Skocz do zawartości
Nerwica.com

teddybear

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez teddybear

  1. Wiele z was tutaj, którzy przeczytają ten temat, zapewne przeszli już depresje lub są w trakcie. Może ja opowiem swoją historie. Jakieś 2 miesiące temu, miałem jakąś chwile słabości, byłem przeziębiony, do tego doszedł ból zęba. I jakoś... po prostu Depresja weszła mi do głowy, i zaczeła pustoszyć moje dotychczasowe życie... Przejmowałem się bardzo na punkcie własnego zdrowia, że mam dość takiego życia, częste myśli samobójcze, ataki nagłego płaczu, brak chęci do życia, higieny, spotykania ze znajomymi, brak możliwości skupienia się na nauce. I tak borykałem się z tymi problemami, i pierwszym krokiem który pomógł mi się uspokoić była - zwykła rozmowa z moją Mamą. Usiadłem obok niej na łóżku, i zaczeliśmy rozmawiać, przyznałem się że taka jest sytuacja a nie inna, i nie potrafie z niej wyjść. Byłem wtedy w totalnej rozsypce, płakałem jak głupi co nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak płakałem... Obok mamy znalazłem mnóstwo zrozumienia, próbowała mi wytłumaczyć, co mam robić żeby to zwalczyć, i w pewien sposób to pomogło, ale nie na długo, bo to powracało, ale i tak było lepiej niż wcześniej. Raz, dostałem od niej Psychotropowy lek, wyciszający ( na recepte) I szczerze mówiąc, zapomniałem o tym wszystkim po jakimś czasie, z tym że rano, było już to samo, podejrzewam że to mógł być efekt placebo + działanie leku. I tak się to wszystko ciągło... Nie chciałęm chodzić do szkoły, ale moim Ratunkiem był mój przyjaciel, u którego znajdowałem zrozumienie, i zawsze dawał mi otuche - pomagało mi to jakoś funkcjonować pare godzin w szkole. Czyli pierwszy KROK - Rozmowa. Drugi krok jaki się pojawił to była, jak ja to nazwałem... "terapia muzyczna" czyli słuchałem moich ulubionych kawałków dzięki którym mogłem zapomnieć o tym wszystkim i wczuć się w rytm, złapać "chillout". Najlepiej to się sprawdzało w autobusie, bo wtedy na prawdę było tak źle... że miałem ochotę z niego uciec, a tak podróż mijała całkiem przyjemnie - mówie całkiem bo nigdy nie było "wzorowo". Trzecim krokiem - był zakup leku "Valused" - dawał lekkie wyciszenie - mniejsze lub większe, ale dawał... Jedyny minus jaki zauważyłem, u siebie to że stawałem się szybciej senny, ale to może było już zmęczenie organizmu tymi wszystkimi sytuacjami, myślami, stresami. Czwarty krok, jaki podjołem, to zaczołem grać w Gry, wszelkiego rodzaju. Jestem właścicielem PS3, mam pare gier, i wolnych chwilach starałem się na nich skupić. Powiem wam, przez pewien czas na prawdę, dawało rade. Oczywiście nikt nie karze wam grać w gry, chodzi o czynność przy której jesteście wstanie się skupić na tyle, że zapomnicie co wam w głowie siedzi. Wiele z was, myśli o udaniu się do psychologa, na psychoterapie itd... Ale, pamiętajcie o jednym. Idźcie do kogoś poleconego, kto faktycznie wam pomoże, i nie weźmie was za "głupka". Powiedzmy sobie szczerze - Są psycholodzy i parapety. Tych drugich polecam jedynie unikać, i szukać zaufanych, albo psychologów o dobrej opinii... Ja osobiście nie poszedłem, ale znam osoby które poszły i żałowały. Ale jeżeli na prawdę nie dajecie sobie rady, wg. mnie Powinniście i nawet musiscie iść do niego. Ja jednak zdałem się na siebie i na własną walkę, i jak wyszło, tak wyszło. Piszę, może niezbyt przejrzyście, i nie zbyt profesionalnie, ja po prostu piszę to co mi wpadnie do głowy, a podzielić się z wami warto, bo wiem co to znaczy przechodzić przez to okropieństwo. Najważniejszą myśl w głowie, jaką powinniście sobie wyrobić to że "Będzie dobrze" musicie wyrobić w sobie że jest to taki okres przejściowy waszego "stanu umysłu", i że to po krótce minie. Nie wiadomo, kiedy, prędzej czy później dojdziecie do siebie. Ale najgorsze jest to, że sami na to pytanie sobie nigdy nie odpowiemy, i podejrzewam że nikt nam nie odpowie. Dziękuje wam wszystkim za przeczytanie tego tematu, mam nadzieje że w pewien sposób komuś to pomoże, albo przynajmniej z jakąś niewielką przyjemnością to przeczyta.
  2. teddybear

    Cześć

    Jako że jestem nowym użytkownikiem, chciałbym wam się przedstawić. Mam na imie Krzysiek, zamieszukuje Śląsk, mam 18ście lat, przeszłem całkiem niedawno depresje (miejmy nadzieje jednorazową), a teraz borykam się z nerwicą lękową. Nerwica lękowa zasadniczo towarzyszy mi od dzieciństwa, szczególnie podczas jakiś wyjazdów klasowych, ten lęk we mnie siedział (tęsknota za domem, najczęściej w nocy) i tak w sumie zostało do dziś... Ostatnio odbija mi się jeszcze czkawką Nerwica lękowa pod punktem własnego zdrowia, czasami nagle czuje się słabo, od razu że coś mi się stanie, ale już potrafię mniej więcej z tym walczyć, muszę normalnie fukncjonować. Depresja tak nie fortunnie trafiła w okres szkolny, że ma nauka także poszła w las i muszę teraz odrabiać zaległości, których nigdy wcześniej nie miałem. Miejmy nadzieje że dzięki wam, tutaj wszystkim zgromadzonym dam radę dojść do siebie i uniknąć wszelkich innych lęków ! Pozdrawiam, z głową uniesioną do góry !
×