Witam mam 22 lata
Rok temu w grudniu ( gdy zaczela sie zima) zaczalem miec dziwne lęki, bałem sie gdzie kolwiek jechac samochodem, gdy jechalem sam bylo ok, ale gdy mial ktos jechac ze mna juz byl wiekszy stres;/ balem sie chodzic do pracy, rozmawiac z ludzmi za ktorymi nie przepadalem... poszedlem do psychologa psychiiatry, pow wtedy ze to nerwica lekowa i przepisal lek "setaloft" bralem go codziennie 1 tabl, po jakims czasie zaczalem duzo lepiej funkcjonowac, chcialem sam walczyc z tym problemem, specialnie chcialem jechac gdzies z kims zeby zmierzac sie z moimi slabosciami, rzucilem calkowicie alkohol wtedy i odwazylem sie nawet tanczyc na trzezwo. Dziewczyna mi tez duzo pomogla wspierajac mnie. Gdy sie poprawialo zszedlem na pol tabletki az wreszscie na zero po paru miesiacach. To wszystko przeszlo jakby zima sie skonczyla, i tu wlasnie jest ten problem... czy to od lekow i mojej silnej woli czy od tej zimy??? Teraz jest to samo;/ mroz przyszedl, spadl snieg i znow mnie to dopadlo;/ jutro mam wizyte u tego psychologa psychiatry co rok temu... czy brac te leki co dawniej bralem? a moze znow po zimie minie i ma tak niby byc co rok? ;/ nie powiem bo nawet mam mysli samobojcze jak pomysle ze co rok mam sie tak meczyc ;/ rok temu po wizycie u psychologa czulem sie "lekki" jakby oczyszczony. Tym razem moze tez tak bedzie. Mam tez slabszy apetyt dzieki czemu nie moge spelniac mojej diety na mase bo cwicze na silowni i chce sie rozwijac. niestety musze odpuscic chyba treningi ;/
Mial ktos moze taki problem lub podobny ze w zime sie dzieja takie rzeczy?
Pozdrawiam :)