Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sonea25

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Sonea25

  1. Postanowiłam, że pójdę na terapię. Mój luby też chce iść ze mną, powiedział, że chce mnie wspierać... Zastanawiam się, czy on to zniesie.. Wiem, że ma dobre chęci.. ale mieć dziewczynę która chodzi na terapię ... która ma problemy psychiczne... to nie będzie jakiś super dyskomfort dla niego?... może sama się powinnam już usunąć.. Może dać mu szanse na normalny związek?... Cholera, jak to przeczytałam, to to wygląda jakbym się użalała nad sobą... A tak nie jest.. Ja po prostu nie chce go bardziej zranić już.
  2. Witam To mój pierwszy raz postanowiłam napisać o sobie w internecie i poszukać tu pomocy. Ale czasem człowiek ma taki moment w swoim życiu, ze jak tak tonący malarz, chwytam się brzytwy. Najpewniej zrobiłam błąd, bo powinnam doszukać sie jakiego konkretnego miejsca na tym forum, gdzie powinnam zamieścić posta ale w chwili obecnej... nie wiem, nawet nie mam na to siły. Może od razu zacznę z grubej rury, bo w sumie po co się rozdrabniać. Nie radzę sobie z gniewem, wręcz wściekłością która przeradza się nawet w agresję. Wczoraj byłam oo mały włos od zaprzepaszczenia swojego związku. Pokłóciliśmy się o głupią wymianę auta (mój luby stwierdził, że ja generalnie mam to gdzieś, że szuka auta dla nas, którym by mi też się dobrze by jeździło. Zamiast zaprzeczyć i wyjaśnić co dałoby koniec sprawy, ja rozpętałam istną wojnę.). Zaczęłam się drzeć, nawet uderzyłam go w twarz. Nie raz. W tej furii, gdzie każde jego słowo, po prostu rozdzierało od środka nie mogłam się zatrzymać, pomyśleć, opanować, NIC! W końcu po drugim uderzeniu go, gdy spadły mu okulary i zobaczyłam krew na jego nosie w jednej sekundzie cały świat mi się zawalił, tym razem on wpadł w uzasadnioną furię a ja robiłam wszystko by to się nie skończyło. Mam parę związków za sobą i już potrafię powiedzieć, kto byłby dla mnie najlepszy. Nie mogę pozwolić to zepsuć. Nie mogę tego zniszczyć. Powiedziałam mu, że pójdę do psychologa, że zrobię wszystko by to się nie powtórzyło, że jeżeli tak będzie, sama się usunę.. Powiedział, że do psychologa on pójdzie razem ze mną a co do tego, że w razie czego się sama usunę, powiedział, że trzyma mnie za słowo. Czuję jakby cały świat runą mi, pomimo to że jest w domu, że wiem, że wróci do mnie po pracy - boję się. Będzie mnie traktował jak powietrze, nie zbliży się do mnie, nie pocałuje na dzień dobry.. ja wiem, że słusznie to będzie robił ale jest to straszna kara dla mnie na która w zupełności zasłużyłam... a pewnie i tak powinna być po stokroć gorsza. Zobaczcie jaki to jest cudowny człowiek. Wieczorem gdy sama leżałam w naszej sypialni, po tej całej kłótni już, gdy ból przerodził się w ten bardziej fizyczny, wzięłam parę tabletek uspokajających ziołowych. Przyszedł do mnie i poprosił też o tabletkę ale przeciwbólową, które były w kuchni. Poszłam po nie, już lekko się chwiejąc (tabletki uspokajające i nasenne jednocześnie ). Gdy to zobaczył, natychmiast mnie zaprowadził do toalety i kazał wymiotować. Nie chciał słuchać, że jest ok. Tak bardzo się przejął a mi przecież nic nie było. Nie .. to nie było żadne wymuszenie na nim, nie planowałam przecież tego, ja chciałam tylko zasnąć i obudzić się gdy to wszystko minie. Jeszcze coś, coś co chyba powinnam napisać na samym początku. To nie był pierwszy raz.. Może to był pierwszy gdy wyrządziłam tyle zniszczeń ale poprzednie były tak samo głupie i nie potrzebne. Mój kochany jest aniołem i wiem, że na mnie nie zasługuje. Ale pomóżcie, pomóżcie bo to moja jedyna szansa na bycie szczęśliwą. Pomóżcie, bo widzę że też potrafię jego uszczęśliwić. Pomóżcie bo po prostu sobie nie radzę, błagam.. Pozdrawiam
×