Skocz do zawartości
Nerwica.com

abcdefghi

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez abcdefghi

  1. Beznadzieja, beznadzieja, beznadzieja... wszytsko jest do niczego.. mam dość swojego życia.. i tak nic mnie już tu nie czeka, nic mi się nie należy, jestem do niczego, nic się już nie zmieni ;(( Chciałabym zasnąć i się nie obudzić ;( Spieprzyłam swoje życie...;((
  2. Dziękuję za odpowiedzi. Właśnie najgorsze jest to że nie wierzę w to że kiedykolwiek będzie dobrze ;( to wszystko mnie męczy w każdej minucie i jak ma przyjść dzień kiedy będę potrafiła wstać i o tym nie myśleć ;( to nie możliwe. -- 01 sty 2014, 22:26 -- Wiem, że jestem niczego nie warta. Nawet czytania przez Was moich użalań... Macie mnie pewnie wszyscy za łatwą panienkę, no i ok macie racje.. Jestem beznadziejna. Sama się wpakowałam w problemy to sama sobie muszę z nimi radzić. Jeszcze raz dziękuję, dobrej nocy Wam życzę. -- 01 sty 2014, 22:54 --
  3. Piszę, bo może chociaż tu ktoś będize umiał mi pomóc, umiał dojść jakoś do mnie i ktoś mnie w pewnym sensie ocali. Mam 19 lat i "całe życie przed sobą" (słowa mojego psychologa, psychiatry, rodziców i siostry). Moja historia przez którą stanęłam nad przepaścią zaczęła się w wakacje 2012. A może wcześniej? Zawsze byłam wesołą dziewczyną, nad wyraz wrażliwą, bardzo dobrą, ambitną uczennicą, wspaniałomyślną koleżanką i jak mi mówili nie przeciętnie ładną dziewczyną. Przed wakacjami 2012 roku straciłam przyjaciółkę. Znalazła chłopaka, który nastawił ją przeciwko mnie..... Wraz za nią odeszli wszyscy wspólni znajomi.. Do dziś nie wiem co ona ma w sobie takiego, że każdy za nią idzie. Ja znalazłam innego przyjaciela, któremu wydawało mi sie mogę zaufać i powiedzieć wszystko. Był dl mnie wtedy jedyną osobą, której tak ufałam. Wykorzystał mnie.. O ile mogę tak powiedzieć. Byliśmy razem na ognisku. Pierwszy raz się opiłam. Mimo, iż mówiłam żeby nie przekraczał granic, wykorzystał mni oralnie. Do dziś mam ten obraz przed oczami, brzydzę się nim, sobą. Sobą przede wszystkim. Wyrzuciłam go. On napisał mi tylko smsa "Jak było?". Ii tak sie zaczyna historia. Pierwszy psycholog, wizyta, druga, trzecia. Wydawało mi się że sama sonie z tym poradziłam. W skrócie kilka miesięcy później zaczęłam spotykać się z chłopakiem, z którym kiedyś się kumplowałam, przyjaźniłam, ale nie wyszło nam bo nie umiałam się przed nim za bardzo otworzyć, mimo że czułam że jest mi bliski. Nigdy nie miałam bliższych kontaktów z facetami. Byłam bardzo nieśmiała. Było nam razem dobrze do czasu kiedy doszło do mnie że na niego nie zasluguję, że gdyby się dowiedział co się stało w wakacje zostawił by mnie. Jakiś czas później powiedziałam mu mniej więcej co się stało, wiedział jak bardzo jestem tą sytuacją przejęta. Zanim mu powiedziałam schudłam prawie 10 kg. Na początku było ok. Zbliżyło nas to tochę do siebie. Tak mi się wydawało. Ale mnie nadal było z tym źle. Jakiś czas później miałam z nim "pierwszy raz" ( bo już nie taki pierwszy)... Nie chciałam tego, zmusiłąm się, bo po ostatnim wydarzeniu miałam okropne wspomnienia i niechęć do seksu, bałam się że mnie zostawi, a strasznie go potrzebowałam. Wydawało mi się że tego jestem winna mu. Tak wiem. Nie myślałam racjonalnie. Jeszcze bardziej skrzywdziłam siebie. Tydzień później jego wielka miłość się skończyła z dnia na dzień. Byłam z nim prawie rok. Powiedział że nie umie sie pogodzić z tym co mu jakiś czas powiedziałam, z tym do czego się przyznałam. Po jego odejściu przygnębiła sie jesczcze bardziej. Każdego dnia płacz, bezsens życia, obraz zmarnowanej przyszłości i tak kilka miesięcy aż poszłam na psychoterapie. Pani chciała mi pomóc, ale powiedziała także że muszę iśc do psychiatry, bo mam depresje i muszę z tym walczyć też farmakologicznie. Pojechałam z mamą do pani psychiatry. Potwierdziła depresje. Była to kolejna osoba której musiałam wszytsko opowiedzieć. Zaczęłam leczenie. Minęły prawie trzy miesiące. Chodzę na terapie do psychologa. Czuję że nic mi nie pomaga, że już nigdy nie będę żyć normalnie, że zmarnowałam sobie życie. Chciałabym nie żyć, wspomnienia tak bardzo mnie bolą ;( Już i tak nic mnie nie czeka... Nikt nie pokocja takiej jak ja. Każdy mnie zostawi jak się dowie.. Miałam tyle marzeń, planów, tak szkoda mi życia. A już nie mam siły. Każdy dzień jest taki sam.. Płacz, wspomnienia.. Po co żyć? Jak i tak już nie będzie dobrze ;((( Już wszędzie szukałam pomocy, nic mi nie pomoże..
×