Witam!
Mam 18 lat z moim chłopakiem jestem od prawie roku. Z początku wszystko było świetnie, miałam wrażenie, że świata poza mną nie widzi, bardzo się starał, był naprawdę kochany. Jednak po 2 miesiącach coś się zmieniło. Nie wydarzyło się właściwie nic, a on zaczął traktować mnie oschle, nie chciał ze mną rozmawiać, wytykał mi moje wady, ciągle mówił, co mu przeszkadza. Byłam załamana, nie wiedziałam co się dzieje. W końcu po paru dniach takiego zachowania spotkał się ze mną na moją prośbę, wtedy przeprosił. Powiedział, że miał wątpliwości czy chce ze mną być, ale że to było głupie i nie będzie się więcej tak zachowywał, bo już zdecydował. Jednak zmieniło się jego podejście do mnie. Nie był złośliwy, ale po prostu mało czuły. Nie mówił mi że mnie kocha, nie mówił mi komplementów, co wcześniej było częste. Tak trwało to też ok. 2 miesiące, aż do momentu, kiedy miał wyjechać do innego miasta dalej się kształcić, gdyż jest ode mnie 2 lata starszy. Wtedy zaczął zachowywać się jak dawniej. Mówił jak bardzo mu na mnie zależy, jak mnie kocha, po prostu anioł, nie człowiek. Po wyjeździe był okres czasu kiedy nie mogliśmy się spotkać, to szkoła strażacka, tam są takie zasady, że początek to poligon. Wtedy rzadko dzwonił, ale odzywał się, miałam wrażenie, że jest dobrze. Po 2 miesiącach wrócił do domu na przepustkę i było naprawdę świetnie. Teraz ciągle jest w tej szkole, ja jestem ponad 100 km od niego. Jak opisać to co dzieje się teraz? Bardzo trudno... totalny kalejdoskop. Okłamał mnie kilka razy znacznie, np. nie powiedział, że wrócił do domu i jest w szpitalu. Był tam przez ponad tydzień, a ja nie miałam o tym pojęcia. Był okres, kiedy nie odbierał w ogóle moich telefonów, bo jak potem powiedział 'nie chciało mu się'. On nie chciał, a ja się zamartwiałam. Tak było nie raz. Jednak zawsze to ja byłam winna. On ma w sobie coś takiego, że ja boję go zdenerwować, bo kiedy obrazi się na mnie jest taki oschły, nieczuły i nie przejmuje się mną. Może się obrazić na długi czas, jemu to nie robi różnicy, ja tak nie potrafię, nie umiem obrazić się i nie odzywać. Obecnie rozmawia ze mną mało, mówi niewiele, nie przejmuje się naszą umową, żeby dzwonił albo pisał przynajmniej wieczorem czy wszystko u niego dobrze, a jak już pisze to tak sucho np. 'nie mogę dzisiaj rozmawiać' i żadnego wyjaśnienia. Potrafi momentami być dla mnie niesamowicie kochany, a innym razem zachowuje się obojętnie. To bardzo mnie boli, nie wiem jak na to reagować, jak to odbierać. Próbowałam z nim nie raz o tym rozmawiać, ale on nie zmienia swojego zachowania. Nie dotrzymuje danego słowa, a to, że jestem zła, że nie dzwoni, czy że zwraca się do mnie cynicznie ucina mówiąc, że się czepiam, tak jakbym nie mogła mieć swojego zdania i nie moglibyśmy przedyskutować mojego punktu widzenia, tylko ma być tak jak on chce. Ogólnie bardzo mnie rani jego zachowanie i to jak mnie traktuje, ale bardzo go kocham, inaczej już bym tego nie wytrzymała, bo nie rozumiem, jak można tak traktować najbliższą osobę. Nie wiem co myśleć i co robić. Moja psychika jest dość mocno już zmęczona tym wszystkim, kiedy się o niego martwię czy przejmuję się jego dziwnym zachowaniem właściwie nie mogę myśleć o niczym innym, robić tego co zawsze, np się uczyć, spotykać z przyjaciółmi, być tak po prostu zadowolona, cały czas mam w głowie tylko jego i to dlaczego on tak się zachowuje, nic mi nie wyjaśni, nie porozmawia. Płaczę często z bezsilności, jestem rozdrażniona i smutna, zmęczona tym wszystkim. Co ja mogę?... mam wrażenie, że nic. Kocham go tak bardzo...