Skocz do zawartości
Nerwica.com

thrax

Użytkownik
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez thrax

  1. Coś mało aktywny zrobił się ten temat...

    No dalej dystymicy ;) wiem ze dzieżko jest coś skrobnąć ale opiszcie jak się dziś czujecie jak przebiega leczenie (o ile przebiega)...

    Ja jestem znowu na lekach od jakiegoś czasu i jest może ciut lepiej. Najważniejsze że rozpocząłem psychoterapie drugą już i liczę że coś ruszy się w temacie mojej choroby. Dlatego też ostro przygotowuje się przed każdą spowiedzią u psychologa. A nóż może pomoże, czas pokaże.

     

    ..aha ostatnio mam bardzo nerwowe dni tak bez powodu. Naprawdę dziwny stan :roll:

  2. Na pewno się uda ale nie od razu. Leki tez nie działają z dnia na dzień na dystymików. U mnie było podobnie, że leń i "weź się do roboty" z tym że ja doszukiwałem się problemów ze zdrowiem zupełnie gdzie indziej niż powinienem i odwiedziłem kilkunastu specjalistów :shock: przez te lata poszukiwań. Nie wiem jak u Was ale ja często doszukuje się w tym wszystkim jakiś pozytywnych stron, że niby to lekcja życia itd ale u mnie to naprawdę długo trwało :( Ale cóż było minęło jest lepiej to fakt...

     

    Mam do Was pytanie jak patrzycie w przeszłość to też widzicie wszystko w czarnych barwach i że aż żal wspominać?? Ja ilekroć sięgnę pamięcią wstecz to widzę czarną otchłań smutku i poczucia choroby..

  3. Leczę się od 2006 z dobrym skutkiem, ale niestety bardzo powolnym. Psychoterapia z leczeniem farmakologicznym pomogła na tyle że ciągnąłem sam bez leków do 2010 kiedy to rozpocząłem drugą psychoterapie już u innego psychologa.

    Co spowodowało że trafiłem w końcu do gabinetu pani psycholog? Otóż zabrakło mi pomysłu gdzie w końcu mam się udać ze swoimi objawami, a odwiedziłem wszystkich specjalistów. Głównie latałem z objawami sercowymi, laryngologicznymi ale objawów miałem naprawdę sporo. Przyznam się że nigdy bym nie przypuszczał że to problem z psychiką. To był dla mnie szok kiedy po kilku miesiącach leczenia farmakologicznego nagle wszystko przechodziło.

     

    Właśnie nie rozumiem dlaczego psychika mi tak nawaliła w tak młodym wieku około 13 lat. To jest dla mnie dziwne naprawdę. Sądziłem przez te wszystkie lata poszukiwań że odpowiedz na moje problemy nie leży w głowie i myliłem się niestety. A to że przyzwyczaiłem się do tego stanu to już kwestia.

  4. Dokładnie Imre jakbym słyszał swoja historie życia. Niska samo ocena nieśmiałość. Aż w końcu poddanie się i tak trwanie kilka ładnych lat zanim poznałem co mi naprawdę jest i kiedy zacząłem się leczyć. Z jednej strony płakać się na to wszystko chce, a z drugiej strony jak słyszę że nie którzy przez całe życie przechodzą z dystymią nie wiedząc że są na nią chorzy. To czuje się dużo lepiej że diagnozę miałem jak na tą przypadłość dość wcześnie.

  5. Dokładnie Numb mi umysł podpowiada posiedź przed komputerem olej wszystko i tak nie masz siły na to czy tamto. To pogłębia jeszcze mój stan. Zaczyna się napięcie, złe samopoczucie.

     

    Z obserwacji osób chorych, a także i własnej osoby wydaje mi się ze dystymia dotyka osób ambitnych a zarazem osób które w pewnym momencie życia się zagubili i przyzwyczaiły się do takiego stanu. Zastanawiałem się czy był moment który mógł wywołać taki stan ale nie widzę takiego (np wypadek itp.). Po prostu z dnia na dzień z miesiąca na miesiąc człowiek coraz mniej posiada siły na zrobienie czegokolwiek, staje się senny. Zaczyna się zmuszanie do czegokolwiek. Tak jak mówił psychoterapeuta łatwo wejść w dystymie, lecz trudno wyjść bo wymaga to od ciebie ciężkiej i długie pracy.

     

    Medytacja lub modlitwa to dobry sposób by wyciszyć wewnętrzne napięcie. Ale fakt że w moim przypadku to napięcie z czegoś wynika. Ważna jest obserwacja siebie swoich pozytywnych pragnień np mam ochotę iść na basen i idę nie przekładam tego bo to i tak z tego nic nie wyjdzie. Ważne jest uporządkowanie życia oraz zmiana myślenia, a efekty widać już po paru miesiącach.

  6. Witam wszystkich!

    Choruje od około 10 lat i powiem ze mam spore doświadczenie w kwestii dystymii. Otóż dystymia nie jest darem i nie należy tak tego taktować jak tu niektórzy piszą. A nawet więcej nie należy się przyzwyczajać do takiego stanu bo to nie jest normalne ani dobre dla nas dla osób z którymi żyjemy

    Jak z tego wyjść? Nie jest to proces natychmiastowy, lecz wielomiesięczny nawet kilku letni czasem. Najważniejsze to zmienić tryb życia. A wiec regularny sen/wypoczynek, aktywność oraz posiłek i co podkreślam regularny!! No i oczywiście zmiana w sferze psychicznej, zmiana myślenia itp. to już psychoterapia. Może napiszcie co jeszcze pomaga? Ja jestem na etapie że czuje że wychodzę z tego stanu, lecz niestety wymaga to długiej i ciężkiej pracy nad sobą.

    I jeszcze jedno czy wy tez czujecie napięcie jak np siedzicie przed TV i nic nie robicie?

  7. Witajcie!

    Sa ludzie chetni na wypad do np pubu z Lodzi??

    Moze spotkanie na czacie w grupie narazie by ustalic szczegoly?

    Piszcie!!

     

    -- Cz lut 10, 2011 4:12 pm --

     

    Są już pierwsze osoby, wiec zgłaszajcie się tutaj w tym temacie ustalimy termin :smile: .

  8. Pisałem juz o swoich dystymicznych problemach ze zdrowiem fizycznym i psychicznym. Ale głównie to przez problemy fizyczne te psychiczne się rozsypały :(( Całe dorastanie to Dystymia:(

    Obecnie przechodzę depresję sezonową i jest ciężko :(

    Napiszę krótko jak to jest że wpadłem dystymie a później w depresje:

     

    Dystymia rozwijała się podstępnie zaczęło się od senności i zaburzeń widzenia problemy z koncentracja to juz była norma miałem wtedy 13 lat Dziś mam 23 lata ale jak psychoterapeutka stwierdziła nadal jestem dzieckiem a to wszystko dzięki Tacie który za mnie wszystko robił i nawet ze mną na wycieczki szkolne jeździł co strasznie popsuło moją osobowość. Powoli wszystko zaczynało sprawiać problemy i to kosmiczne Ale nie poddawałem się starałem żyć z tym normalnie uśmiechać się choć wiedziałem że to wszystko to tylko taka przykrywka. Były momenty ze miałem cięższą depresje ale sądziłem że to problemy nerwicowe i mimo wszystko nie poddawałem się. Po latach męki i poszukiwania co mi tak naprawdę dolega. Po prostu nie wytrzymałem i wpadłem głęboką depresje. Zacząłem się leczyć psychoterapią i lekami i wreszcie odkryłem że to to. Powoli staram się to wszystko ogarnąć choć jest ciężko.

     

    Witam serdecznie wszystkich!

  9. Trochę o mnie:

    A więc dystymikiem jestem od dawna mniej więcej 10 lat :cry: a mam 23 lata.

    Na początku pamiętam czasy podstawówki tą senność ogromną. Zacząłem to ignorować i jakoś wytrzymałem z tym 9 lat. Kurcze nie wiem jak to zrobiłem :? . W ciągu tych lat wyszukiwałem sobie rozmaite choroby latałem od lekarza do lekarza każdy nie wiedział co mi jest. Stopniowo dołączyła się nerwica no i problemy ze zdrowiem. Lata płynęły a ja czułem się coraz gorzej i w końcu nie wytrzymałem i wybrałem się do psychiatry to była najmądrzejsza rzecz jaką zrobiłem od kilkunastu lat. Psychiatra od razu stwierdził że to dystymia i że trzeba psychoterapie włączyć i leki. Po lekach czułem się wspaniale zacząłem żyć na nowo plany itd. Terapia dała mi sporo bo dowiedziałem się dlaczego tak się stało że zachorowałem. Minął rok odstawiłem leki czułem się bardzo dobrze :lol: wyjechał z dziewczyną na moje pierwsze wakacje poza domem.. :) było cudownie….

     

    Czułem się coraz lepiej. Senność już nie miała takiej potęgi i mogłem cały dzień wytrzymać bez snu :) Lecz cos ostatnio coś pękło we mnie i z podwojoną siłą uderzyła na mnie prawdziwa depresja :o To był dopiero kosmos. Daję radę tylko najgorsze jest brak łaknienia:( To mnie strasznie męczy bo muszę się zmuszać do jedzenia. Czy ktoś miał podobnie?? Proszę odpiszcie!!!

×