Dobry wieczór wszystkim. Mam na imię Monika i mam 29 lat. Przyznam się od razu, że znalazłam to forum przeglądając internet w poszukiwaniu informacji na temat choroby, którą niedawno stwierdził u mnie lekarz tj. nerwicy. Zawsze byłam bardzo wrażliwa i może ostatnie problemy w moim życiu- w pracy i w życiu osobistym spowodowały ten stan. Moi znajomi mówią - nie przejmuj się, ale nie mogę.Zawsze uchodziłam za optymistkę dla osób postronnych, wiele mi mówi, że po spotkaniu ze mną ładuje akumulatory i czuje się lepiej. Może i to prawda. Jest taki cytat, który mówi o mnie - najpiękniej uśmiechają się ci, którzy płaczą po nocach. Trochę w tym paradoksu ale to prawda
Strasznie łatwo mnie zranić,dlatego mam problem z zaangażowaniem. Zakochuję się zazwyczaj w tych, którzy i tak wiem, że nie będą ze mną. Ostatnio zakochałam się w kimś kto jest niedojrzałym egoistą,patologicznym kłamcą itd. Nie byliśmy parą, ale ten ktoś wmawiał mi że mu na mnie zależy. Kilka razy mnie zawiódł a jednak nadal dawałam mu szansę. Ostatnio złamał mi serce po raz 3. Tak się niefortunnie zdarzyło to z etapem problemów w pracy. Moja szefowa uważa mnie za dziewczynę łatwą, mimo że ja się szanuje.Jestem osobą komunikatywną i mam dobre kontakty z mężczyznami(jeśli chodzi o rozmowę) a ona uważa, że prowokuję ich(ona uważa ich za zwierzęta-wstyd mi za to że z kimś takim pracuję).Ja nie przekraczam granicy. ale ona uważa, że powinnam zachowywać się wobec kolegów chamsko i kablować na nich. Ja tak nie mogę, bo nie chcę nikogo krzywdzić.Uważam, że to co ofiarujemy innym do nas wraca a zło podwójnie. Staram się żyć w zgodzie z sobą i własnymi poglądami. Szefostwo jednak stosuje wobec mnie mobbing psychiczny.Mam tego dość, nie wysypiam się, jestem nerwowa, nie panuję nad sobą, z kogoś kto wiecznie był uśmiechnięty stałam się kłębkiem nerwów. Nie mogę spać, chodzę smutna, a mój szef dobija mnie pytaniem czemu jestem smutna, przecież trzeba się cieszyć życiem. Odparłam, że trzeba mieć jakiś powód. A dzięki m.in. nim żałuję, że podjęłam pracę.
Przepraszam, że się tak rozpisałam, niestety jestem też gadułą na dodatek nadpobudliwą.