Raz dałam się namówić mamie na wizytę u psychologa, na którą poszłam razem z nią. Średnio wyszło. Po pierwszym poważniejszym pytaniu rozpłakałam się, chociaż bardzo rzadko uzewnętrzniam swoje emocje w ten sposób. Przez całą rozmowę wyłam w chusteczkę (czym wydaje mi się irytowałam psychologa) i w sumie nie byłam w stanie rozmawiać. Z resztą, to z góry było skazane na niepowodzenie bo każda z nas czego innego oczekiwała. Ja chciałam rozwiązać problem u źródła, mama zlikwidować jego skutki.
Poza tym, spodziewałam się czegoś więcej po nie najtańszej, prywatnej wizycie. Specjalista wg mnie pracował z zaangażowaniem stereotypowego budowlańca, strasznie się zniechęciłam, to zawsze tak wygląda?