Witam,
Mam 20 lat. Wpadłem na pomysł aby opisać tu moją sytuację może ktoś pomoże.
Od szkoły średniej zacząłem jakoś wszystkim strasznie się stresować. Jeśli miałem iść do szkoły to byłem zestresowany. Nie wiem czemu tak miałem, taki odruch po prostu. Byłem normalnym uczniem, nikt mi nie dokuczał itp. Teraz mam 20 lat i ciągle jestem zdenerwowany, nie wiem czemu. To jakby organizm sam się denerwował, bo ja niby chcę być spokojny ale organizm nie pozwala. Teraz to wszystko się nasiliło. Od początku szkoły średniej w stresujących sytuacjach trzęsły się mi ręce. Nie było to mocne drżenie. Teraz trzęsą mi się cały czas, a w stresujących sytuacjach potrafią tak drżeć, że nie jestem w stanie podpisać czegoś, unieść szklanki. Do tego jeszcze denerwuję się gdy ktoś patrzy na mnie i, że może zauważyć moje trzęsące się ręce przez co to jeszcze się nasila.Te drżenie jest najgorsze ze wszystkiego.
Dodam że byłem fobikiem ale z czasem to przeszło, a teraz muszę się czasami tak jakby chować przez te drżenie.
Dodatkowo teraz gdy mierze sobie ciśnienie w domu (jakiś zwykły ciśnieniomierz za 45zł chyba na nadgarstek, może się myli często)
to pokazuje mi za każdym razem arytmię. A puls z rana mam wysoki 85-100, który w dzień przechodzi lub nie do 70-75. Dodatkowo często mam jakieś podwyższone niższe ciśnienie w granicach 90-94. Czuję jak mi normalnie bije serce.
Myślę że to wszystko przez to że kiedyś tyle się stresowałem. Jakieś 2 miesiące temu miałem taki udany dzień. Poczułem że jestem odstresowany i nie czułem tego bicia serca, ręce były spokojne. Zmierzyłem ciśnienie i było w normie oraz nie pokazywał arytmii. Mam zamiar codziennie spacerować, może coś to pomoże, ale teraz poruszam się na kulach więc nie mogę.
Do tego jeszcze za 2 tygodnie piszę maturę, a przez ten stres mogę nie mieć koncentracji a ręce tak mi mogą latać że z trudem będę pisał.
Może komuś będzie się chciało to przeczytać i może pomoże. Ja wiem że to wszystko przez nerwy. Jakbym je pokonał to wszystko by wróciło do normy.
