Skocz do zawartości
Nerwica.com

dez82

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia dez82

  1. Nie chodzimy na zadna terapie i nigdy nie chodzilismy. A jesli to na jaka ?
  2. Wypraszam sobie to ze jetem nieodpowiedizalny bo to ja przyjalem wszystko na klate a ze mi w koncu odbja to jest jej zasluga. Doskonale wiem ze to patologia i nie chce zeby maly na to patrzyl. Czy jest rozwiazanie tego problemu inne niz takie ze ja odchodze ? Czy da sie jej jakos i malemu pomoc ?
  3. Witam Mam podobny problem. Moja partnerka od poczatku miala klopoty w zajmowaniu sie dzieckiem. Gdy po 2 miesiacach wyjechala jej matka po dwoch dniach musialem rzucic prace zeby pomagac. Miala klopoty z karmieniem, niekiedy zamykala sie w lazience na godzine lub dluzej kiedy Maly plakal bo chcial jesc. Krzyczala na mnie, wyrzucala z domu podczas gdy ja ogarnialem Malego. Gdy mial 3 miesiace przeszlismy na sztuczne mleko i zajalem sie malym i domem na pelen etat albo jak wszystkie matki wiedza na dwa etaty. Kolejne poltora roku minelo tak samo. Klotnie sa juz w wysokim stadium zaawansowania. Na swoja obrone dodam ze gdy przylatywala partnerki mama to robilem 4 dania na obiad bo obie byly na innej diecie z kosmosu + maly + ja. Wiec nie moglem miec juz bardziej ugodowej postawy. Ale w pewnym momencie mowiac kolokwialnie- palka sie przegla. Maly ma juz dwa lata. Jest swietny. Juz fajnie mowi i wogole ogarniety ale u partnerki sytuacja nie wiele sie zmienila. Oczywiscie jest juz zdecydowanie lepiej jesli chodzi o dziecko ale w dalszym ciagu musze sie nim praktycznie non stop zajmowac bo matka pracuje albo niema czasu. Ja utrzymuje sie z zasilku (mieszkamy na emigracji). Tak na prawde to nigdy nie byla sama z dzieckiem dluzej niz 3 godziny. Wyrzuca mnie z domu non stop. Potem przeprasza. I to trwa cyklicznie. Oboje bierzemy SSRI ja zeby moc cos dorobic musze zarywac noce bo tylko wtedy sie da mam mozliwosc pracy w domu. Dzisiaj klotnia posunela sie za daleko. Nazwalem ja k... i oplulem. Oczywiscie wiem ze bardzo zle zrobilem i gryzie mnie sumienie. Od pewnego czasu wpadam w krotkotrwale afekty ? Nie mysle wogole a przez 5 czy 10 sekund poprostu rozwala mnie zlosc. Do tego stopnia ze gdy mi ktos zajedzie droge i ucieka to gonie go zeby staranowac. Na szczescie po chwili mija. Nie jestem wariatem. Jestem normalnym 32 latkiem. To nie moze dluzej trwac. Nie chce zeby maly to ogladal. Dzisiaj schowal sie za szafka i wzial smoczek. Ona mi grozi ze nie bede mial zadnego wplywu na dziecko etc itd Niech ci co krytykowali ojca tej kobiety za to ze odszedl mi poradza co dalej. Dodam ze syn jest dla mnie najwazniejszy ale ona pod zadnym warunkiem nie zgadza sie zeby syn byl ze mna. Pozdrawiam wszystkich
×