Skocz do zawartości
Nerwica.com

NinaLazur

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NinaLazur

  1. Twórczyni tematu chciała wam tylko powiedzieć ze postanowiła się rozstać. Dziękuje wam za wiele cennych rad z których w większości nie skorzystałam. Miłej dalszej rozmowy.
  2. Sama nie wiesz czego chcesz... Moze sie nad tym zastanow... Problem jest taki, że bym chciała, ale jednak nie chce byle jak i z pierwszym lepszym tej rodziny zakładać. Mój były chłopak nie chciał się leczyć ze swoich wstydliwych problemów, doszło do tego, że chyba sięgną impotencji. Zbywał mnie gdy próbowałam z nim na ten temat rozmawiać. Więc co z tego, że planował się oświadczyć, dzieci i tak by z tego nie było. EDIT: Może mnie za mocno ciśnie ten instynkt macierzyński...
  3. Ja nie uważam, że to będzie koniecznie na zawsze razem, tylko z drugiej tracę już cierpliwość. Chciałabym się już ustabilizować, no z zakładaniem rodziny poczekałabym jeszcze aż rozkręci mi się kariera. Trochę to wynika z tego, że już byłam w dość poważnym związku, z którego uciekłam w ostatniej chwili (facet zbierał się do oświadczyn). Czasem mi żal, że go zostawiłam, ale tylko dlatego, że teraz nie musiałbym nikogo szukać
  4. Jak najbardziej boje się tego 5lat w plecy. Młodsza wtedy to ja nie będę... On jest pod paroma względami naprawdę dojrzały (bardziej niż ja ), ale nie we wszystkich kwestiach. Na pewno 30 a 36 to już nie jest przepaść wiekowa. Jednak nie jesteśmy na tym etapie. W każdym razie aardvark3 dziękuje za radę. Przyznam wam szczerze że mi się wydaje, że 30latka bez życiowego partnera to stara panna. Znacie kogoś komu udało się założyć szczęśliwą rodzinę mimo późnego wieku? Bo ja nie... Btw 30letni faceci to może i mają zmarszczki, ale kobiety używają kremów
  5. Dziękuje za duży odzew, spodziewałam się że jak wpadnę na forum zaglądnąć to będą ze 3 odpowiedzi a nie 3 strony. Spraw wygląda tak jak pisze. I przyznaje się że jestem niedojrzała emocjonalnie i nie umiem podejmować samodzielnych decyzji. Jestem też mocno nastawiona do tej sprawy emocjonalnie, w wyniku rozdarcia. Mowie "już 2miesiace", bo od miesiąca trzymam go w zawieszeniu, wiem że go torturuje tym, a miesiąc takich tortur dla nastolatka to dużo. Pisze dużo o mamie, bo czasem zastanawiam się czy problem leży w tym ze ona go nie akceptuje, czy może jednak ma ona racje... W zasadzie póki ona o niczym nie wiedziała to wszystko miedzy mną a nim się dobrze rozwijało. Jakkolwiek jej brak akceptacji jest problematyczny, bo wciąż mieszkam z rodzicami, on tym bardziej (w końcu nadal jest w liceum). Zdaje jednak sobie sprawę z tego, że taka różnica wieku to jest już problem. Szczególnie iż nie widzę sensu wchodzić w związek, który nie ma szans dłuższego rozwoju, założenia rodziny. Żeby zaś wyrównać taki poziom rozwoju trzeba dużo poświęcić; ja pracuje i marzę o dzieciach, a on jest licealistą... Trochę bezsensu. Jeśli się z nim zwiążę, to zamknę mu kilka ważnych ścieżek życiowych i pozbawię go pewnego etapu, ukradnę mu młodość. Z drugiej jednak strony chłopak nie widzi nic w tym złego... ale on jest dosyć niedoświadczony. Co do większego uczucia to kłóciłbym się czy nie może ono się zrodzić w ciągu 2miesięcy, z tego co wiem może nawet się całkiem nieodpowiedzialnie pojawić podczas pierwszej rozmowy. Kwestia jest jednak taka by kierować się też rozsądkiem tak jak to i widać w poście taheli.
  6. 6,5 dokładnie mówiąc. On 18, ja początkiem lutego 25. Umawiamy się już 2wa miesiące. Moja mama jest bardzo przeciwna temu związkowi, mówi, że albo ja zniszczę życie jemu, albo on mnie. Bo on jest młody i że mnie zostawi po roku, dwu latach a mi zostanie na życiorysie głęboka rysa. Ja mam wrażenie, że on mnie kocha i chce z nim być, jednocześnie trzymam go na dystans, bo mnie przeraża ta cała perspektywa. Wiem że jestem jego pierwsza miłością, a z pierwszymi tak jest, że jeszcze się nie wie czego nam od życia potrzeba. Boje się też że mogę go skrzywić, bo widzę jak łatwo byłoby go wykorzystać, ukształtować do mojego widzimisie. Mama mówi, że traktuje go przedmiotowo i że moje umawianie się z tak młodym mężczyzną to próba podbudowania swojej wiary we własną atrakcyjność... na początku owszem tak było. Wydaje mi się jednak, że czuje do niego coś większego, nie wiem co mam robić by nie skrzywdzić ani jego ani siebie. Mama do tego stopnia się martwi o mnie, że daje mi pieniądze na psychoterapie. Choć jeszcze nie wiem gdzie pójdę i co powiedzieć na takiej sesji, to zgodziłam się na jej propozycje, bo myślę, że ta konsultacja jak nie pomoże to i tak nie zaszkodzi.
×