszczęściach jakie zgotował jej i nam ojciec, a ja już nie mogę tego słuchać. Jak mam pomóc jej chorej na depresję, kiedy sama przyjeżdżając od nich przenoszę złe emocje do swojego domu, popłakuję po kątach. Wszystkie lęki z dzieciństwa mam przy każdej wizycie u mamy przypominane, bo rozmawiając o czymkolwiek, mama za moment przeskakuje na temat złej przeszłości i po raz setny opowiada o tych samych złych rzeczach jakie robił tata.
Nie wiem już co mam zrobić, bo mam wrażenie, że za chwilę jeśli to się nie skończy, to ja sama wyląduję u specjalisty z depresją. Ja jakoś sobie radzę z przeszłością, ale to ciągłe rozdrapywanie ran mnie wykańcza. I jeszcze ciągłe poczucie winy, bo mama twierdzi, że wszyscy bronią taty a ją mają za winowajcę, że nawet dzieci są przeciwko niej. A mama czepia się dosłownie o pierdoły, mówi tacie że jest podły, bo wstaje o 5, pali światło i czyta książkę (powinien leżeć i czekać aż się zrobi widno i nie marnować prądu), że je 4 kawałki chleba a ona 2 i jak można jej przyklaskiwać że ma rację. Takich przykładów jest mnóstwo, a jak nie poprę jej że ma rację, to ja też jestem zła, bo tylko ojciec się dla mnie liczy.
Nie wiem już co mam zrobić. Czasami nie mam już siły jeździć do nich, bo wchodzę normalna a wychodzę bez sił do życia.