Drodzy użytkownicy, jestem tu nowa i bardzo potrzebuję pomocy. Problem dotyczy mojego męża, nie bardzo wiemy gdzie znaleźć jakiekolwiek wyjście z obecnej sytuacji, a wizyta oko-w-oko z psychologiem budzi w mężu wstyd i duży dystans. A teraz krótko o problemie: Mąż posiada prawo jazdy od wielu już lat, jest wspaniałym kierowcą, nigdy nie spowodował żadnego wypadku, kolizji, nie był też uczestnikiem podobnego wydarzenia. Jednakże od jakiegoś czasu, nie potrafię dokładnie określić ile to trwa, może ok roku, dwóch lat zrodził mu się w głowie dziwny lęk. Wsiadając do auta i jadąc gdziekolwiek, bez względu czy jest to odcinek 100m czy kilkudziesięciu km, kilka razy zastanawia się czy aby na pewno nie potrącił pieszego, czy nie zahaczył nikogo cofając autem, co prowadzi do tego, że wysiada z auta, przechodzi ileś tam metrów, ogląda drogę, kładzie się i zagląda pod auto- czy nie ma tam nikogo, a najczęściej wsiadamy do auta razem i milion razy przejeżdżamy ta samą trasę potwierdzając mu że naprawdę nic złego nie zrobił. Prowadzi to do wielu stresów, wielu pieniędzy wydanych na stracone w tych zwrotnych podróżach paliwo, a także nerwów między nami. Mąż jadąc do pracy prosi mnie bym wyszła z domu i przeszła się drogą którą jechał, w celu sprawdzenia sytuacji. Jestem w ciąży, nie łatwo mi codziennie wychodzić o 7.30 z mieszkania, ale nie chcę żeby mąż czuł się samotny z problemem... Błagam, czy jest jakakolwiek racjonalna przyczyna tej fobii? Czy zna ktokolwiek z Was sposób na poprawę sytuacji? Mąż nie śpi po nocach, oddala się ode mnie i dziecka, te nerwy go wykańczają... Prosimy o pomoc!