Skocz do zawartości
Nerwica.com

dearling

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia dearling

  1. ale znaczenie jednak ma, bo jeżeli wcale by znaczenia nie miało to by nie było tym drugorzędnym znaczeniem
  2. Nie odpisywałem bo myślałem, że nie ma odpowiedzi bo zaznaczyłem, że powiadom mnie jak ktoś odpowie. Ale odnośnie Waszych wypowiedzi, ja próbowałem wybaczać. I nic z tego nie wychodzi. Ja czuję do niego taki wstręt. Za to, że przez niego nie mam normalnej rodziny i on jest tym odpowiedzialny. Czasem mam taką ochotę mu powiedzieć, wręcz wykrzyczeć wszystko co czuje, żeby zobaczył co we mnie przez niego siedzi. Za to, że nie miałem matki w okresie dorastania, za to że ze mną nie rozmawiał nie pytał się o moje problemy. Był tylko krzyk. Kiedyś miał nade mną władzę, nade mną i nad moją mamą. Mógł sobie tyranować i krzyczeć. A teraz nie ma tyrana, ale też nie chce mi się z nim gadać. Kompletnie. Dzisiaj znowu coś tam próbował rozmawiać, a ja tylko go zlałem i miałem taką chęć powiedzieć mu, że jak nie rozmawiał ze mną jak byłem dzieckiem to niech i teraz nie rozmawia i nie miesza się w moje życie. Ja tego wręcz pragnę. Ale z drugiej strony wiem, że najdzie mnie wtedy znowu depresja, że jak mogłem skrzywdzić. To, że on mnie skrzywdził to nie znaczy, że ja też chce krzywdzić. To, że on był w jakimś stopniu tyrański to nie znaczy że ja też taki chce być :-( bo nie chce.. a co do terapii, to próbowałem ale taka psychoterapia w moim mieście kosztuje 80zł za 60minut. A w państwowych to nasłuchałem się już co się dzieje, i też kiedyś byłem u psycholog w wieku 16 lat jak miałem problemy i zamiast mi pomóc to zaszkodziła tylko :-(
  3. Witam, mam 24 lata. Moim problemem dla mnie w moim życiu jest ojciec, a właściwie patrzenie na przeszłość jaki on był. Są momenty, że nie daje sobie rady. Że nie wytrzymuje psychicznie. Po prostu ale pomimo, że z moim ojcem ani się nie kłócimy ani nie wyzywamy, to czuje do niego takie obrzydzenie. Ja mu tego nie mówię, staram się tego nie okazywać. Na sam początek chciałbym przedstawić główne powody dlaczego tak jest, m.i. takie sytuacje: - Kiedy byłem małym już nawet kilkuletnim dzieckiem, często bił mamę, poniżał w domu, robił awantury. Raz nawet przypalał papierosami ręce (ja się wtedy chowałem pod stół i zwyczajnie w świecie płakałem). - Krzyczał na mnie w różnych kwestiach, w odrabianiu prac domowych z nim wyzywał od głąbów. - Za to, że jestem jedynakiem (nie uprawiał seksu z moją mamą od mojego około 9 roku życia już kompletnie, mówił że kobiety mu śmierdzą). - To może wydać się dla Was śmieszne, ale za to, że jest impotentem od 37 roku życia.. i nic z tym nie zrobił (dowiedziałem się o tym mając 12 lat). Ale to we mnie tkwi jakoś. - Nie rozmawiał ze mną na poważne tematy (jak już to tylko, jacy są straszni dziadkowie czyli rodzice mojej mamy). - Nie raz wywiózł mnie do dziadków jak miałem 15 lat, że oni się mają mną zająć dwa tygodnie bo on niby sobie nie daje rady a mama za granicą siedziała.. za nic i nazmyślał jaki to ja nie jestem straszny i okropny co było jedną wielką fikcją. - W wieku moich około 11 lat kazał mamie wyjechać do pracy za granice, i przez niego jeździ do dzisiaj. - Jak poprosiłem go aby gdzieś mnie zawiózł to nie miał siły, a jak to był ktoś obcy to leciał niczym święty z gromnicą. - Kompletnie nie przekazał mi cech męskich w moim przekonaniu (gdyby nie przyjaciel starszy ode mnie to nie wiem co by ze mną było, bo dzięki niemu zrozumiałem czym jest męskość). - Jest pasożytem, sam nie pracuje, jest na rencie. Wykorzystuje mame finansowo, oszukuje ją, dopiero teraz ona przejrzała na oczy jak ją oszukiwał (jak kłamał, że na przykład OC kosztuje 1500zł żeby mu dała). - Kompletnie mnie nie wspierał w żadnej kwestii, chociażby w sprawie prawa jazdy które zdawałem kilka lat temu. Tego jest bardzo dużo, mógłbym pisać i pisać obecnie mama wcale z nim nie śpi pomimo, że w domu w Polsce jest więcej niż ponad pół roku w ciągu roku kalendarzowego. Przez niego przeszedłem strasznie burzliwe nastoletnie życie, które odbija się na mnie do dzisiaj. Czuje do niego takie obrzydzenie, ja nie wiem co mam z tym zrobić. Mnie z nim nic nie łączy jak tylko mieszkanie pod wspólnym dachem. A zarazem czuje jakby we mnie dwie osoby siedziały, jedna osoba mówiła że w końcu trzeba wybaczać. A druga osoba we mnie że mam go nienawidzić. Bo to on jest powodem moich wielkich cierpień i przeżyć. Ostatnio miesiąc temu jak mama przez niego płakała, to puściły mnie nerwy i powiedziałem mu prosto w twarz. Że doprowadził do tego, że został sam. Kompletnie sam. Że żona od niego się odwróciła i nawet spać z nim nie chce w jednym łóżku, a jego jedyny syn nie chce z nim rozmawiać. I jest sam na własne życzenie które sobie wypracował przez lata. Ale potem coś mnie ruszyło, i go przeprosiłem bo psychicznie nie mogłem zdzierżyć tej myśli co powiedziałem. Ale teraz znowu nawróciło. Błagam pomóżcie. Obecnie nic mi nie robi, ani mamie bo wie, że ja na to nie pozwolę. on czasem coś tam próbuje rozmawiać teraz na błahe tematy. Ale ja wtedy mam taką myśl w sobie, że nie rozmawiał ze mną i nie pytał się mnie o nic jak byłem mały jak i w trudnym wieku czyli dojrzewania (nie powiedział mi chociażby czym jest masturbacja, a ja jak miałem polucje to się wystraszyłem że ze mną jest coś nie tak czy też nie mówił czym jest seks, a takie tematy to w rodzinie do ojca należą jeżeli jest syn przecież, a jeżeli córka to do matki).. a on to co, teraz będzie się interesował. I po prostu zwyczajnie w świecie go zbywam, w środku mając takie obrzydzenie. Taki wstręt do niego. Ale tak jak mówiłem druga strona mówi mi, wybacz. On nie jest przecież z natury zły. Ta walka mnie wykańcza :-(
×