Skocz do zawartości
Nerwica.com

przyjaciel9

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez przyjaciel9

  1. Sytuacja przedstawia się następująco: Była ona u specjalisty i dostała skierowanie do psychiatryka, w poniedziałek jedzie... Ważne jest to, że ona sama chcę tam trafić, wręcz musiała przekonywać do tego rodziców. Dobrze, że jest świadoma tego, że to jej może pomóc, choć bardzo się boi tam trafić. Jutro się z nią pożegnam...
  2. "Cieszy" fakt, że ona jest świadoma, że potrzebuje pomocy. Jest całkiem pozytywnie nastawiona do psychiatry, jak to stwierdziła: "mogą mnie zamknąć nawet w psychiatryku, byleby coś z tym zrobić". Dzisiejsza wizyta niestety odwołana, rozchorowała się dziewczyna, następna zaplanowana na wtorek. Trzeba być dobrej myśli :).
  3. No właśnie ma takie zapaści, dołki. Mówiłem jej żeby wszystko powiedziała na wizycie, bo to dla jej dobra. Niby potakuje, ale mam wątpliwości czy tak się naprawdę stanie. -- 08 sty 2014, 20:31 -- Rozmawiałem z nią, dzisiaj też miała kryzys. Z tego co mówiła nie mogła złapać oddechu, płakała, prawie zemdlała, a argumentując od czego to odparł: "od życia".
  4. W czwartek, ona twierdzi, że palenie jej pomaga bo nie wariuje, że przynajmniej nie ma paranoi.
  5. Znaczy ja sam do końca nie wiem, ma poranione ręce, ale nie wiem czy się cięła, czy po prostu drapała paznokciami. Jednak wiem, że w przeszłości zdarzało się coś wydziergać nożem.. -- 07 sty 2014, 22:15 -- A i zapomniałem, do tego wszystkiego dochodzi jeszcze marihuana.
  6. Witam! Założyłem konto na tym forum, bo liczę drodzy forumowicze na waszą pomoc. Sam powoli przestaje sobie radzić z tą sytuacją. Mam przyjaciółkę, która ma myśli samobójcze. Praktycznie rozpadł się jej związek z chłopakiem, którego szalenie kocha, nie potrafi pogodzić się z tym, że on chcę odejść. Parę dni temu pijana dzwoniła do mnie, że chcę ze sobą skończyć. Przez to, że siedziałem w szkole nie mogłem do niej pojechać, jedyne co mogłem zrobić to utrzymywać kontakt smsowy. Kryzys ostatecznie minął, jednak boje się kolejnego. Miewa ona typowe huśtawki nastrojów, w jednym momencie rozmawiamy o rzeczach luźnych, zwyczajnych, a w drugich następuje zmiana nastroju o 180 stopni. Bardzo niepokoi mnie fakt, że wpada ona w "napady", ma wtedy halucynacje, coś jakby ze skóry wychodziły jej robaki, ona by się ich pozbyć kaleczy sobie dłonie... Z tego co wiem to jest ona umówiona na wizytę u psychiatry, jednak boje się, że to nie wystarczy. Nie wiem czy podołam jej pomóc, nie wiem jaką taktykę podczas rozmów mam stosować. Mam być bardziej osobą ględzącą stale o problemach, która cały czas szuka pocieszenia? Czy raczej na siłę rozluźniać atmosferę, odsuwać problemy? Liczę na waszą pomoc, bo ja sam nie do końca daje sobie z tym radę, nie chcę żyć z poczuciem winy, że nie byłem w stanie jej pomóc.
×