Witam, już tutaj kiedyś pisałem, ale mało ważne co. Mam ochotę się wyżalić. Jestem płci męskiej, nie wiem czy mogę nazywać siebie facetem, bo jestem bardziej chłopcem. Facet kojarzy mi się z byciem silnym psychicznie, ja taki nie jestem, nie byłem i wątpię, czy będę.
Rzecz, która mi dokucza to to, że nikt się nie interesuje mną, tzn. smsy tylko od operatora, kumpli brak, znajomi tyle co ze szkoły - nie wspomniałem, że mam 19 lat. Po prostu moje życie jest nudne jak, no właśnie, jak co? Co może być nudniejsze od spędzenia 2 tygodni wolnego w domu, bez wyjść ze znajomymi, bez kontaktów z dziewczynami. Już flaki z olejem są ciekawsze. Mam wrażenie, że życie idzie sobie obok mnie.
Denerwuje mnie brak cierpliwości, chciałbym wszystko najlepiej na już. Za dużo myślę o polityce, co dodatkowo mnie nakręca. Znienawidziłem ten kraj, chcę stąd uciec jak najdalej, jednak nie chcę zostawiać rodziny. Rodziny i psa z kotem. Gdy myślę o wyjeździe do pracy na wakacje, w mojej głowie jest już schemat: siedzę w wynajętym pokoju po pracy, przed oczami laptop, w głowie myśli depresyjne i lęk o to, że następnego dnia mogę usłyszeć, że komuś coś się stało, a mnie nie było blisko, tylko wyjechałem za pieniędzmi. To jest też dla mnie dziwna sprawa, serio - bardzo mało wydaję pieniędzy, mam parę groszy oszczędności, mimo to chcę ciągle więcej. Bo mam drogą pasję. To mnie dodatkowo irytuje. Żyjąc w Polsce w obecnych realiach na moją wymarzoną zabawkę zbierałbym...10, 20 lat? Za granicą rok, dwa, max 5 i to żyjąc na fajnym poziomie bez zbędnych wyrzeczeń. Szkoła mnie męczy psychicznie. Dobrze się uczę, mam dobre oceny, ale co z tego, skoro nie umiem tego docenić. Tłumaczę sobie, że poziom jest słaby, bo tak mi się wydaje. Mam poczucie marnowania czasu. Przeliczam mój zmarnowany w szkole czas na godziny pracy w funtach, NOK, czy EURO, które przybliżałyby mnie do mojego marzenia. Pragnę pracować, jednak zawód rozmija się z tym, co dzisiaj serwuje nam otoczenie, nie chcę być zdolnym, wykształconym, a muszę w imię strachu i oczekiwań innych. Chcę mieć zajęcie, określony zawód (trochę drogi swoją drogą aby rozpocząć) poczucie niezależności, chcę pomagać rodzinie przesyłając im pieniądze, aby mieli się lepiej, chcę pomagać ludziom takim jak ja, tzn. takim głupim i niezdecydowanym, którzy chcieliby tym wszystkim i zacząć lepsze życie (nie ukrywam, że cieszyłbym się, gdyby była to jakaś ładna dziewczyna). Kolejnym problemem jest niedocenianie zrealizowanych marzeń. 2 lata temu marzyłem o pewnym czymś, w zeszłym roku to dostałem i co? Cieszę się z tego, ale już planuję kolejne marzenia, lepsze. Ekscytacja wygasa. Irytuje mnie to. Nigdy nie zaznam szczęścia, nawet posiadając kilogramowe sztabki złota, super dom, kobietę marzeń, bo zawsze będzie mi mało. Życie jest dla mnie smutne, chciałbym coś zmienić, a potem jednak nie chcę. Napisałem cały ten wywód na tyle długi, że mało kto go przeczyta, bo widząc takie długie smęcenie nastolatka nawet osobę z problemami może to denerwować. Jest godzina prawie 03:00, a rano wstanę i myśli znowu będą nieco odmienne, aby w nocy znów powrócić do użalania się nad sobą. To też mnie .
Powie mi ktoś jak przestać myśleć? Odłączyć mózg i robić to co wszyscy szczęśliwi, upijający się, imprezujący ludzie? Chyba wolałbym być człowiekiem bez mózgu niż przegrywem. Pozdrawiam i życzę innym szczęścia w życiu i radzenia sobie ze swoimi potworami, bo normalni są tu pewnie mniejszością (no offence).