Skocz do zawartości
Nerwica.com

Geminus

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Geminus

  1. Hej. Mam prośbę, podrzućcie mi książkę, jak mój Mąż i mój Ojciec mają postępować bo przeszkadzają mi w zarabianiu pieniędzy i przerasta ich moja inteligencja. Wy na pewno uwierzycie w moje słowa. Mam zajebistą HIPO i jestem zajebiście zajebista. 2 wypisy z Tworek ich nie przekonują... Jak się kurwa mać nie uspokoją to się zabiję!!!!!!!!!
  2. PROSZĘ O PRIV O SPOTKANIU BO CHCIAŁABYM WZIĄĆ W NIM UDZIAŁ. P.S. I LOVE HIPCIA
  3. [quote name="Weiss" Podstawa, zawsze okulary przeciw sloneczne, lekko zacienione mieszkanie ale nie ciemno! i ogolnie lepiej wolniej niz szybciej Absolutnie nie zrezygnuję ze słońca. Kiedy tylko mogę wystawiam się na jego promienie. I mam gdzieś, że mogę zapłacić za to hipomanią. Obym tylko ją umiała kontrolować Kuzwa, nie umiem cytować. Niech ktoś mi powie jak to się robi
  4. macieywwa nie wiem w co mnie ugodziła ale trafiła w samo sedno Marian_Paździoch u mnie również CHAD przebiega zazwyczaj sezonowo w związku z tym trochę się obawiam...
  5. Skoro o miłości piszecie to muszę Wam powiedzieć, że właśnie się zakochałam Byłam pewna, że nie mam w sobie już żadnych uczuć i emocji a ni z tego ni z owego trafiła mnie strzała amora Mam nadzieję tylko, że to prawdziwe uczucie a nie wiosenna hipomania
  6. maargooo, nie miałaś żadnych skutków ubocznych po Kwetiapinie? Chodzi mi przede wszystkim o tycie. Po Olanzapinie mam + 20 kg Stosowaliście jeszcze jakieś neuroleptyki?
  7. Depakiniarz miło czyta się Twoje ostatnie posty :) Cały czas podczytuje Twojego bloga i mocno trzymam za Ciebie kciuki. Oby upadek nie był zbyt bolesny... Podpowiedzcie mi proszę co może mi zastąpić w leczeniu Olanzapinę. Bardzo dużo po niej przytyłam, śpię po 12-14 godzin dziennie a na dodatek zmniejsza ona moją aktywność w ciągu dnia. W tej chwili biorę Lamotryginę 50-50-50, Sertraline 100-0-0 i właśnie Olanzapinę 0-0-5. Wiem, że lekarz będzie chciał mi zostawić jakiś neuroleptyk bo podobno Lamotrygina nie chroni przed manią. Chciałabym mu zaproponować coś innego co nie ma aż tak dużych skutków ubocznych. Macie jakieś pomysły?
  8. afektywna89, ja informuję o chorobie każdego mojego faceta i żaden z tego powodu ode mnie nie uciekł Ale prawda jest taka, że przez chorobę część związków się rozwaliła, nie każdy jest w stanie udźwignąć to psychicznie... Ale ja tam się nie poddaję
  9. Depakiniarz nie wiedziałam, że masz dziś urodziny. Przyłączam się do życzeń a przede wszystkim życzę, żeby ktoś Cię w końcu porządnie ustabilizował. macieywwa czyżby dziś humorek nieco lepszy?
  10. Depakiniarz a co z leczeniem? bo obecne chyba nie przynosi zamierzonych rezultatów...
  11. No przecież nie napiszą Ci, że ich leczenie i terapia były o dupę potłuc. Jakie masz dalsze plany?
  12. macieywwa jesteś w szpitalu w Warszawie? Jeśli tak to w jakim?
  13. maargooo, INTEL i Weiss - dzięki za ciepłe powitanie :) Weiss - ja też byłam sezonowa, jesień/zima - totalne deprechy, wiosna/lato - mania lub hipo. Jakież było moje zdziwienie jak ostatnim razem pociągnęło mnie w dół w maju... Całe lato, na które tak co roku czekam, spędziłam w szpitalu maargooo, pójdę w Twoje ślady i postaram się maksymalnie ograniczyć alkohol. W to, że zostanę całkowitą abstynentką po prostu nie wierzę :) Może dlatego, że on mnie wprowadza w stan na miarę hipo. Jestem duszą towarzystwa, wszędzie mnie pełno, nastrój mam wyśmienity. Boję się tylko, że kiedyś będę musiała zapłacić za te chwile beztroskiego szaleństwa dlatego postanowiłam to ukrócić. INTEL 1, cały czas nadrabiam wątek w związku z tym mam pytanie, udało Ci się już dokończyć książkę? Szczerze mówiąc czekam na nią z niecierpliwością, mam nadzieję, że będzie mnie na nią stać hehe Depakiniarz, nie poddawaj się. Zapewne większość osób z tego wątku doskonale wie co przeżywasz. Ja wiem i wiem też, że nie ma słów które mogłyby Cię w tym momencie pocieszyć. Pewnie nawet wygrana w totka w takim stanie nie zrobiłaby na Tobie większego wrażenia. Ale wiem też, że odpowiednio dobrane leki potrafią zdziałać cuda. No może nie przesadzajmy z tymi cudami, po prostu umożliwiają jakiekolwiek funkcjonowanie. Na Ciebie też musi w końcu coś zadziałać. Prędzej czy później. I dobra rada na przyszłość. Jak już uda Ci się wrócić do świata żywych koniecznie zrób coś ze swoimi długami. Być może uda Ci się znaleźć jakąkolwiek pracę i powoli zaczniesz jakoś z tego wychodzić. Wiem co mówię bo ja po manii miałam do spłacenia co najmniej 100 000,00 zł (jak sobie pomyślę, że to jedna trzecia jakiegoś małego mieszkanka to mnie szlag trafia!). Część spłacają do tej pory moi Rodzice, a większą część musiałam spłacić ja sama. Ciągnęło to się latami i za każdym razem jak byłam w dole to te długi doprowadzały mnie na skraj samobójstwa. Zajęło mi to parę lat, ale przycisnęłam się, wielu rzeczy sobie odmawiałam i jakoś wyszłam na prostą. Co prawda mam 31 lat, oprócz samochodu (też zresztą na kredyt) niczego się nie dorobiłam i nadal mieszkam z Rodzicami ale już przynajmniej jestem na czysto i uwierz, że kamień spadł mi z serca. Modlę się tylko, żeby znów nie narozrabiać bo kolejny raz bym się już chyba z tego nie podniosła. Pocieszam się tylko tym, że chyba już jestem na czarnej liście w BIK-u i raczej kredytu już mi nie dadzą Trzymaj się!!!
  14. _Jack_ dzięki za odpowiedź :) Wiesz ja się tylko zastanawiam, czy kolejne rzuty choroby nie powodują u nas jakiś trwałych zmian w mózgu? Nie mam teraz depresji, jestem tego pewna bo doświadczyłam tego piekła już nie raz. A mimo wszystko czuję się o wiele mniej sprawna umysłowo niż kiedyś. No i ten cholerny brak pamięci. Katastrofa. Niektórzy potrafią mi coś powtarzać po trzy razy a ja i tak zapominam. Zresztą ostatnio się broniłam (mimo przeszkód po 10 latach udało mi się w końcu dokończyć studia) i powiem Ci, że obrona poszła mi bardzo kiepsko. Ledwo udało mi się wyciągnąć na 3 mimo, że sporo się uczyłam. Dla porównania maturę napisałam jako trzecia w całej szkole. Może to wina leków? A co do alkoholu, wiem, że nie powinnam. Na początku leczenia potrafiłam z niego całkowicie zrezygnować. Ale po tym pierwszym ataku manii i równie ciężkiej depresji byłam taka zła na to, że mi się to przytrafiło, że zaczęłam uciekać w świat używek. I nie był to niestety tylko alkohol (choć wcześniej byłam tego największym przeciwnikiem). Teraz już staram się być trochę mądrzejsza, ale kiepsko mi to wychodzi, szczególnie z alkoholem. Nie wiem, być może to jest jakaś moja ucieczka od tego wszystkiego... A co do mojej manii. To co tu napisałam to jest nic, gdybym Ci opowiedziała co ja wyprawiałam to byś nie uwierzył...
  15. Hej. Jestem tu nowa :) Próbuję nadrobić wątek, ale pozostało mi paręset stron. Coś o mnie. Leczę się od 17-ego roku życia (w tym roku stuknie mi 31). Wszystko zaczęło się od zaburzeń lękowych - strach przed wyjściem z domu, przebywaniem wśród ludzi, obawy, że zostanę porwana, zgwałcona etc. Nie pamiętam jaką diagnozę mi z początku postawiono w każdym bądź razie w związku z brakiem poprawy zmieniałam lekarzy i leki, aż w końcu zostałam uleczona :) Tak mi się przynajmniej wydawało do momentu, gdy wpadłam w pierwszą ciężką depresję. Wyciągnął mnie z niej effectin a nawet dostałam coś w gratisie - pełnoobjawową, ciężką manię. Skutki były opłakane. Zaciągnięte kredyty, prace na kilka etatów ponad możliwości, zdrada i rozpad związku, zawalone studia, wypadek samochodowy po brawurowej jeździe, konflikty z otoczeniem. Kiedy już zeszłam na ziemię i dodatkowo przygniotły mnie konsekwencje maniakalnych wyczynów - wpadłam w głęboki dół. Wtedy po raz pierwszy trafiłam do szpitala - diagnoza CHAD. Od tamtego momentu miałam kilka hipomanii (tak mi się wydaje) i prawdopodobnie jedną, choć już bardziej kontrolowaną manię. No i oczywiście kilka ciężkich depresji - tego to już jestem pewna :) Ostatnia depresja półtora roku temu z pobytem w szpitalu. Dodam jeszcze, że za każdym razem (oprócz ostatniego) po wyjściu z depresji odstawiałam leki. Byłam przekonana, że jestem zdrowa i nie chciałam się truć tą chemią. Teraz już zmądrzałam i leków nie odstawiam. I teraz pytanie do Was. Jak radzicie sobie z odstawieniem alkoholu? U mnie szczerze mówiąc jest ciężko. Nie potrafię sobie odmówić tej odrobiny szaleństwa i zapomnienia chociaż raz na jakiś czas. Czy bardzo tym ryzykuje? Druga sprawa to zauważyłam, że u większości z Was następują dość częste zmiany nastroju. Ja jak miałam depresję albo manię to trwały one miesiącami. Teraz rzekomo jestem stabilna. Tylko czy aby na pewno? Po wyjściu ze szpitala byłam wesoła i energiczna (ale bez robienia żadnych głupstw) i trwało to około 8 miesięcy. Od kilku miesięcy poczułam spadek formy, stałam się bardziej leniwa, przestały mnie interesować kontakty z płcią przeciwną, spadł popęd seksualny. Depresji nie mam. Chce mi się żyć, pracuję, udzielam się towarzysko. Tylko to wszystko jest jakieś takie wymuszone... No i mam problem bo w zasadzie to ja już nie wiem kiedy jestem sobą. I co mnie jeszcze przeraża? Po pierwsze brak pamięci a po drugie wydaje mi się, że jestem coraz głupsza. Co się stało z moją inteligencją? Dla jasności tej inteligencji nie wymyśliłam sobie w maniakalnym stanie tylko taką opinię mieli o mnie inni co zresztą potwierdzało się w sukcesach zawodowych. A teraz? Teraz to mam wrażenie, że nie potrafię się nawet ładnie i składnie wypowiedzieć. Zapominam czasami podstawowych słów! Ta choroba mnie blokuje, nie pozwala mi się rozwijać, a ambicje niestety mam. I co u dalej robić? Jakieś rady?
×