Cześć wszystkim!Chciałam tylko spytać,czy też zauważyliście w swoim towarzystwie osoby uzależnione od marihuany do tego stopnia,że spotykają sie z wami tylko po to,aby zapalić? Mam tu na myśli,nie wyjdą na spacer,nie wyjdą na piwo,nie wyjdą nawet do pierzonego sklepu obok z Toba,ale pójdą wszędzie tam,gdzie można będzie zapalić,wykombinować palenie,albo chociaż mieć nadzieje na zjaranie się.Znam 3 takie osoby i krótko mówiąc-żal mi ich.Od paru dni dochodzi do tego trio czwarty osobnik,który nie ma gdzie palić,a w domu się boi "bo rodzice".Raz sie spytał niewinnie czy może wpaść i czy nie mam ochoty zapalić...mówię "Spoko,wpadaj".Zapalił,podzielił się,posiedział zjarany godzine i uciekł na chatę.Hah i tak od 3 dni,wpada,jara,ucieka.Oczywiście ukruciłam te spotkanka,bo nie chce być kumpelą "od jarania".Czy o normalne?Czy tylko ja się obracam w dziwnym towarzystwie?
Pozdrawiam CIEPŁO