Chciałabym móc się szczerze otworzyć przed ludźmi ale dla mnie to takie trudne.. Po prostu czuję jakąś okrutną barierę, czuję się jak taki odludek którego i tak nikt nie zrozumie. Zawsze się staram być życzliwa, wspieram ludzi a i tak wychodzi na to, że jestem zwykłą zabawką, którą łatwo porzucić i o niej zapomnieć. Nie rozumiem więc co robię nie tak? Kiedy jestem chamska, wredna, przebojowa to ludzie to kupują, zapraszają mnie na różne imprezy ale to wszystko takie powierzchowne, nie żyję wtedy w zgodzie z samą sobą. A kiedy jestem sobą ludzie ode mnie wręcz uciekają... Z moją mamą to ciężka sprawa, ponieważ przez jakiś czas przebywała w szpitalu psychiatrycznym. Nigdy nikt nie wytłumaczył mi co tak na prawdę się wydarzyło (raz tylko próbowali mi wmówić, że miała niby guza mózgu i to dlatego ale przecież guz sam nie znika :/). Nie pamiętam kiedy ostatni raz mnie przytuliła albo powiedziała po prostu, że mnie kocha. Zawsze bagatelizowała moje problemy i nigdy nie było jej przy mnie kiedy tego potrzebowałam. Jak to powiedział terapeuta: twoja relacja z matką to seria rozczarowań. Mimo to podejmujesz kolejną próbę ale i tak nic z tego nie wychodzi. Chciałabym po prostu odciąć ten dołujący ogon przeszłości i z uśmiechem iść dalej...