hej :)
czytając cieszy mnie fakt, że nie jestem w tym wszystkim sama. też mam ten sam problem i to już chyba od ponad 2 lat. wcześniej byłam bardzo aktywną, otwartą dziewczyną, zawsze dużo uprawiałam sportów- byłam uzależniona od ruchu. kiedy dopadła mnie ta okrutna choroba z beigiem czasu popadłam w głęboką depresję. 0 sportu, łóżko, poduszka i ryk codziennie. przerwa w studiach, brak pracy, znajomi poza zasięgiem.
sytuacja wyglądała do bani, lekarze nie mogli pomóc, tabletki nie były 100% skuteczne. pewnego dnia rozmawiałam z niesamowitym człowiekiem, który pozwolił mi zrobić krok w przód.
zaczęłam się ruszać, ćwiczyć silną wolę, ćwiczyć swoje ciało, poznawać siebie i walczyć :)
to doprowadziło mnie do cudownych efektów. nie dość, że otworzyłam się znów do świata, ludzi to w lustrze zobaczyłam baaardzo ładnie wyglądające ciało :) jednak kiedy ma się bardzo ważny cel to efekty są znakomite.
chcecie wiedzieć co pomaga??
WIARA W SIEBIE! Codzienne witaminy!!! ćwiczenia + dieta.
stopniowa walka z przeciwnościami, olanie tego co ktoś o Was myśli. Walić to walczycie o swoje życie, więc nie warto się przejmować ludźmi, którzy nie wiedzą co przeżywasz każdego dnia.
Dacie radę, nie wolno przestawać żyć normalnie!
powodzenia!