Skocz do zawartości
Nerwica.com

StayStrong

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez StayStrong

  1. Witam Was Moi Kochani Przyjaciele :)) Długo zastanawiałam się, czy tutaj napisać... bo nawet napisanie tego posta jest dla mnie dużym wyczynem, ponieważ boję się konsekwencji. Czy będą na mnie złe, czy mnie jakoś za to ukarzą ? Bo powiem Wam o nich, ale to później. Choruję chyba od zawsze, od małego miałam "Te Myśli" , ale byłam dzieckiem i myślałam, że tak po prostu jest, że każdy tak ma, więc uznając to za normalne nie mówiłam o tym nikomu. Potem zaczęły mi coraz bardziej dokuczać, myśli na temat... I znów mam to poczucie, że nie mogę o tym mówić, więc napiszę, że to były brudne myśli, bardzo brudne, które ciągle się powtarzały. Jak byłam nieco starsza czułam, że coś nie jest tak. W wieku 14, 15 lat... może wcześniej, dokładnie nie pamiętam, poszłam do Pani Psycholog. Stwierdzono u mnie Nerwice Natręctw, z czasem... nie tylko myśli mi dokuczały, ale też kompulsje. Musiałam czegoś dotykać parę razy, i mieć przy tym jakąś dobrą myśl, i dopóki tej dobrej myśli nie było, to znowu dotykanie i tak w kółko, aż pomyślę o czymś dobrym. Robiłam też różne rzeczy po parę razy, bo jak nie zrobię to coś złego stanie się Mojej Rodzinie, pewnie to dobrze znacie. Brałam wtedy ZOLOFT, i jakoś się, że tak powiem, moje życie kulało. Pogłębiać mi się zaczęło tak gdzieś jak chodziłam do ostatniej klasy Liceum, byłam odludkiem... Płakałam jak miałam iść do Szkoły. Czułam, że Wszyscy się ze mnie śmieją, bałam się...Zawsze siedziałam cicho... Jakoś to przeżyłam, zrobiłam w tym czasie bardzo dużo złych rzeczy, których każdego dnia żałuję. Przeskoczmy dalej.. Pewnego Pięknego Dnia, siedziałam w Ogrodzie, za Domem. I tak to się zaczęło, a mianowicie... Spojrzałam na ścianę, i się przeraziłam... zobaczyłam je, twarze. To nieludzkie twarze, wykrzywione, z otwartymi ustami, tak jakby krzyczały z bólu, jakiś głos powiedział mi, że będę cierpieć tak samo jak one. Było ich pełno, jedna na drugiej, myślałam, że ześwirowałam. Powiedziałam o tym Mamie... Chodzę do Psychiatry, zmienia mi leki, to takie to takie, robi co może, wiem... Ale one nie znikają, są wszędzie... Budzę się rano i je widzę, dlaczego je widzę ? Myślę czasem, że jestem przeklęta... I jak umrę to one zabiorą mnie do piekła. Boję się... To każdego dnia coraz bardziej mnie przeraża, ale jakoś to znoszę, biorę to na klatę. Kiedyś modliłam się bardzo dużo, teraz nie mogę... Mam złe myśli o Panu Bogu, o Osobach Świętych, ale nauczyłam się je wypierać, mówię sobie i powtarzam, że to nie są moje myśli, bo ja Pana Boga kocham i nie mogłabym o NIM tak pomyśleć. To wszystko zniszczyło mnie... Nie wiem ile jeszcze dam radę. Otworzyłam się przed Wami, przepraszam za chaotyczny wpis, trudno mi się skupić. Może Komuś tym wpisem pomogę ? Jak sobie radzicie ? :)) Czy bierze Ktoś jakieś leki po których czuje się w miarę dobrze ? Napisałabym coś jeszcze, ale nie mogę. KTOŚ mi zabrania, wiem, że jestem nieźle pojechana, proszę nie zabijcie mnie za to )) Aaaa i napisałabym jeszcze jak to nic nie czuję, tak jakbym była pusta, i że jestem nikim, i myśli mi to każdego dnia powtarzają... ale dość nudzenia i narzekania. WYBACZCIE :)) Trzymajcie się cieplutko, Zdrówka życzę :))) STAY STRONG :))
×