Skocz do zawartości
Nerwica.com

kubak

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kubak

  1. @Lenka30 Dobrze to opisałaś. Dopóki rodzice zgadzają się na to co ona chce to jest ok, jak zaczną odmawiać to ona znów zaczyna "odwalać" @deader Powiedz to im... Tyle razy ze starszą siostrą mówiliśmy, że za bardzo jej pobłażają, szybko odpuszczają, nie dają żadnych obowiązków itd. Jednak odpowiedź jest zawsze taka sama: To co waszym zdaniem mamy zrobić? Na nic się zdają tłumaczenia, że może dla odmiany zamiast zwalniać ją ze wszystkich obowiązków i puszczać na spotkanie z koleżankami codziennie na prawie cały dnie to niech dadzą jej coś do roboty... Co do narkotyków to miałem ze starszą siostrą mieliśmy takie podejrzenia. Miała jakieś dziwne ślady na ręce (jak twierdziła były to ugryzienia owadów albo uczulenie które drapała bo swędziało), oprócz tego starsza siostra w jej smsach (w tej sytuacji to raczej usprawiedliwione...) przeczytała o tym, że ktoś się jej pyta czy chce "brajany" (nie znam się na tym, ale zgadując to pewnie "brown sugar" - heroina). Rodzice po lekkiej kłótni uwierzyli i z tego co pamiętam robili testy i coś tam jeszcze. Tak czy inaczej albo już nie bierze albo bierze co innego, bo śladów na rękach już nie ma. Nawet teraz mimo, że raptem 3 dni temu okazało się, że 800zł zniknęło to praktycznie nie ma to dla niej żadnych konsekwencji... bo nie są pewni czy to ona. EDIT: Tutaj jeszcze najlepsza sytuacja... swego czasu ustaliliśmy obowiązki w domu. Był ładny podział, itd. Wszyscy robili to co mieli, nie licząc młodszej siostry której albo nie było w domu, bo rodzice pozwolili jej wyjść albo rodzice robili to za nią.
  2. @Lenka30 W dzieciństwie interesowała się sportem (nadal to robi), głównie siatkówka. Nie potrafiła (i nadal nie potrafi) usiedzieć na miejscu. Wróci ze szkoły i od razu leci albo do jednej albo drugiej koleżanki, czy gdzieś. Cały czas poza domem (praktycznie zawsze). Przy tym praktycznie zero obowiązków w domu (bo o co rodzicie by nie poprosili to i tak w 90% przypadków tego nie zrobi), są takie sytuacje (co mnie niesamowicie wkurza), że wołają mnie żebym coś tam zrobił gdy ja robię pracę do szkoły, a ona leży. Nie proszą jej bo i tak nie posłucha. Pieniądze/kosmetyki zaczęła podbierać jakieś 5 lat temu (może 6). Pierwsza poważna kradzież to jak już mówiłem rok temu (ze sklepu), a tak to drobne i większe sumy rodzicom i rodzeństwu jakieś 5 lat temu. Raczej nie kojarzę aby zbiegło się to z jakimś ważnym wydarzeniem. Przy tym swego czasu znalazła sobie kumpelę, która też kradła i dodatkowo cięła się. Siostra też zaczęła się ciąć (tak tylko by były widoczne zaczerwienienia, nie głęboko) i razem to narzekały jakie to są biedne, nikt ich nie rozumie i rodzice się na nie drą (bo kradną...). Po prostu typowe emo. @carmen.s Raczej wątpię... półrocze miałaby niezaliczone ze sporej ilości przedmiotów jakby nie to, że wracała ze szkoły i siadali z nią rodzice, i pomagali jej z nauką (przymuszali ją do nauki, zero wychodzenia z domu, telewizji i telefonu po szkole dopóki nie odrobi zadania i się nie nauczy). Dodatkowo chodzili do szkoły i prosili nauczycieli żeby dali jej szansę na poprawienie. @ Znam ten ból
  3. Psycholog? Z tego co kojarzę to ten pierwszy szukając przyczyn stwierdził, że może rodzice za mało czasu jej poświęcają (tutaj akurat jest to moim zdaniem nie prawdą) lub wina rodzeństwa, że niby my ją "atakujemy", źle się do niej odnosimy, itp (tutaj znów stwierdzam, że to bajdurzenie bo faktem jest że starsza siostra czy ja nie raz potrafiliśmy ją zwyzywać za to że coś nam ukradła, nie raz padło parę konkretnych słów, ale to już po tym jak zaczęła sporo kraść). Był nawet okres, że starsza siostra przymykała oko na jej podbieranie (nie raz bardzo drogich) kosmetyków, pożyczała jej te kosmetyki czy nie raz dawała, ale ja zginął jej złoty pierścionek (pamiątka po babci) i znalazł się u młodszej siostry to stwierdziła, że to przegięcie pały. Dostaliśmy też zakaz od rodziców oskarżania jej o jakiekolwiek kradzieże (w razie gdyby coś znikło) itp. Nic to nie dało. Przed drugim psychologiem z tego co pamiętam robiła z siebie ofiarę: że jak coś zginie to ją oskarżamy (nie ukrywam, po wielu jej kłamstwach, kradzieżach itp. od razu ze starszą siostrą stwierdzaliśmy, że to ona coś ukradła. Rodzice oczywiście bronili jej, że nie wolno oskarżać bez dowodów, ale zawsze i tak okazywało się że to ona), że nikt jej nie wierzy (jeśli tyle razy kradła, zawsze jej kłamstwa wychodziły na jaj i kłamała w tylu kwestiach to trudno się dziwić - raz przez rok chodziła na zbiórki Caritasu, potem okazało się że wcale nie była na niego zapisana...), że odnosimy się do niej źle (zawsze dostawaliśmy za to opieprz od rodziców, ale serio... ile można tolerować to, że ktoś ona kradnie pieniądze czy nie raz inne wartościowe rzeczy - raz ukradła kolczyki starszej siostrze, co z nimi zrobiła? Do tej pory nie wiadomo). Rodzice zawsze wierzyli w jej zmiany, zawsze ją bronili. Co drugi psycholog mówił to nie wiem. -- 05 kwi 2014, 20:32 -- @lucy1979 W tym roku będzie miała lat 18, chodzi do liceum (bio-chem), jednak jest obawa że w tym roku się siądzie. Nigdy nie przykładała się do nauki, nigdy orłem nie była, jednak nie potrafi nawet zabrać się za naukę teraz gdy ma pełno jedynek, wydaje się jej chyba że to nadal gimnazjum gdzie nauczyciele przymkną oko, przepuszczą, itp. Z tego co rodzice dadzą rady to jej pomagają, tłumaczą itd. Z tych przedmiotów z których potrafią sami jej pomóc (wiadomo trochę czasu temu już szkołę skończyli) chodzi na korki. Jest miła gdy czegoś potrzebuje lub przed innymi, jeśli jest jakiegoś dnia dla mnie miła (znaczy się nie odzywa się chamsko jak zwykle) to wiem, że czegoś zapewne chce (i tak prawie zawsze jest). Jak przychodzą do mnie znajomi to też przed nimi taką miłą udaje, ledwo wyjdą i nawet na prośbę czy mogłaby mi szklankę podać odpowiada: spier*** sam se weź. Z tymi jej kradzieżami to wygląda tak: zaprzecza do upadłego, do samego końca (np. ginie jakiś markowy kosmetyk mamie, potem znajduje się u siostry w torebce to ona twierdzi, że ma taki sam bo dostała czy coś), potrafi przy tym jak już pisałem popłakać się za zawołanie i beczeć, że jej nigdy nikt nie wierzy. Potem jak rodzice ją ochrzanią, to zawsze idzie to nich z wielkimi przeprosinami i przyznaje się, że faktycznie to zrobiła (zawsze jak rodzice i tak są już pewni, nigdy przed). Koleinie udaje wielką skruchę i poprawę. Oprócz tego jest niebywale kłamliwa i fałszywa, potrafi spotykać się z jednym chłopakiem, iść na imprezę i całować się z drugim, a z trzecim pisać że jak to ona za nim nie tęskni i że on jest tylko dla niej ważny. Przed swoimi znajomymi udaje to co przed drugim psychologiem, czyli ofiarę. Przed chwilą zauważyłem, że siedzi teraz ze swoim chłopakiem i płacze, i skarży się do niego, że to nie ona zabrała te 1000zł -- 05 kwi 2014, 20:37 -- Aha, jest jeszcze niebywale wulgarna, odpowiedzi typu spier****, na każde pytanie to norma.
  4. Cześć, mam problem. Chodzi o moją siostrę. Są z nią same problemy, od wielu lat ciągle zdarza się jej "pożyczyć" czyjeś rzeczy. Zaczęło się to sporo lat temu, od prostych kłamstewek, oszukania dla 2-3 zł (dostała kasę na bilet, wydała na co innego i wciskała kit, że zgubiła czy coś). Potem było już więcej 20zł, 50zł (przykładowo pożyczyłem jej 20zł, potem zapierała się, że to było 5zł i nie chciała oddać!), zaczęła przywłaszczać sobie kosmetyki siostry/mamy (potrafiła zabrać i ukryć pod poduszką czy w plecaku) albo wymieniała swoje puste opakowania po kosmetykach na takie same (ale pełne) mamy/siostry. Jednak jest jeszcze gorzej. Zaczęła okradać własną rodzinę, nie raz nie dwa zginęło mi czy drugiej siostrze 20zł lub 50zł. Podbierała też pieniądze rodzicom z portfeli (czasem parę zł a czasem 100-200zł!). Szczytem było gdy wyjechałem rok temu na praktykę zawodową za granicę i po powrocie dowiedziałem się, że zginęło rodzicom 500zł! Dziś znowu 1000zł z ich oszczędności! Rodzice na prawdę nie wiedzą co robić. Początkowo dawali jej kary, zakaz telefonu, wychodzenia, rozmawiali z nią, tłumaczyli, itp. Niestety nic to nie dało. Gdy pół roku temu ukradła coś ze sklepu (!) i przywiozła ją policja zrobiła się wielka awantura, dostała solidny ochrzan itd. Po tej sytuacji zaczęła chodzić do psychologa (drugie "podejście", zaraz opiszę pierwsze). Niestety mimo zapewnień Pani psycholog o postępach nic się nie zmieniło. Chodziła do psychologa chyba z rok, psycholog twierdził, że jest dobrze, a potem znów znikało 100-200zł. Wcześniejsze "podejście" było po tym jak zginęło wspomniane wcześniej 500zł. Chodziła do psychologa dobre pół roku, psycholog zapewniał o niesamowitych postępach, były też "spotkania" z rodzicami + nią. Niestety nic to nie dało. Rodzice wiele razy już nabierali się na jej cudowną "przemianę". Praktycznie zawsze wygląda to tam samo: coś ginie, okazuje się że to ona, wypiera się (potrafi przy tym na prawdę świetnie grać, popłacze się na zawołanie jeśli trzeba, itp.), dostaję ochrzan i karę, potem przez jakiś czas udaje wielką przemianę i skruchę (przychodzi do rodziców z płaczem i przeprasza, wielce zaczyna pomagać rodzicom, przykłada się do nauki), i gdy rodzice zaczynają jej odpuszczać wcześniejsze przewinienie znów wyskakuje z czymś nowym. Co robić w tym wypadku?
×