Witam was moi mili. Dziś po prawie 20 latach pracy, poczułem się w pracy wyjątkowo. Zrozumiałem jak wiele jest wspaniałych ludzi obok mnie. Każdy chce pomoc, tylko żona i jej rodzina chce mnie zniszczyć. Zabrała mi dziecko i z krzykiem swojej mamusi wyjechała do niej. Powiedziała ze będę płacił alimenty, tylko jesteśmy tak zadłużeni, ze z wypłat nie zostaje nawet 50 zł. Byłem przed chwila o krok od popełnienia największego błędu w życiu. Moja żona powiedziałaby pewnie ze dobrze się stało. Ale nie chce dać jej tej satysfakcji. Dawałem jej pieniądze na szkole, załatwiłem prace, żeby nie musiała siedzieć w domu, teraz mi się odpłaca. Życie nie jest sprawiedliwe. Zle ze w rodzinach tak się dzieje. Ale zawsze można ułożyć sobie życie od nowa. Mam nerwice, która mnie niszczy od środka. Teraz wiem, ze nie mam komu ufać. Wszędzie liczy się kasa i dla kasy jeden drugiego zniszczy.