Ciężko powiedziec od kiedy. W sumie to wydaje mi sie , ze kiedys taki nie bylem. Ale tez ciezko tu siebie porownywac do nastolatka ktory to z zalozenia nie ma klopotow , przynajmniej tak bylo w moim przypadku. Pamietac jak sie denerwowalem i wybuchalem w domu za nastolatka głównie do mamy. Czesto sie tez zastanawiam , ze wynioslem to z domu tak zostalem wychowany. Tata prowadzi dosc duza firme i czesto w domu tez wybuchal. Generalnie nie szanowal mamy "slowem". W sumie rodzice do dzis sa razem , nie maja dzieci juz w domu ale wiem , ze ojciec na pewno dalej wybucha. Jest dobrym czlowiekiem , mama to mowi ze sie przyzwyczaila bo po prostu nie ma "geby" do obcych to przyjedzie do domu wydrze sie i spokoj :) ale jak tak nie chce. Chce to zmienic przynajmniej w sobie. Jezeli to charakter to jak temu zaradzic ? Jak nad tym panowac ? Jak to zmienic ? Np. podam jeszcze taka sytuacje , ze siedze caly dzien w domu nic nie zrobie , a narzeczona wroci z pracy i mam jeszcze do niej pretensje ze obaid nie zrobiony czy nie pozmywala. A sam lezalem caly dzien. Potem jak juz sie wydre i wybuchne to troche mi jej szkoda bo wiem , ze to dobra dziewczyna. Mowilem sobie tyle razy ze bede nad tym wszystkim panowal i pamietam tylko przez 5 min. Ciagle to wraca , ta przemoc slowna , ublizanie , agresja. Jest to znecanie psychiczne inaczej tego nie nazwe... Jakies pomysly, rady ... ?