Skocz do zawartości
Nerwica.com

SVDW

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez SVDW

  1. Nie szukam pretekstu, aby zakończyć związek. Kocham Go i jestem tego pewna. Mam wrażenie, że jestem jakimś typem, który lubi się zamartwiać, umartwiać i sama stwarzam sobie jakieś niepotrzebne problemy - puszczam smętną muzykę i zastanawiam się co by było gdyby się okazało, że mnie kłamie/zdradza. Sama siebie pytam po co? Niczego mi nie brakuje, poza chwilami kiedy jest jakaś sytuacja jego wyjścia na miasto, kiedy dostaje świra, wszystko jest idealnie. I wiem, że gdybym była pod tym względem normalna to wszystko byłoby super i wiem, że On byłby o wiele szczęśliwszy. Czasem smucę się, że go ograniczam, że pewnie jest mu źle, a On mi tego nie mówi... Błędne koło. Zawsze coś.
  2. No właśnie niczym i dlatego tak strasznie mnie to męczy. Tyle razy mówię sobie żeby tego nie robić i próbuje tego nie robić, ale w końcu mija jakiś czas, dręczy mnie to ciągle i do tego powracam... I tu jest cały problem. Po prostu nie potrafię zaufać. Wiadomo, że nie chce nic na Niego znaleźć a zaraz ciągle się czegoś doszukuje i w pewnym sensie "denerwuje się", że nic nie znalazłam. Co do dalszej części wypowiedzi, którą zacytowałaś: jest tak, że sprawdzam non stop co się dzieję u starych znajomych, znajomych-znajomych, Jego znajomych... Czasem znajdę jakąś dziewczynę i wmawiam sobie, że pewnie to ta która Mu się podoba i bezpodstawnie się nakręcam, a jak już się nakręcę konkretnie to już szkoda gadać, ciągnie się to w nieskończoność. Chore.
  3. Czasem wydaje mi się, że jak zamieszkamy razem to mi to minie (z drugiej strony jednak wydaje mi się, że chodzi o to, że mam świadomość, że wtedy będę miała nad nim większą kontrolę). Potem myślę sobie, że jak będę miała dzieci to na pewno skupię się na nich, a wtedy to co robi On nie będzie mnie interesowało (chodzi mi oczywiście o wyjścia itp. nie , że całkiem będzie mi obojętny). A na koniec uświadamiam sobie, że chyba nie w tym rzecz?
  4. tak to prawda, On zawsze wie i czuje kiedy coś jest nie tak. Czasem go to denerwuje, czasem stara się mnie zrozumieć. Dokładniej to jest tak, że On już z góry jest świadomy, że jego wyjścia mnie denerwują. W zasadzie je ogranicza, ale zawsze wie, że jesli już gdzieś idzie a ja nawet nic mu nie powiem to i tak wie, że jestem zła. Właśnie to mnie zaczyna drażnić. Nie chcę żeby rezygnował z czegoś przez moją głupotę, a zarazem nie potrafię iść na kompromis, nie potrafię tego znieść - i to głupie uczucie, że nie mogę zostać oszukana. Nie wiem to tak jakby zależało mi tylko na tym żeby po prostu nie dać komuś satysfakcji (?) z samego faktu oszustwa. Co juz jest w ogóle chore czasem sobie myśle, że On np. będąc gdzieś specjalnie podrywa kogoś lub tylko zagaduje po to żeby mnie oszukać przy czym przecież ja tego nie widzę (nie to już jest tak dziwne, że nawet nie wiem jak opisać o co mi chodzi) Jak wygląda taka sprawa z terapią? To jakoś szuka się jakiegoś konkretnego specjalisty, czy po prostu idzie się do psychologa? Szczerze to myślałam o tym kiedyś ale nie wiem całkiem jak się za to zabrać, nie mam kogo popytać a takie wybieranie pierwsze lepsze z internetu jakoś mnie nie przekonuje.
  5. No tak, jakby szydełkowanie i czytanie książek pomogało to raczej bym tego posta nie pisała.
  6. Z tą samooceną to też nie jest tak łatwo do końca. Może zabrzmi to dziwnie, ale jestem świadoma tego, że nie jestem brzydka, jedyne co to czasem przybędzie mi kilka kg w tą czy w tamtą, myślałam, że problem tkwi w tym, ale jakiś czas temu jeszcze schudłam, moja figura jest w porządku i byłam pewna, że to pomoże mi w moim problemie, jednak tak się nie stało. Zawsze porównuję się z innymi kobietami i zawsze znajdę coś w czym są ode mnie lepsze a co może podobać się mojemu chłopakowi (nigdy nie dał mi poznać aby coś mu się we mnie nie podobało, albo podobało mu w innej). Jak sobie poradzić z tak niską samooceną? Nie, nie jestem DDA.
  7. Witam wszystkich bardzo serdecznie. Jest to mój pierwszy post na forum, nie wiedziałam w jakim dziale go umieścić ponieważ nie wiem do jakiej kategorii mogę przypisać mój problem. Mam 24 lata. Jestem ze swoim chłopakiem prawie 5 lat, nie potrafię mu zaufać, a nie zrobił nic co mogłoby mnie przed tym powstrzymywać. Najgorsze jest to, że nie toleruję jego wyjść ze znajomymi. Za każdym razem kiedy wiem, że ma iść gdzieś na piwo czy spotkać się ze kimś dostaję jakiejś dziwnej histerii (nauczyłam się już nie okazywać tego przy nim tak bardzo). Jestem zdenerwowana, robi mi się zimno, cała się trzęsę a już na pewno nie ma mowy o tym abym poszła spać, boli mnie głowa. Tłumię to w sobie, nie wygląda to tak, że piszę do niego czy dzwonię, wręcz przeciwnie siedzę cicho, bo nie chce mu przeszkadzać. Ale męczy mnie to od środka, cały dzień/wieczór mam wyjęty z życia, nie zrobię nic. Nawet nie potrafię się niczym zająć. Wyobrażam sobie, że zaraz mnie zdradzi albo po prostu świetnie bawi się w towarzystwie innej koleżanki i myśli sobie jak ona jest fajna w porównaniu do mnie. Jestem już tym zmęczona i mam tego dość. Próbowałam z tym walczyć, ale same moje próby nie denerwowania się nic nie dają. Kiedy jesteśmy gdzieś razem nienawidzę kiedy znika mi z oczu. Wiem, że dużo zależy też od alkoholu, ponieważ nie toleruję nadmiernego picia. Do tego wszystkiego dochodzi ciągłe kontrolowanie go. Telefon, mail itp. (On nie wie, że to robię). Chcę wszystko wiedzieć. Ale to nie chodzi też tylko o Niego. Znam ludzi, którzy nie mają o mnie pojęcia. Wiem kto z kim, gdzie, kiedy. Wydaje mi się, że moja potrzeba kontroli wynika z tego, że boję się zostać oszukaną. Nie chodzi już o sam fakt kłamstwa. Tylko o to że MNIE ktoś oszukał. Chcę tego uniknąć i wiedzieć wszystko pierwsza. Mam już tego dosyć, ale nie potrafię przestać. Chcę żeby nasze relacje były normalne, każde z nas wychodzi co jakiś osobno, bez żadnych kłótni. Nawet przed każdym wyjściem gdzieś razem, jestem zestresowana, bo boję się, że wydarzy się coś złego, że np. On pójdzie gdzieś i zniknie. Nigdy coś takiego nie miało miejsca. Nigdy. Tłumaczę to sobie jakimiś wydarzeniami z dzieciństwa i tym, że w poprzednim związku byłam ciągle oszukiwana. Ponadto moja samoocena jest poniżej zera. Ciągle sobie myślę, że mój chłopak rozmyśla o innych dziewczynach, albo myśli jakby to było być z kimś innym (chociaż wiem, że to głupie, bo przecież gdyby tak było to nie bylibyśmy razem). Wszystko to wiem i jestem tego świadoma. I chcę to zmienić. Ale nie potrafię. Nie wiem co z tym zrobić. Na prawdę czasem myślę sobie, że nie nadaje się w ogóle do życia. Mam miliony myśli i tyle tego jest, że nawet nie potrafiłam tego odpowiednio przemienić w słowa do Was. Nie wszystko opisałam tak jak chciałam, bo nawet sama nie wiem jak to ubrać w słowa. Poproszę o jakieś rady i dziękuję za wysłuchanie :) pozdrawiam serdecznie.
×