Skocz do zawartości
Nerwica.com

pamparara

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pamparara

  1. W takim razie jedynym "ludzkim" rozwiązaniem jest skazać się na samotność, mimo dobrych chęci i potrzeby towarzystwa ? A może lepiej od razu sznur, bo jeszcze w przyszłości mi się odwidzi i znowu zechcę kogoś wykorzystywać ?
  2. Dziękuje, bez szyderstwa od razu lepiej można porozmawiać. Jak sobie radzić z brakiem uczuć ? Wydaje mi się że ona coraz lepiej dostrzega moją obojętność i że w pewnym momencie ucieknie. Czy jestem skazany na samotność ? A może muszę sobie znaleźć jakąś głupiutką pannę którą łatwo będzie omamić ? Zaznaczam że nie chcę nikogo krzywdzić, ale nie widzę lepszego rozwiązania niż okłamywanie. A może jednak lepiej porozmawiać z moją aktualną dziewczyną i spróbować jej wytłumaczyć i liczyć że nie ucieknie od takiego gada jak ja ?
  3. Jedyną rzeczą której chciałem była odpowiedź na moje pytanie i później by mnie tutaj nie było - w żadnym wypadku nie zależało mi na odgrywaniu jakiejś głupowatej roli na forum bo po prostu nie widzę w tym najmniejszgo sensu, ale skoro wolicie szydzić z kogoś kogo uważacie za internetowego trolla i nie bierzecie pod uwagę że faktycznie może mieć jakiś problem (ile razy takie sytuacje miały miejsce ? a potem okazywało się że jakaś biedna dziewczyna z której ktoś wyśmiewał się w internecie popełnia samobójstwa i nagle wszyscy jej zaczynają współczuć i są wielce oburzeni że okrutni internauci doprowadzili ją do takiego stanu - nie żeby mi to groziło, wybrałem po prostu bardziej jaskrawy przypadek żeby lepiej zobrazować sytuację). Jeżeli ktoś postanowi jednak potraktować mnie poważnie to prosiłbym o odpowiedź na zadane w temacie pytanie, a jak ktoś ma zamiar się bawić w gnębienie popapranego dzieciaka niech sobie daruje bo od teraz będę ignorował posty podobne do powyższego wielbiciela wielce zabawnych gifowych obrazków. PS. dzięki za jakąś sensowną odpowiedź dream.
  4. Sam nie wiem, czuje że coś ze mną jest nie tak, pomyślałem że może jestem jakimś lekkim psychopatą. Tak jak powiedziałem nie jestem agresywny i potrafie odczuwać emocje ale umiem też nad nimi panować. Nie pociąga mnie krzywdzenie innych ludzi, dlatego nie chciałbym skrzywdzić mojej aktualnej dziewczyny. Z jednej strony nie chciałbym też żeby mnie zostawiła przestraszona tym że jej powiedziałem że jestem psychopatą, z drugiej strony nie chciałbym żeby mnie zostawiła odczuwając brak miłości z mojej strony. Pisząc pierwszego posta szczerze podejrzewałem że mogę być czymś w rodzaju osoby którą w tym poście opisałem - czyli czymś w rodzaju "lekkiego psychopaty". Wiem też że ona mnie podejrzewa o to że jej nie kocham. Rozmawiałem z nią o tym i "doszliśmy" do hipotezy że problem jest w nas obu - ona stwierdziła sama że pewnie jest troche histeryczką, ja powiedziałem że mam bardzo ścisły umysł i okazywanie emocji jest dla mnie nienaturalne i przychodzi mi ciężko ale w rzeczywistości ją kocham. W rzeczywistości jej nie kocham, ale chciałbym żeby dotrzymywała mi towarzystwa i żeby mnie nie zostawiła. Wcześniej miałem kilka dziewczyn z którymi bardzo szybko się rozchodziłem. Później byłem nieco zmęczony zdobywaniem dziewczyny - zawsze był to dla mnie męczący wysiłek, nigdy nie nawiązywałem znajomości naturalnie. Po kilku latach życia w samotności zauważyłem że popadam w depresje i robię się paranoiczny. Postanowiłem że potrzebuje towarzystwa żeby się podreperować. Moja aktualna dziewczyna męczy mnie kiedy przerywa mi coś co robię bo chce się np przytulać albo coś takiego, na początku grałem doskonale, teraz zaczynam przejawiać wobec niej irytację, boje się że wkrótce zorientuje się co jest grane i zastanawiam się czy nie lepiej jej powiedzieć jak jest, przekonując jednocześnie że na prawdę mi na niej zależy - co nie jest kłamstwem. Wydało mi się to dobrym rozwiązaniem. PS. Co do drugiego posta - szczerze przyznałem że być może wkręciłem sobie psychopatię. Może jestem hipohondrykiem zfrustrowanym brakiem czegoś szczególnego w swoim życiu i podświadomie wybrałem sobie przypadłość która nadałaby mojemu życiu ciekawości jednocześnie bez potrzeby wprowadzania w nim zmian.
  5. Macie racje, ostatnio naoglądałem się głupiego dextera, pewnie jestem żałosnym gówniarzem który nie ma własnego życia i próbuje się dowartościować jakąś pierwszą lepszą fikcją która mu zaimponowała. Myślicie że to może oznaczać jakieś zaburzenie osobowości ? Nie stać mnie na to żeby iść do psychologa, a nie chce straszyć mamy i jej prosić żeby mnie wysłała na badania czy przypadkiem nie jestem wariatem, jeżeli miałoby się okazać że nic mi niedolega i jestem po prostu nieudacznikiem. W rzeczywiści nie mam i nawet nigdy nie miałem dziewczyny. Nie mam żadnych znajomych, a że mi to w żaden sposób nie przeszkadza pewnie dlatego pomyślałem że pasuje jako psychopata. To z sadyzmem w dzieciństwie zmyśliłem żeby troszkę uwiarygodnić historyjkę. A co do samego tematu to może ktoś się jeszcze wypowiedzieć jak sądzicie, czy taki związek psychopaty z neurotyczką może funkcjonować korzystnie dla obojga, jeżeli psychopacie z jakiegoś powodu będzie zależeć na tym żeby utrzymać partnerkę przy sobie ? Czy może psychopatia weźmie górę i psychopata nie powstrzyma się od swojego instynktu i będzie prędzej czy później wykorzystywał partnerkę ?
  6. Witam, jestem psychopatą, nie jakimś skrajnym ale umiarkowanym. Nie uważam się też za złego człowieka, staram się stosować do aksjmatu nieagresji i nie robić nic co mogłoby moim zdaniem być bezpośrednio szkodliwe dla kogoś innego. Do tej pory moje związki zawsze były bardzo płytkie, powierzchowne i krótkie. Aktualnie jestem od kilku miesięcy z kobietą która jest bardzo wrażliwa i która twierdzi że mnie kocha ponad życie itd. Mam podejrzenia że jest neurotyczką. Dziewczyna jest bardzo mocno uczuciowa i daje się łatwo kierować emocjom. Wydaje mi się że ma podobny poziom inteligencji do mojego, może nawet troszkę wyższy i chyba podejrzewa że jest ze mną coś nie tak. Czasami mam wrażenie że mnie sonduje pod kątem psychopatii. Nie wiem czy rozumiecie jak wyglądają uczucia którymi psychopata może darzyć partnerkę, nie wydaje mi się żeby to była miłość, ale coś jednak jest. Przejawia to się tym że nie chciałbym jej stracić i jestem nawet gotów spędzić z nią resztę życia (oczywiście o ile nie pojawią się jakieś poważne komplikacje których teraz nie ma). Jestem młody i moja świadomość odnośnie mojego zaburzenia jest bardzo świeża - stosunkowo niedawno doszedłem do tego kim jestem. Nie jestem agresywny - byłem agresywny i sadystyczny jako dziecko, jednak muszę przyznać że moja rodzina odwaliła kawał dobrej roboty i przekuli moją nieokiełznaną dziką naturę w coś w rodzaju silnego poczucia sprawiedliwości. Generalnie to jest temat rzeka na osobną dyskusję, chcę jedynie zaznaczyć że nie jestem agresywny. Jedyne czego się obawiam w aktualnym związku to to że dziewcze ode mnie odejdzie zmęczone/wypalone moim chłodem. Nie chcę tego bo mam już po dziurki w nosie samotności i zmieniania partnerek co jest bardzo męczące. Chciałbym także porozmawiać o moim zaburzeniu z partnerką - myślicie że to dobry pomysł ? Wydaje mi się że ona czuje się przeze nie okłamywana, jak już powiedziałem wcześniej, nie wykluczam że jest inteligentniejsza nawet ode mnie. Powoli zacząłem budować jakieś fundamenty pod ewentualną okoliczność przyznania się przed nią do psychopatii - od czasu do czasu napomknę coś o psychopatii i sugeruję że psychopaci to nie tylko sadystyczni mordercy pozbawieni samokontroli tak jak to się przedstawia prawie zawsze w filmach / serialach, a jedynie ludzie którze inaczej postrzegają świat, ale wcale nie muszą być złymi ludźmi. Zastanawiam się czy takie malutkie kroki to dobry pomysł, czy lepiej walnąć od razu z grubej rury. Obawiam się czy ona nie wyczuje że jest manipulowana co może doprowadzić do negatywnego efektu końcowego. Na samym końcu pragnę zaznaczyć że nie mam pewności że moja partnerka jest neurotyczką - są to jedynie moje przypuszczenia.
×