Skocz do zawartości
Nerwica.com

Estegie

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Estegie

  1. Estegie

    Fikcja

    Stwierdziłem że będę stopniowo ograniczał. Jestem za słaby na całkowite zerwanie ze światem wirtualnym, tak jak to opisał kolega w 2 poście. Zapiszę się z powrotem na sztuki walki i może jakieś kółko szachowe. Dodatkowo cały czas uczę się weekendowo. Postanowiłem sobie również że ostatecznie skończę gdy razem z gildią ubijemy najtrudniejszego bossa, lub gdy gildia się rozpadnie. To może mało ale zamierzam w tym wytrwać. Życzcie mi powodzenia :)
  2. A co z tymi zmianami charakteru u kolegi? Czy jest to faktycznie możliwe aby nadmierna masturbacja "ukrywała" nasze prawdziwe ja? Czy jeżeli to rzucę stanę się prawdziwym sobą? Mam problemy z grami i masturbacja ale bardzo często zadaję sobie również pytanie "Kim ja naprawdę jestem?". Mam wrażenie jakby żyło we mnie kilka osób i każda jest inna.
  3. Estegie

    Fikcja

    Najgorsze jest to że już kilkakrotnie próbowałem to rzucić. Najczęściej wtedy kiedy tata nie miał z czego zapłacić za internet albo komputer się psuł. Dawałem sobie wtedy radę - zawsze znalazłem coś do roboty i nie wyrywałem sobie włosów z wściekłości. Niestety po naprawieniu komputera lub opłaceniu rachunków wracałem do nałogu. Zawsze po powrocie czułem że to nie to (ludzie się zmienili, "może już mnie nie lubią?" itp.), jednak z dnia na dzień znowu wpadałem w uzależnienie. Problem jest taki że internet i komputer w domu jest potrzebny do funkcjonowania w dzisiejszym świecie (poczta e-mail, rozkłady jazdy, sklepy online, wiedza etc.), gdyby nie to, już dawno wyrzuciłbym tą metalową puszkę przez okno. Martwię się jeszcze tym że mój brat (dla którego chyba jestem autorytetem) również jest bardzo wciągnięty w gry. Myślę że gdyby nie to, że mamy jeden komputer i to ja spędzam przed nim większość czasu, to On by był tym który od niego nie odchodzi. Boję się również całkowicie skończyć z grą bo wiem że będę musiał zaczynać od 0. Nie mam przecież znajomych ani pracy, a w wirtualnym świecie przynajmniej mam z kim pogadać (przez team speak czy skype).
  4. Estegie

    Fikcja

    Nie wiem czy to właściwy dział na takie rzeczy, jeżeli nie to przepraszam i proszę o przeniesienie. Jestem uzależniony od gier komputerowych. Może nie tyle od samych gier, co od ludzi z którymi tam gram. W gimnazjum nie byłem zbyt lubiany (chyba) i nie wyniosłem stamtąd wielu znajomości (tak szczerze to żadnej). Gdy byłem w 2 klasie gim zacząłem grać w Tibie (od tego się zaczęło). Poznałem tam kilka osób z którymi grałem w tą grę przez następne 3 lata (skończyłem jak miałem 17 lat). W między czasie grałem też w League of Legends (z tymi samymi osobami). Gdy z nimi rozmawiałem na ts (team speak) czy skype czułem że jestem sobą i mam "przyjaciół". Niestety wraz z końcem gry zakończyły się również moje znajomości (mimo zapewnień "spotkamy się i nie stracimy kontaktu"). Po Tibi i LoLu (skrót od League of Legends) przyszedł czas na WoWa (World of Warcraft, popularne MMO). Nie będę pisał o wszystkim, napiszę najważniejsze rzeczy. Gram w wowa do dziś. Poznałem tam kilka interesujących osób które po roku zacząłem uważać za przyjaciół. Dołączyłem również do gildii (coś jak klan, myślę że każdy wie o co chodzi). W gildii tej zostałem oficerem i zżyłem się z ludźmi z którymi w niej gram (bo gram w WoWa do dziś). Problem jest jednak taki że pierwsze osoby które poznałem (Ci "przyjaciele") zmienili frakcję i straciliśmy kontakt w grze, został nam tylko Facebook. Po jakimś czasie przestaliśmy ze sobą rozmawiać, zdarza się to jedynie okazyjnie (wcześniej były to godziny pisania czy gadania na TS). Mimo wcześniejszych zapewnień "nie stracimy kontaktu", "uważam Cię za przyjaciela" etc., czuję że się tracimy. Bojąc się samotności zacząłem więc bardziej angażować się w sprawy gildii i naprawdę zżyłem się z osobami które ją tworzą. Trwa to do dziś. Tamci "przyjaciele" praktycznie się do mnie nie odzywają (o ile sami czegoś ode mnie nie chcą), nawet wtedy kiedy ich pierwszy zagaduje na facebooku. Ta sytuacja zmusiła mnie w końcu do przemyślenia swojej sytuacji. Każdy kogo poznaję w grze, w kim pokładam nadzieję na przyjaźń i który zapewnia mnie o tym, że to będzie trwało jak najdłużej odwraca się ode mnie. Na końcu zawsze zostaję sam. Już od dawna próbuję rzucić grę i zacząć normalnie żyć jednak nie jest to takie proste. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego że w prawdziwym świecie (poza bratem, mamą i tatą, rodzice się rozwiedli) nie mam nikogo. Dlatego jest to takie trudne. Dodam że wcale nie jestem jakimś typowym "nerdem". Co przez to rozumiem? Jestem wysoki i przystojny, mam predyspozycje sportowe (szybko uczę się nowych ruchów i sprawia mi to dużą przyjemność), jestem naprawdę inteligentny (to co innym sprawia trudność mi przychodzi bardzo łatwo) i mam bardzo dobrą pamięć. Kiedyś trenowałem Boks Tajski i szachy jednak przez komputer zarzuciłem swoje zainteresowania. Czasami zdarzają się przebłyski, np. ostatnio zacząłem uczyć się do matury po to żeby zdać na Uniwersytet Jagielloński, niestety przestałem ponieważ przez grę nie miałem czasu. Muszę dodać że moim problemem jest również ambicja. Tak, wbrew pozorom jestem bardzo ambitny. Tyle tylko że ukierunkowuje swoje ambicje w złe strony, np. chcę być najlepszym graczem na serwerze i codziennie sumiennie do tego dążę (gram więc coraz więcej i więcej by być lepszym od innych). Czasami zdarza mi się pomyśleć o karierze bokserskiej i o tym żeby zostać mistrzem świata wagi ciężkiej. Zaczynam wtedy ostro trenować (biegam, robie pompki i ćwiczę z hantlami w domu). Niestety nigdy nie trwa to na tyle długo żeby zapisać się do sekcji bokserskiej. Zawsze wracam do gry i obieram sobie cel związany z grą. Naprawdę nie wiem co mam robić. Większość osób która mnie znała mówiła mi "co Ty robisz ze swoim życiem? Gdybym ja był taki mądry uczyłbym się i poszedł na dobre studia", "chciałbym być taki przystojny jak Ty". Gdy w szkole zaocznej zdałem większość egzaminów na ocenę bdb dyrektorka zapytała mnie nawet "Co robisz w tej szkole? Dlaczego nie dzienna, z taką wiedzą i inteligencją?". Nigdy nie wiem co wtedy odpowiedzieć. Zdaję sobie sprawę że nie jestem "zwyczajnym" człowiekiem i że Bóg obdarował mnie czymś więcej niż innych ludzi jednak nie mogę tego wykorzystać ponieważ wpadłem w pułapkę Internetu, gier i opisanych "przyjaźni". Co mam ze sobą zrobić? Jakie kroki podjąć aby wydostać się ze szponów gier i nierealnych znajomości? Potrzebuję pomocy gdyż nie chcę tracić swojej młodości na takie rzeczy. Urodziłem się do bycia kimś wielkim! Proszę pomóżcie. Swoja historię pisałem dość długo i pod wpływem emocji więc mogłem pominąć kilka szczegółów a i o spójność trudno. Jeżeli będziecie chcieli wiedzieć coś więcej to proszę zadać pytanie a ja odpiszę. Z góry dziękuję za "wysłuchanie" i pomoc. Pozdrawiam!
×