Otóż jestem dziewczyną, mam prawie 18 lat. Mam problem. Od jakiegoś czasu jak bardzo mocno się zdenerwuję potrafię przyłożyć sobie pięścią w głowę, np. uderzę się 2 razy pięścią w bok głowy, albo w czoło. Nie mam po tym guzów ani nic. Oduczam się tego i idzie mi nieźle, prawie tak nie robię, biorę kilka wdechów i jest ok.
Oczywiście naczytałam się o krwiakach mózgu itp. I teraz się boję, że coś sobie zrobiłam. Wszędzie lekarze powtarzają, że jeśli przy uderzeniu w głowę nie traci się przytomności i nie występują nudności, zawroty głowy to nic się nie stało i o krwiaku nie ma mowy.
A przecież najpierw najczęściej następuje wstrząs mózgu ( i to przy bardzo mocnym urazie ) i dopiero potem MOGĄ być szanse na krwiaka, prawda?
Raz przez sen walnęłam się głową w ścianę, wręcz rąbnęłam. Guz na pół głowy i nic mi się nie stało Kilka lat temu to było. Więc chyba od uderzenia się pięścią ze złości też nie ma szans?
W końcu czaszka jest bardzo mocna i pięścią nic sobie nie zrobię, prawda?
Dodam jeszcze, że jakby już coś mi się stało to objawy tego wystąpiłyby w ciągu 48 godzin? Wszędzie tak piszą. Aby po uderzeniu obserwować się przez 48 godzin :) A chyba czaszka jest mocna i gdyby każdy po nawet mocnym uderzeniu miał krwiaka to miałaby go co druga osoba.