Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marcinnn

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Marcinnn

  1. Dzieki Agusia, tak to sobie tlumacze, ale wcale mi to nie pomaga. Problem moze w tym, ze cale zycie staralem sie rozwiazac moje problemy samodzielnie zamiast kogos poprosic o pomoc. Tak samo bylo z dlugami, o moich prawdziwych dlugach nie wiedzial nikt. O czesci wiedziala mama, nawet mi pomogla troche finansowo (chociaz to byla krompla w morzu potrzeb). Mame tez splacilem, kupilem jej nawet drogi prezent. Swietnie nie miec dlugow, nie dostawac listow od chwilowek, od bankow, od wierzycieli. Ale naprawde, ja stoje w miejscu. Dni mijaja, nic sie nie zmienia, na nic nie mam checi. Nie mam juz wiecej marzen, kiedys mialem ich tak wiele, przerozne, teraz juz nic. Boje sie wszystkiego, chociaz wiem, ze te moje strachy nie sa straszne. Potrafie wyjsc ze znajomymi wieczorem i jestem dusza towarzystwa, z milionem opowiesci, potem wracam do swojego pustego mieszkania, klade sie spac i mam nadzieje, ze noc bedzie trwala bardzo bardzo dlugo. Dostrzegam, ze moje 'bycie dusza towarzystwa' to bylo jedno wielkie klamstwo i utarty schemat. Znowu opowiadalem to samo, znowu mowilem to samo a.. ludzie sie po prostu smiali i nic wiecej. Ciezko to wszystko opisac. Nie wiem, przez lata mieszkalem z rodzicami, dosyc niedawno odwazylem sie, aby wyprowadzic sie i to byla swietna decyzja. Myslalem, ze wszystko potoczy sie w dobrym kierunku i szybkim tempie. Niestety tak nie jest. Brakuje mi czegos, sam nie wiem czego. Sprawia mi przyjemnosc nadal pomaganie innym czy dobre spojrzenie dobrego czlowieka, dlatego chodze bardzo czesto do kosciola, prawie codziennie. Ale potem z niego wychodze i wracam do swojego zimnego mieszkania.
  2. Juz nie moge patrzec na siebie w lustro. Jestem doroslym facetem a znowu zachowalem sie jak dzieciak. Czasami mysle, ze to juz nie jestem ja. Od czego zaczac? Mam 28 lat, przez lata zmagalem sie z problemami hazardowymi. Obstawianie, automaty, przegrane kilkadziesiat tysiecy zlotych. Kiedys byl ze mnie usmiechniety facet, dzisiaj jestem duchem. Nie bede opisywal tutaj moich lat hazardowych, bo... obecnie juz dosyc dlugo nie gram oraz co wazne - poplacilem wszystkie dlugi. Prawie wszystkie, mam jeszcze jeden kredyt do splacenia, ale te 200 zl odciagane z mojej pensji przez jeszcze 2 lata to nie jest wielki problem, wlasciwie zaden. Po przygodzie... a raczej po chorobie hazardowej pozostalo mi cos. Nie wiem co, nigdy sie z tego nie leczylem, nigdy nie zauwazalem problemu. Jestem smutnym facetem, moje plany, moj samorozwoj zamienil sie w podarzanie za autipilotem. Mam pieniadze, mieszkam sam za swoje pieniadze, wszystko wyglada z zewnatrz fantastycznie. Ale nie jest. Od lat probuje skonczyc studia, fach w reku mam, doswiadczenie mam, nie mam papierka. Wiadomo, pierwsze co, wazniejsze od konczenia uczelni bylo pozbycie sie dlugow - to mi sie udalo ciezka praca. Kiedy chcialem sie wziac za dokonczenie studiow okazalo sie, ze spoznilem sie z zaliczeniem 1 przedmiotu o 3 dni... o TRZY DNI. I caly rok w plecy. Bede musial czekac caly rok, aby zaliczyc przedmiot w 10 minut. Czyja wina? Moja, moglem to wczesniej zrobic, ale mialem inne problemy na glowie, wiszacy nade mna bank, wierzyciele. Mam 28 lat a nadal bardzo licze sie z opinia rodzicow. Mieli nadzieje, ze wreszcie ukoncze zaczete juz dawno temu studia. I co? Facet 28 letni a boi sie zadzwonic do mamusi i tatusia, aby powiedziec, ze znowu nic z tego nie bedzie. A tak liczyli na mnie. Kilka miesiecy temu poznalem swietna dziewczyne, widzialem ja kilka razy, chetnie dala mi swoj numer telefonu, smsowalismy, rozmawialismy przez telefon a ja zwlekalem, zwlekalem i wreszcie znalazla innego. Kiedys bym nie stracil 1 dnia, teraz czekalem kilkanascie tygodni. Mam dosyc tego, sam nie potrafie tego zmienic, nie pojde na zadna terapie, nawet nie wiem jaka. Jestem doroslym facetem a zachowuje sie jak gowniarz. Lepiej dla tego dziewczyny, ze znalazla innego, lepszego. Jestem durny, 3 dni na studiach... i caly rok w plecy. A tyle czasu!!
  3. Dzieki, jestem strasznie rozdarty, teoretycznie wiem co mam robic, co jest dobre dla mnie. Ale z jakiegos powodu tego nie robie i to mnie niszczy! Musze o tym poczytac, ale nie wiem gdzie to znalezc...
  4. bez zmuszania sie do czegokolwiek nie pojedziesz długo na takim trybie. z czasem przymus zmieni sie w naturalną reakcje, naturalne swobodne działanie bez odczucia, że wykonujesz coś wbrew, wejdziesz nawyk w pozytywie. brakuje chęci na podstawy? myśle, że nie ma co brać sie za everest jeśli chodzi o czynności. za zimno na koncert? ubierz ciepły sweterek. zaczniesz wypełniać standardowe, codzienne postanowienia - zwykłym następstwem będzie głód czegoś bardziej konkretnego. jeśli nie masz doświadczeń zapomnij o produkowaniu jakichś absurdalnych opinii na temat tego co Cie czeka. idź i działaj bez analizy. rozgrzeszam Cie Dzieki, na pewno masz racje. Za duzo nad tym wszystkim rozmyslam szukajac glebszego sensu w kazdym aspekcie zycia. Wszedzie zastanawiam sie czy warto czy nie. W 90% przypadkow z powodu braku odwagi jest NIE. Brakuje mi odwagi, stalem sie przewrazliwiony na kazdym punkcie. To jest straszne uczucie.
  5. Dzieki, ale nic a nic z tego nie zrozumialem.. :) moglbys troszeczke jasniej? Witam :) hm, moze to jest ten problem. Nie, nie rzucilem zadnych wyzwan, myslalem, ze to naturalnie wszystko wyjdzie a od kilkunastu tygodni jestem w tym samym stanie. Zycie plynie, u mnie nic sie nie zmienia (ani na lepsze ani na gorsze). Na przyklad dzisiaj, fajny koncert w cetrum a ja juz wymyslilem, ze za zimno, ze nie mam z kims isc, ze lepiej zostac w domu. Taka stagnacja. Zawsze mialem wielkie marzenia i haslo 'to zacznij je spelniac!' skutkowalo. Teraz nie skutukuje. Cos mnie trzyma, co mi wrecz zakazuje zrobic cos nowego. O wlasnie, strach przed nowym, strach przed wyzwaniami. Chociaz nie mam powodu sie bac, nikt nie czai sie na mnie z siekiera to jednak. W mieszkaniu czuje sie bezpiecznie i moj umysl i cialo mowi 'zostan tutaj i.. nic nie rob'. To jest straszne.
  6. Witam wszystkich, jestem Marcin, 28 lat. Przejde od razu do sedna sprawy. Kiedys, 7-8 lat temu bylem usmiechnietym facetem, mnostwo znajomych, mnostwo marzen, mnostwo pozytywnej energii. Potem mnie dopadlo - problemy z hazardem. Tutaj napisze krotko - przez lata gralem w kasynie, obstawialem, gralem w pokera, to byly lata klamstw, oszustw, pozyczania pieniedzy. Final okazal sie szczesliwy - poplacilem dlugi, mam dobrze platna prace, wszystkim zadosc uczynilem. Nie gram juz od dosyc dawna i nie bede gral. Ta sprawa zakonczona. Jednak cale to zdarzenie, oszukiwanie, klamstwa, nerwy - zmienily moja psychike. Wyjscie z dlugow rozwiazalo tak naprawde niewiele problemow. Pomimo, ze juz nie musze martwic sie o pieniadze to mam inny problem. Nie potrafie podazac za swoimi marzeniami, nie potrafie cieszyc sie z zycia. Odkladam nawet proste zadania na pozniej. Nie potrafie napisac prostej pracy dyplomowej, aby sie w koncu obronic i skonczyc studia, kiedy tylko patrze na to to chce mi sie wymiotowac. Nie potrafie sie zmusic do rzeczy prostych, jakies zakupy odkladam na ostatnia chwile. Wieczory wole spedzic w swoim mieszkaniu ogladajac film czy siedzac w Internecie zamiast spotkac sie ze znajomymi. Nie poznaje juz nowych ludzi, brakuje mi do tego odwagi. Mam pieniadze, mam swietna rodzine, ale nie czerpie z tego radosci, te klamstwa, oszustwa wyryly na mojej psychice jakas czarna dziure, ciezko jest mi to opisac. Najgorsze jest to, ze jak czegos nie zrobie z tych raczej prostych rzeczy to potem zaluje i sobie wyrzucam. I tak jest zawsze. Chociaz wiem, gdybym na przyklad napisal dyplom i obronil sie to byl mial tysiac rzeczy z glowy. To mnie jednak nie przekonuje i zwyczajnie nie robie tego. Glupie co nie? Ale naprawde, nie potrafie sobie z tym wszystkim poradzic. Kiedys, przed 'era klamstw' raz dwa bym sie z tym wszystkim uporal. Teraz jest to dla mnie olbrzymi problem. Jestem wiecznie w strefie takiego wzglednego spokoju - jakos zyje, ale nic a nic nie usprawniam tego zycia. Jade na tak zwanym autopilocie, co bedzie to bedzie. Ale tak dalej byc nie moze. Co mam zrobic? Co mam przeczytac? Zanim siegne po profesjonalna pomoc to chcialbym dowiedziec sie co mi jest i jak z tym walczyc na 'domowe sposoby'. Dzieki.
×