Witajcie dziś :-)
Czytam wasze wypowiedzi i widzę, że czasem działanie leku ogranicza się do kilku godzin w dobie. Zauważyłam, że u mnie jest podobnie. Poranki są dość przygnębiające, choć widzę, że z każdym dniem coraz mniej, potem chyba zaczyna działac esci, bo skutecznie blokuje mnie przed emocjami, ale koło 16-17 zaczym zjazd nastroju - wczoraj w samochodzie popłakałam sobie i taki smutek, wyciszony co prawda (istnieje cos takiego? ;-) ) trzymał mnie do wieczora. Sen nadal jest dość płytki, ale dziś na przykład nie czuję sennosci, a nie pijam kawy, jedynie zbożową :-)
Pamiętam, że cały czas jestem na małej dawce, może zwiększenie do 10 mg dałoby dobry nastrój na cały dzień? Nie wiem. Boję sie trochę efektów ubocznych, teraz wiem, że mam w tym względzie taryfę ulgową.
Każdy kolejny dzień bez niepokoju (pal sześć te łzy) to dla mnie sukces i krok w uzdrawianiu samej siebie. Nadal się boję przyszłości, mam mnóstwo obaw (np. że będę do końca sama, a nie chcę), ale nie nakręcam się już tak, jak wcześniej. Planuję sobie dużo na popołudnia - w weekend jadę z synem do Sopotu, w przyszłym tygodniu idę ze znajomymi na koncert, w zanadrzu mam wyjazd na ferie. Gdzieś po drodze fryzjer, kosmetyczka, spotkanie z przyjaciółkami - naprawdę się staram :-)
Swoją drogą wczoraj naszła mnie taka refleksja - trochę szkoda, że jesteśmy na tym forum (nie zrozumcie mnie źle - dobrze , że jest dla nas wsparciem) - szkoda, że musimy tu być, a nie na przykład na forum "zachwyceni życiem" , ale może kiedyś... tam się spotkamy?
Miłego dnia wszystkim!