Witam!
Założyłem konto na tym forum, bo liczę drodzy forumowicze na waszą pomoc. Sam powoli przestaje sobie radzić z tą sytuacją. Mam przyjaciółkę, która ma myśli samobójcze. Praktycznie rozpadł się jej związek z chłopakiem, którego szalenie kocha, nie potrafi pogodzić się z tym, że on chcę odejść. Parę dni temu pijana dzwoniła do mnie, że chcę ze sobą skończyć. Przez to, że siedziałem w szkole nie mogłem do niej pojechać, jedyne co mogłem zrobić to utrzymywać kontakt smsowy. Kryzys ostatecznie minął, jednak boje się kolejnego. Miewa ona typowe huśtawki nastrojów, w jednym momencie rozmawiamy o rzeczach luźnych, zwyczajnych, a w drugich następuje zmiana nastroju o 180 stopni. Bardzo niepokoi mnie fakt, że wpada ona w "napady", ma wtedy halucynacje, coś jakby ze skóry wychodziły jej robaki, ona by się ich pozbyć kaleczy sobie dłonie... Z tego co wiem to jest ona umówiona na wizytę u psychiatry, jednak boje się, że to nie wystarczy. Nie wiem czy podołam jej pomóc, nie wiem jaką taktykę podczas rozmów mam stosować. Mam być bardziej osobą ględzącą stale o problemach, która cały czas szuka pocieszenia? Czy raczej na siłę rozluźniać atmosferę, odsuwać problemy? Liczę na waszą pomoc, bo ja sam nie do końca daje sobie z tym radę, nie chcę żyć z poczuciem winy, że nie byłem w stanie jej pomóc.