Skocz do zawartości
Nerwica.com

ona_21

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ona_21

  1. A w kilku słowach jak wygląda taka wizyta dokładnie? Robi się testy, przychodzi i mówi otwarcie o sobie?
  2. Tak, zdaję sobie z tego sprawę i staram się nad tym panować, często pomijając zbędne komentarze. Jak jednak się zbliżyć się do ludzi? Może to głupie pytanie, ale na prawdę pragnę zmian w życiu. 0Rh+, myślałam o tym właśnie, ale takie wizyty na nfz są często "szybkie" i nie potrafiłabym mówić otwarcie.
  3. Masz rację, ale problem polega na tym, że taka krytyka i szczerość strasznie odstrasza ludzi. A ja mam już dość samotności, pragnę bliskości przyjaźni, a jak na razie większość po pewnym czasie się odsuwa.
  4. Od pewnego czasu szukam siebie... Ciężko mi to opisać i przychodzi z wielkim trudem, ale nie wiem jak sobie poradzić. Jestem osobą, bardzo szczerą wyrażanie własnej opinii przychodzi mi bez problemy. Nie lubię ludzi, jeśli ktoś mi "nie podpasuje" nie ukrywam tego i moja niechęć jest wyraźnie wyczuwalna. Nie mam chęci poznawania nowych ludzi ich bliskości. Ponadto rodzina i znajomi zwrócili uwagę na zmianę głosu w zależności od rozmówcy. Potrafię miło i przyjemnie z kimś rozmawiać oraz w jednej chwili do innej osoby oschle i bardzo formalnie. Nie lubię bliskiego kontaktu fizycznego, gdy ktoś za blisko stanie momentalnie się cofam. Porażki bardzo biorę do siebie. Nie wiem czy to ma jakiś związek, ale ok 4 lata temu rozpadła się moja przyjaźń z 2 najlepszymi koleżankami znałyśmy się od dziecka, niestety po pewnym czasie coś się wydarzyło, że zerwały ze mną kontakt bez słowa wyjaśnienia do dzisiaj nie wiadomo o co poszło. Mamy ze sobą kontakt, ale spotkanie się na kawę przychodzi z wielkim trudem. Mam znajomych, ale nie mam osoby na którą mogłabym liczyć. Jestem samotna, bardzo bym chciała kogoś spotkać. Z reguły podchodzę do każdego z dużym dystansem. Bardzo krytycznie bez empatii patrzę na ludzi. Nie jest tak, że w grupie ludzi zamykam się w sobie i trzymam na uboczu, mam znajomych, ale nie potrafię nawiązać bliskiej relacji. Chłopak w którym się zakochałam i dawał nadzieje, poszedł do seminarium mamy ze sobą kontakt, ale wiem że jest to nierealne. Moje życie sprowadza się do życia na uczelni, nauki i obowiązków w domu. Mam dużo motywacji do działania, sprawiam wrażenie osoby bardzo pewnej siebie i po części tak jest. Porażki i wszelką krytykę przyjmuję bardzo niechętnie i z wielkim bólem. Gdy ktoś krytykuje moją osobę lub moje działania często robię się agresywna i bardzo nerwowa. W stresujących sytuacjach strasznie trzęsą mi się ręce. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić mam 21 lat, a moje życie jest nijakie, pozbawione spontaniczności. Problem tkwi we mnie. Nie chcę prosić rodziców o pomoc, (nie chcę mówić im o tym, sami twierdzą, że ze mną jest coś nie tak siedzę w domu nie ma wielu znajomych), a bez tego nie mam pieniędzy na psychologa.
×