Skocz do zawartości
Nerwica.com

angtek

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez angtek

  1. A ja właśnie chcę skończyć studia, później usamoi\zielnić się, znaleźć pracę, mieć z tego satysfakcję, a nie męczyć się i czuć jak robol, rycząc w poduszkę. Proszę o więcej informacji o tym komorowie? Mój ojciec? Jak ma ich rozumie c? Ojciec wynoii telewizor, komórkę, matka odbiera połączenia, na szyi mamm ślady o duszeniu. Na wszystko jest czas, ale czy przez to wszystko muszę ulegać presji, czy przez to będzie lepiej? Chce się leczyć, studiować, a potem z usmiechem na twarzy być na swoim. Potrzebuję wsparcia
  2. wierz mi, że w takich sytuacjach, kiedy czujesz się w potrzasku i znikąd pomocy nie myślisz o demonstracji tylko naprawdę sięgasz po wswzystko
  3. 90 tabletek zażywam rekreacyjnie. Jestem uzależniona. Mam ambicje, ale najpierw chciałabym się trochę podleczyć, podjąć terapii. Został mi rok do skończenia studiów, a potem? Kto wie, własne mieszkanie, praca. Teraz jest mi naprawdę ciężko wziąć się za wszystko na raz a rodzice? Mam ochotę ich zabić, chociaż dużo zrobiłam dla mamy, bo sama jest chora i byłam nawet u księdza o pomoc. W pewnym sensie to szukanie pracy, tournee po mieście z cv i te rozmowy nadszarpnęły moją psychikę. Proszę nie oceniajcie mnie jako darmozjada. Nie chcę być całe życie na garnuszku u rodziców, ale teraz dużo spraw mnie przerosło i myślałam, że mogę liczyć na wsparcie, nie głaskanie po głowie, ale pomoc, żeby stanąć na nogi
  4. bardzo trywialne: wynieść się od rodziców. Niw usprawiedliwiam się, ale mam takie prolemy, że potrafiłam iść do pracy i zaraz wpaść w depresję i już nie przyjść. Bardziej chodziło mi o tą chorą sytuację w domu. Znalezienie pracy nie rozwiąże problemów, nie podpreperuje psychiki.
  5. Witam użytkowników i współtowarzyszy w niedoli. Mam problem, może przejdę do rzeczy, bo jestem w jednym wielkim chaosie. Absolutnie to, co piszę nie jest prowokacją, ale już nie daję radę. Myślę poważnie o zakończeniu swojego żywota. Historia jest dość długa i nie wiem jak ją tutaj poukładać i sama nie wiem, czego mogę od Was oczekiwać. Prszę bez złośliwych kom,entarzy. Krótko i zwięźle: chyba się zabiję (i bynajmniej nie jest to wołanie o pomoc jakiejś gówniary), dość dużo przeszłam, dość dużo narobiłam problemów sobie i rodzicom, nie wspominając o siostrze, która d akiegoś czasu trzyma mnie ostro na dystans i postawiła na mnie krzyż. Brałam pożyczki, jestem uzależniona od leków typu benzodiazepinów. Potrafię łyknąć 90 tabletek i tylko poczuć lekką senność, a to była w jakimś stopniuu moja odskocznia. Niedawno wróciłam na studia po roku przerwy. Cieszyłam się z powrotu, ale moi rodzice uznali, że i tak do niczego nie dojdę, bo nie pracuję, bo w przeciwieństwie do innych rówieśników (a mam już 23 lata) pracują, mają mieszkania, chłopaków, poagają rodzicom. To nie jest tak, że z wywalonym brzuchem jest mi dobrze, będąc na ich utrzymaniu, ale oni też nie są zrównoważni. Wczoraj moja matka po tym jak się dowiedziała, że garściami łykam leki prawie by mnie pobiła, a gdy próbowałam ją zlekceważyć, zakładając słuchawki na uszy to dostałam po głowie i napluła mi na twarz. Jak jej oddałam, to obiecała, że zgłosi to na policję, że się nad nią znęcam, wykańczam. Nie mam przyjaciół, przez moje zaburzenia (w tym zaburzenia odżywiania i osobowości) dzoniłam nawet do oik dzisiaj. Dawno nie czułam się taka bezsilna w stosunku do rodziców. ojciec wyniósł mi telewizor, zabrał tableta, odłączył internet (ale sprytem podłącyłam jakoś), uznał, że miałam wszystko, ale nie doceniłam tego, więc teraz nie mam nic i wszystko mi zabierze a studia lepiej niech przerwę, bo i tak ich nie skończę, a dziennikarrstwo zawsze było moim konikiem. Matka mi sądem grozi. No ludzie..... Wiem, że przysporzyłam im dużo problemów, w tym branie pożyczek (jestem od tego uzależnniona), ale próbowałam je spłacić, szukając aktywnie pracy, szukając darmowych prawników, pisząc prośby. KJuż nie wspominając ile mni to codziennego stresu kosztowało i kosztuje. Przepraszam, nie wiem tak naprawdę nie wiem, po co to piszę, ale czuję się jak śmieć i myślę poważnie o najgorszym nawet teraz dzisiaj już. Moi rodzice oświadczyli, że mnie wykończą, a mówiłam matce, żeby ze mną na spokojnie spróbowała ze mną o tych problemach porozmawiać, ale z nią się nie da. Oni sami są mocno zaburzeni. Nawet moja siostra ma matkę za ścierwo/. Nie mam wsparcia. Wolę łyknąć tabletki, które mi jeszcze pozostały, niż dawać się tak niszczyć w wieku 23 lat. I proszę nie piszcie weź się do roboty, pomóż rodzicom, nie rób z siebie ofiary. Mój ojciec wczoraj prawie by mnie udusił, bo jemu zależy głównie na świętym spokoju, czyli jak się lejemy z matką, to zamiast nas rozdzielić to woli dolać oliwy do ognia. Do dzisiaj mam ślad, a matka powiedziała, że poświadczy przed sądem (bo ma wtyki), że sama sobie to zrobiłam, a ja tych biedaków wykańczam. Straszna bezsilność, jednocześnie poczucie winy, bo też dałam w kość, ale czy to jest powód? Mam różne zaburzenia, a matka poterrafi popchnąć mnie o ścianę i dać po głowie za to, że wzięłam jej leki nasenne z szuflady. Przepraszam za chaotyczny post, byc może ostatni. Nie mam już siły.
  6. Witam forumowicz, jestem załamana. Od lat lubię łykać benzodiazepiny i za każdym razem, kiedy dostaję od lekarza opakowanie benzo różnego rodzaju jestem wniebowzięta. To nie jest tak, że biorę, gdy tylko mi zabraknie, ale jak się "nadarzy okazja". Ostatnio udało mi się zdobyć od lekarza leki stilnox, oraz 2 opakowania clonazpamu i o dziwo po jednej nocy żadnego efektu. Czuję się strasznieopustoszała, efekt taki jak po czterech tabletkach hydroksyzyny. Wcześniej tak było, dużo dużo wcześniej, albowiem wystarczyło 5 tabletek xannaxu i czułam się świetnie. Teraz, czuję się pozbawiona srodków, które mi naprawdę pomagały przetrwać to jałowe życia (mimo studiów, pasji, etc.). A teraz 60 tabletek clonu i 20 tabletek stilnoxu za jednym razem to jak wypicie szkl;anki mleka. To pierwszy. Dlaczego tak się dzieje? Niemożliwe, żeby w tak krótkim czasie organizm zdołał się przyzwyczaić. A może polecacie inne specyfiki? xanax sr? Jakaś pani Wiola zablokowała mój post, to trochę nieetyczne. Prosze poczytać trochę o xanaxie sr, a nie sugerować się nazwą. To nie jest zwykły xanax. On pomaga przy schodzeniu z innych benzodiazepin. Myślałam, że na tym forum otrzymam jakieś rady, a nie mentorowania użytkownika, który ma blade pojęcie. Zakładam tego posta, ponieważ potrzebuję pomocy. Może któryś z forumowiczów miał do czynienia z uzależnieniem i może polecić jakąś pomoc w Krakowie. Ale żeby od razu blokować? Brak słów
  7. angtek

    szybka tolerancja

    a słyszał ktoś o xanax sr? Proszę, jeśli ktoś miał podobny problem to podzielcie się doświadczeniami. Nie wiem, gdzie udać się po pomoc./ Terminy do psychiatrów szkoda gadać. Może ktoś poleci psychiatrę na nfz?
  8. angtek

    szybka tolerancja

    no niestety tak, a teraz mi tylko został cloranxen w najniższej dawce i imovane. nie wiem jak z tym walczyć. W tej chhili nic mi nie sprawia radości, a jak miałam takie zapasy to nie mogłam posiąść się z radości. Teraz jestem tylko trochę zamulona.
  9. angtek

    szybka tolerancja

    Witam forumowicz, jestem załamana. Od lat lubię łykać benzodiazepiny i za każdym razem, kiedy dostaję od lekarza opakowanie benzo różnego rodzaju jestem wniebowzięta. To nie jest tak, że biorę, gdy tylko mi zabraknie, ale jak się "nadarzy okazja". Ostatnio udało mi się zdobyć od lekarza leki stilnox, oraz 2 opakowania clonazpamu i o dziwo po jednej nocy żadnego efektu. Czuję się strasznieopustoszała, efekt taki jak po czterech tabletkach hydroksyzyny. Wcześniej tak było, dużo dużo wcześniej, albowiem wystarczyło 5 tabletek xannaxu i czułam się świetnie. Teraz, czuję się pozbawiona srodków, które mi naprawdę pomagały przetrwać to jałowe życia (mimo studiów, pasji, etc.). A teraz 60 tabletek clonu i 20 tabletek stilnoxu za jednym razem to jak wypicie szkl;anki mleka. To pierwszy. Dlaczego tak się dzieje? Niemożliwe, żeby w tak krótkim czasoe organizm zdołał się przyzwyczaić. A może polecacie inne specyfiki? xanax?
×