Skocz do zawartości
Nerwica.com

ruda-grazyna

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ruda-grazyna

  1. Temat zwłaszcza dla dziewczyn,które mają wymienione wyżej choroby. Piszę na tym forum,ponieważ sama po sobie wiem,że zaburzenia hormonalne potrafią nieźle namieszać w psychice. Zanim zostałam zdiagnozowana,miałam stany lękowe,może nawet nerwicę lekową(stwierdzam to sama po objawach,gdyż nie byłam z tym u psychologa) w każdym bądź razie psychicznie czułam się wykończona i bardzo rozkojarzona. Teraz mam unormowane hormony,ale zastanawiam się,czy to co dzieje się ze mną,nie jest związane jednak z Hashimoto. Gdzieś wyczytałam,że syntetyczne hormony tarczycy mogą powodować skoki ciśnienia(często mam podwyższone). Mam swoje lepsze i gorsze dni,ale tak w sumie raczej ma większość z ludzi,niezależnie od poziomu hormonów. Ostatnio obawiam się,że znów rozchwiałam się hormonalnie,bo znam już te objawy i to mi na to wskazuje. Musze chyba udać się do swojej endokrynolog. Chciałabym,aby wypowiedziały się osoby,które to dotyczy w jakiś sposób-zwłaszcza chodzi mi o opisanie dokuczliwych objawów,jakie wam towarzyszą,nawet pomimo zażywania leków. To chyba tyle. Wiem,że chaotycznie,ale jakoś mam dziwny nastrój i ciężko mi się skoncentrować.
  2. ruda-grazyna

    arytmia serca

    W sumie racja,ale z drugiej strony jednak PL jest nadal takim krajem,w którym nie patrzą na osobę leczącą się u psychiatry jak na kogoś normalnego,kto ma chwilowy problem,tylko jak na idiotę niestety.
  3. ruda-grazyna

    arytmia serca

    Pominę już to,że zanosząc L4 do zakładu pracy ktoś to zobaczy i będą o Tobie potem różne rzeczy gadać,bo nie ma co się przejmować gadaniem ludzi,jednak czasem opinia jest ważna. Po czymś takim nie można nawet zeznawać w sądzie w razie takiej potrzeby,bo jesteś niewiarygodna. Tyle wiem,a napewno są też jakieś inne skutki,tak mi się przynajmniej wydaje,że z psychiatrą trzeba być czujnym. Pójdziesz do lekarzy,to wszystko się wyjaśni,popytaj o każdą jedną rzecz,która Cię dręczy i napewno będzie dobrze Rozumiem Cię z tą pracą,bo jak wspomniałam wyżej,sama brałam L4 bo miałam niefajną pracę. Rozważałam wizytę u psychiatry,ale dała mi internistka
  4. ruda-grazyna

    arytmia serca

    Kardiolog może Ci wypisać zwolnienie z powodu arytmii. Zależy też od lekarza,jedni chętnie wypisują,inni tego unikają,ale powiedz mu szczerze,że masz taką pracę,nie radzisz sobie,i czy by nie mógł wypisać zwolnienia. Dodaj,że zamierzasz skonsultować swój stan zdrowia z psychiatrą. Moim zdaniem lepiej wziąć L4 od kardiologa,bo psychiatra na zawsze pozostanie Ci w papierach i to może Ci kiedyś przeszkodzić. Sama miałam taki dylemat,ale ostatecznie wzięłam zwolnienie od lekarza internisty.
  5. To ja Ci powiem,że przyjaźniłam się z dziewczyną,która skończyła mój kierunek i jednocześnie studiowała prawo. Ma znajomości a przez to propozycje pracy w jednej jak i drugiej dziedzinie,mogłaby mieć fajną robotę,złapać doświadczenie,to ona woli stać jako hostessa w marketach,bo obraża ją praca po znajomości. No właśnie,niby mam jedno życie i powinnam je przeżyć tak jak chcę,ale cóż z tego,skoro bez pomocy innych nie dojdę do tego stanowiska,które chcę wykonywać poza tym czuję się uzdolniona artystycznie,ale z tego nie da się żyć przecież. Nawet nie wiem,jak zacząć.
  6. ruda-grazyna

    arytmia serca

    Arytmia jak najbardziej może być spowodowana nerwowym stylem życia,zwłaszcza w takiej sytuacji,jak opisujesz. Stres musi znaleźć jakieś ujście,i jeśli jest długotrwały,nie odreagowujesz go efektywnie,to bardzo często objawia się jako choroba. Skoro czujesz,że nie podołasz tej dotychczasowej pracy,to daj sobie z tym spokój,bo sama czujesz że nic dobrego z tego nie będzie. Zajmij się teraz sobą,weź L4 od kardiologa,u którego będziesz leczyła arytmię(zaświadczenie od psychiatry może Ci namieszać w papierach,a skoro masz schorzenie kardiologiczne,to czemu nie wziąć zwolnienia od kardiologa?). Myślę,że jeśli tylko ustabilizujesz swoje życie,będziesz regularnie brała leki na serce,to wszystko będzie dobrze. Nie wiem niestety czy arytmia jest schorzeniem dożywotnim,ale jak wszędzie-jeśli unormujesz tryb życia,będziesz regularnie brała leki,to nie powinno Ci to doskwierać. Ablacja jest chyba zabiegiem wskazanym,gdy Twój stan kardiologiczny nie ulegnie poprawie lub się pogorszy,ale tego na 100% nie wiem. Napewno nie musisz się aż tak bardzo przejmować,bo czuję że się boisz. Weź L4 od kardiologa,zajmij się sobą,odstresuj i szukaj w międzyczasie spokojniejszej pracy
  7. Dzięki za wsparcie,nie spodziewałam się takich odpowiedzi,gdyż z reguły na forach ludzie wolą po mnie jechać,niż mnie zrozumieć. Myślałam że i tu tak będzie(przyszła sobie jakaś panienka i ma się za nie wiadomo kogo,bo ma wykształcenie i w dodatku pełną roszczeń postawę). Fakt,studia to fabryka bezrobotnych,ale ja mam ukończony raczej ścisły kierunek,tyle tylko że jeśli chodzi o tę moją dziedzinę to rynek się wysycił,zwłaszcza dla kobiet w tej branży nie ma raczej świetlanej przyszłości. Szkoda że mając 19 lat nie miałam tego rozumu co teraz,inaczej pokierowałabym swoją edukacją,karierą,no ale trudno przewidzieć jak będzie za kilka lat. Muszę się chyba zaczepić w jakimś miejscu,które mi się spodoba,myślałam o kelnerowaniu-mam w tym doświadczenie,lubiłam to zajęcie,no i praca napewno nie jest taka jak na kasie w markecie. I cały czas szukać tam,gdzie powinnam pracować. Moja matka ma takie założenie,że nie ważne czy mi się podoba zawód,czy mu podołam-idź,wyrobisz się(w sensie zmienisz na bardziej wyszczekaną),poświęcisz się temu,będzie dobrze. No już widzę jak się ,,wyrabiam" w obozie pracy,gdzie każdy na mnie się drze i sobie nie radzę,zwłaszcza że jestem niezbyt pewna siebie i nieśmiała w kontaktach z konfliktowymi ludźmi. Właśnie parę dni temu miałam fajną propozycję,przeszłam rozmowę kwalifikacyjną,i chcieli mnie przyjąć,ale musiałabym robić dodatkowy kurs. Wiem,że mój poziom jest za niski nawet na uczestniczkę tego kursu,i wolę być bezrobotna niż udawać najmądrzejszą a w razie czegoś przez maskowanie moich niewystarczających kompetencji mieć na sumieniu kogoś,bo to bardzo odpowiedzialna praca. I tak powiedziałam w domu.
  8. Dzięki za odpowiedź Właśnie jutro idę na wesele i już się boję,bo każdy przecież będzie pytał czy pracuję. Cóż z tego,że powiem prawdę o ukończeniu ciężkiej szkoły i zdaniu jeszcze cięższego egzaminu,o wysyłaniu i jeżdżeniu ciągle z CV,skoro i tak wezmą mnie za nieroba i nie docenią tego,że przecież się staram. Albo znów babka powie mi niby mimochodem,że są przyjęcia do piekarni i spojrzy wyczekująco... co ona sobie myślała,że się ucieszę? Że pobiegnę tam,do jednego z bardziej znanych obozów pracy w naszej okolicy? Jakbym chciała pracować w takim czymś,to nie poświęcałabym wszystkiego podczas ostatniego roku dla swojej edukacji. Nie,o kasie nie ma mowy. Tzn zaczynam się rozglądać za czymś ,,normalnym" i w międzyczasie nadal szukać satysfakcjonującego zajęcia w swoim zawodzie,ale napewno nie sklep,nie kasa. Od razu jasno to powiedziałam wczoraj swojej matce,że jest to ostatnie miejsce do którego bym poszła. Bo ona jak coś sobie ułoży w głowie,to będzie truła dupę kilka razy,ostatnio ciągle wyjeżdża z tym sklepem. Nie będę robiła z siebie błazna i ,,zachęcała" do kupna jakiegoś badziewia,i nie pozwolę żeby jacyś ludzie wylewali na mnie swoje żale,bo nie usługuję im w sklepie tak,jak oni wymagają.
  9. Nie wiem co ze sobą zrobić. Tak szybko mija mi godzina za godziną,dzień za dniem-a ja bezsensownie egzystuję. Co mam ze sobą zrobić,no co? Tak łatwo jest komuś mówić,doradzać mi,a te rady można o kant dupy potłuc. Miałam pracować w fajnym zawodzie,a nawet nie dostałam odpowiedzi na żadne CV. Nawet na moją propozycję wolontariatu też nie. Najlepsze jest to,że moi bliscy chyba myślą że mnie cieszy taki stan rzeczy. A ja czuję się coraz gorzej. Co mam robić,iść na kasę do marketu,żeby robić z siebie błazna,tym bardziej że wiem że nie wytrzymam tam? I co,pójdę i wrócę po jednym dniu? Albo na produkcję? Bo dla mojej rodziny najważniejsze jest,aby ROBIĆ. Cokolwiek,nawet może to być zupełnie niepasujące mi i nieopłacalne zajęcie,no ale chociaż ROBISZ to jesteś wartościowa.
  10. I mój absolutny nr 1.- stwierdzenia typu ,,każdy jest kowalem swego losu/wszystko można jak się chce/od Ciebie tylko zależy,jak potoczy się Twoje życie" wiecie o co chodzi? G... prawda,akurat bez kasy,pomocy rodziców na starcie życiowym i znajomości,nic nie zrobisz. Chyba że ktoś ma ambicje zostać babą klozetową,choć pewnie i do tego trzeba mieć chody,wykształcenie wyższe,znajomość kilku jęz obcych i orzeczenie o niepełnosprawności.
  11. Taką mam nadzieję. Najbardziej chodzi mi o to,aby znaleźć sens w życiu. Chciałabym pracować w swoim wymarzonym zawodzie,jakiś krok do przodu uczyniłam-zdobyłam potrzebne uprawnienia,ale mam problem ze znalezieniem pracy. A nawet z jej szukaniem. Jak mam iść gdzieś z CV to czuję się jak błazen,który żebrze o pracę,a inni się śmieją że ma złudzenia na załapanie się gdzieś bez znajomości. I jakby nie patrzeć to jest w tym prawda,bo gdzie nie zaniosłam podania to słyszę magiczne ,,nie mamy przyjęć,ale można zostawić"-ani jednego telefonu,żadnego zaproszenia chociażby na rozmowę kwalifikacyjną. Mogłam inaczej ułożyć swoje życie,zająć się czymś bardziej opłacalnym,a nie szukaniem pracy tam,gdzie jej nie ma. -- 15 paź 2014, 17:40 -- Nie lubię nabijać postu za postem ale czuję,że powinnam przelać na klawiaturę swoje myśli Jak wracałam dziś z pierwszej poważnej rozmowy kwalifikacyjnej,to byłam zła na siebie. Ogólnie rozmowa raczej przebiegała pomyślnie,wydaje mi się że odpowiadałam dosyć logicznie,nawet na koniec rekruter stwierdził,że jestem komunikatywną osobą,ale ja i tak wiem,że nie zatrudniliby mnie tam i że się nie nadaję. Ogólnie musiałabym zrobić dodatkowy kurs,a koliduje on z moimi planami(jak to brzmi-ale po prostu mam dużą uroczystość rodzinną w tym samym czasie) poza tym nawet jakbym miała czas,to bym nie poszła,bo nie jestem na odpowiednim poziomie,aby przystępować do tego kursu. To już nie wynika z mojej niskiej samooceny,ale rzetelnej oceny własnych umiejętności. Potem zmusiłam się zanieść CV do dwóch innych obiektów,chociaż w jednym z nich pracuje sporo znajomych osób i modliłam się w duchu,aby ich nie spotkać,bo jakby mnie tam zobaczyli to by sikali ze śmiechu. Na szczęście nikogo nie było i bardzo sprawnie poszło mi dostarczenie tego CV,nawet jakiś wyższy rangą koleś(widać po stroju i aparycji ogólnie) sam zaprowadził mnie z chęcią na miejsce dostarczania podań. Plusem jest elegancki ubiór-jestem pewna,że gdybym tam poszła ubrana tak,jaki normalnie mam styl,to inni by mnie zlewali,a tak to zostałam potraktowana w miarę poważnie. Co nie zmienia faktu,że nadal siedzę i będę siedziała w domu,i nie mam pomysłu na siebie. Powinnam zająć się wyplataniem koszyków w domu,ale znając życie i to bym schrzaniła.
  12. To właśnie cały czas mi się pląta po głowie i odsuwa od podjęcia terapii. Bo im więcej ludzi poznaję,tym bardziej się też przekonuję do tego stwierdzenia. Jak w szybkim czasie nie zrobię czegoś ze sobą,swoim życiem to chyba się zabiję. Nie rozwijam się,nie realizuję się w życiu,praktycznie nie spotykam się ze swoimi znajomymi-jestem no-life. Moje życie to internet i zakupy.
  13. Czyli jednak skierowanie. Dobra,wiem o co chodzi,myślę że ta poradnia niedaleko mnie jest na NFZ,no ale to trzeba mieć skierowanie. Da się załatwić. Zastanawiam się też,jakby to przyjęli u mnie w domu. Nie lubię za bardzo kłamać gdy nie mam dużej konieczności,a znów wstydzę się im powiedzieć gdzie tak naprawdę jadę...
  14. Odpowiedzcie mi proszę,jak zebrać się do rozpoczęcia terapii no i jak to wygląda pod względem organizacyjnym. Pominę opis swojej sytuacji,mniejsza z tym,ale czuję że powinnam poddać się terapii,bo zmieni to moje życie na lepsze. Coś mnie jednak blokuje,jak już mam się za to zabrać to nagle się zniechęcam,wmawiam sobie że jest mi to niepotrzebne i obawiam się,że spotkam nieprofesjonalnego psychologa. Teraz aspekt organizacyjny-co mam robić,gdzie najpierw się udać? Czy muszę mieć skierowanie od lekarza rodzinnego,czy mogę iść po prostu sama z siebie do poradni psychologicznej? Nie wiem tylko,czy to nie jest płatne,bo nie chcę na to wydawać kasy(zapewne byłby to długoterminowy wydatek). Boję się też,że to wyjdzie na jaw,a wiadomo jak ludzie z niedużej miejscowości na to patrzą i przypną mi etykietę ,,psychicznej". Co prawda mało to mnie obchodzi,ale nie chcę żeby lokalne mohery rozwodziły się na temat moich domniemanych problemów. Nie wiem czy to istotne na forum,ale nie czuję potrzeby farmakoterapii,chcę po prostu przy pomocy psychologa przeprogramować swoje głupie myślenie i zachowania.
  15. A ja na serio się zastanawiam,czy za tym jaka jestem i jak wygląda moje życie,nie kryje się jakiś głębszy problem.
×