No więc mam 15 lat, w tym roku mam egzamin gimnazjalny, niby taka nieważna sprawa, ale nauczyciele i dyrektorka strasznie zaczęła nas cisnąć żebyśmy byli jak najlepszą szkołą i że egzamin musimy napisać na 100 %, więc sytuacja w szkole jest dość napięta. Jestem w związku z mężczyzną w moim wieku od 7 miesięcy i wszystko jest w porządku, bo czuje się z nim świetnie. Ale od paru miesięcy zaczęłam się inaczej zachowywać. Ciągle płacze, prawie codziennie, czuje ucisk w brzuchu i klatce piersiowej, nie mogę w pełni odetchnąć. Czuję kołatanie serca, budzę się często w nocy, pare razy zemdlałam (miałam zrobioną serie badań kardio i neurologicznych, jestem zdrowa), boli mnie głowa ostatnio i jestem wykończona, nie mam ochoty na nic, na nic się nie mogę zdecydować. Strasznie się denerwuje wszystkim, nauką, rodziną, przejmuje się po prostu nawet bez powodu. I nic nie czuje. kompletnie nic, po prostu taka pustka emocjonalna, nawet czasem już jest okej ale tylko na chwile. Nie umiem po prostu zdefiniować swoich uczuć i boje się po prostu że zniszcze sobie przez to relacje z ludźmi. I przez cały ten czas się tak bardzo denerwuje, czuje ciągły stres
Ostatnio jeszcze miałam taką sytuacje że siedziałam na przystanku 40 minut, patrzyłam jak odjeżdżały mi moje autobusy i siedziałam i marzłam i płakałam. Bo już nie miałam siły na nic. Sądzę że siedziałabym tam póki bym nie zamarzła gdyby nie własnie mój chłopak który po mnie przyjechał.
Co powinnam w takiej sytuacji zrobić? bardzo się boje isc do jakiegos lekarza/psychologa, ale boje sie ze to konieczne. Czy musze tam isc czy to mi może minie?